ŁKS Łódź-Korona Kielce czyli starcie o przedostatnie miejsce w tabeli.

2019-10-15 23:28:46 (ost. akt: 2019-10-17 09:19:06)

Podziel się:

W 12 kolejce PKO Ekstraklasy na stadionie ŁKS Łódź doszło do konfrontacji dwóch ostatnich drużyn ligowej tabeli, gospodarze podejmowali Koronę Kielce. Mecz który zapowiadał się jako przeciętne widowisko okazał się pasjonującym spektaklem pełnym bramek i dramatycznych zwrotów akcji.

Jeśli interesują Cię zakłady sportowe wypróbuj stronę pzbuk kody promocyjne.

Łodzianie którzy po serii 8 przegranych spotkań przystępowali do meczu w
kiepskich nastrojach pokazali kawał dobrej piłki a Rafał Kujawa na długo zapamięta to spotkanie. Piłkarzom beniaminka którym nie wiodło się do tej pory w rozgrywkach Ekstraklasy mimo momentami dobrej i pełnej polotu gry (z marnym dorobkiem tak punktowym jak i bramkowym zajmowali ostatnie miejsce w tabeli) bardzo zależało na odwróceniu niekorzystnej serii.
Jednak początek spotkania nie wskazywał na późniejszy doskonały wynik, gospodarze mimo optycznej przewagi nie potrafili wypracować sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. Przełamanie nadeszło w 27 minucie po składnej akcji Michała Trąbki, Dani Ramireza i Rafała Kujawy ten ostatni zdobył gola na 1:0. Był to dopiero początek strzeleckich popisów napastnika gospodarzy. Nie minęły dwie minuty a Kujawa strzelił kolejnego gola wykorzystując podanie Piotra Pyrdoła, którego świetny rajd wzbudził entuzjazm łódzkich kibiców. Fani gospodarzy przecierali oczy ze zdumienia widząc pełną polotu a przede wszystkim skuteczną grę swojej drużyny.
Następną bramkę strzelili jednak goście, bowiem w 38 minucie kontrowersyjny rzut karny (sędzia Bartosz Frankowski potrzebował konsultacji VAR) na bramkę zamienił Adnan Kovaczevic. Obserwatorzy tego spotkania widzieli ewidentną pozycje spaloną Michała Żyry ale sędziowie mieli zupełnie inne zdanie.
Podopieczni Kazimierza Moskala nie zwalniali jednak tempa i w 59 minucie podwyższyli prowadzenie na 3:1. Na listę strzelców wpisał się tym razem Jan Grzesik który wykorzystał podanie Daniego Ramreza. Od 66 minuty było już 4:1 za sprawą rewelacyjnie dysponowanego w tym meczu Kujawy jego uderzenia przy słupku nie był w stanie obronić Kozioł.
Po raz pierwszy w tym sezonie łodzianie do ładnej, kombinacyjnej gry dołożyli skuteczność i efekty tego przeszły najśmielsze oczekiwania tak sztabu szkoleniowego jak i kibiców. Dość powiedzieć , że w dotychczasowych dziesięciu meczach gospodarze zdobyli tylko 8 bramek. Efektowne zwycięstwo nie zmieniło co prawda pozycji zespołu w tabeli PKO Ekstraklasy ale zdecydowanie poprawiło nastroje w klubie.
Po meczy trener Kazimierz Moskal (ŁKS) cieszył się z przełamania złej passy porażek chwaląc swój zespół za skuteczność tak w grze ofensywnej (zdobyte 4 bramki) jak w defensywie (stracona jedna bramka po wątpliwym karnym). Trener pochwalił cały zespół który pokazał, że grając widowiskowo można równocześnie zagrać skutecznie, czego do tej pory jego podopiecznym brakowało.
Trener Korony Mirosław Smyła po meczu był niezadowolony z postawy swojej drużyny doceniając jednak klasę i dobrą grę rywali. Jako przyczynę porażki wskazał błędy indywidualne które przy dobrej dyspozycji przeciwników szybko zamieniły się w stracone bramki.
Wynik meczu nie zmienił jednak układu tabeli PKO Ekstraklasy ŁKS z dorobkiem siedmiu punktów zajmuje ostatnie miejsce a oczko wyżej jest Korona która uzbierała do tej pory punktów osiem. W następnej kolejce po przerwie na mecze reprezentacji obie ekipy czekają ciężkie spotkania. Łodzianie jadą na trudny mecz do Zabrza a Korona podejmuje u siebie jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek drużynę Wisły Płock.


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB