Gwiazda czerwona zastąpiła gwiazdę Dawida
2024-08-14 08:15:00(ost. akt: 2024-08-14 08:38:30)
Różne były powojenne losy żydowskich cmentarzy w naszym regionie. Na ich miejscu stoją teraz domy, zakład kamieniarski, garaże, remiza OSP czy rośnie trawa. Ale tylko w jednym przypadku wymieniono nagrobki i w miejsce żydowskiego cmentarza powstał cmentarz żołnierzy rosyjskich.
— Żydzi osiedlali się i żyli na Warmii od roku 1728 do roku 1942 (…). Co po nich pozostało? Z trzynastu żydowskich cmentarzy (…) żaden się nie zachował. Większość wprawdzie przetrwała wojnę, ale ostatecznie zlikwidowano je w czasach Polski Ludowej. Jedynie w Olsztynie pozostał dom przedpogrzebowy Bet Tahara stojący na ogrodzonym terenie dawnego cmentarza. Pozostałe kirkuty to po prostu miejsca na ziemi (…). Są jeszcze 23 odzyskane macewy z cmentarza w Barczewie, dziś lapidarium przy tutejszej Galerii Sztuki mieszczącej się w dawnej synagodze. Resztki macew z cmentarza w Olsztynie zostały z kolei zgromadzone przy budynku Bet Tahary — pisze Joanna Wańkowska Sobiesiak w książce „Żydzi na Warmii”.
Wśród tych, które nie dotrwały do naszych czasów, a które zniszczono już po II wojnie, znajduje się też kirkut w Pieniężnie. — Kirkut (…) miał też w dobrym stanie przetrwać działania wojenne. Jednak po wojnie zaczęła się jego dewastacja – systematycznie zaczęto z niego usuwać nagrobki (jako materiał budowlany) — pisze we wspomnianej publikacji Joanna Wańkowska-Sobiesiak.
Dziś teren ten zajmuje cmentarz żołnierzy sowieckich. Jak do tego doszło? W Melzaku (pierwotna nazwa miasteczka, niem. Mehlsack, teraz: Pieniężno) nigdy nie mieszkało zbyt wielu Żydów. Pierwszym znanym z nazwiska był Hirsch Casparsohn, który urodził się w tym miasteczku w 1819 roku. W 1832 roku mieszkało ich tam 56, potem przez chwilę było ich ponad 100, ale w 1925 roku już tylko 19 na ponad 4 tys. mieszkańców miasta. W 1933 roku w Melzaku mieszkało 5 żydowskich rodzin. W tym roku w całym ówczesnym powiecie braniewskim na 56 493 mieszkańców było zaledwie 133 Żydów.
Ci, którzy nie wyjechali, zostali zamordowani w czasie II wojny. Hugo Jacoby, handlarz tekstyliami, razem z żoną zginął w Terezinie. Ich córka Julia razem z mężem wyemigrowali i przeżyli. Podobnie było z Siegfriedem Scharnitzkim, którego wywieziono wraz z żoną Johaną dopiero wiosną 1944 roku. Gdzie ich zamordowano – tego nie wiadomo. Ich syn Kurt wyemigrował do Ameryki i przeżył.
Pozostałości zrównano z ziemią
Po Żydach nie został w Pieniężnie właściwie żaden ślad. Podobnie zresztą jak po całym miasteczku, które od 27 stycznia 1945 roku było bombardowane przez Rosjan, w efekcie 90 proc. zabudowy legło w gruzach; także mała, murowana synagoga z 1860 roku została uszkodzona w czasie rosyjskich nalotów. Pozostałości później zrównano z ziemią. Cmentarz żydowski z kolei przetrwał naloty, a zniszczono go już w czasie powojennym.
Pieniężnieński kirkut założono w XIX w. za miastem, na skraju góry zwanej potem Judenberg. — Gdy w latach siedemdziesiątych znowu przybyłem do Pieniężna, stwierdziłem, że duży katolicki cmentarz przy szosie (wiodącej do Pakosz) był usunięty, pokryty warstwą piasku i zamieniony w boisko sportowe. Cmentarz ewangelicki koło wieży ciśnień też był zdewastowany i zamieniony w pastwisko (…). Żydowskie groby w Pieniężnie, wykonane z kosztownych kamieni, zniknęły zupełnie — wspominał jeden z byłych niemieckich mieszkańców miasta.
W miejsce macew pojawiły się groby też oznaczone gwiazdą, tyle że nie Dawida, ale czerwoną. Stało się to w latach 50./60., kiedy to w miejscu cmentarza żydowskiego założono cmentarz żołnierzy sowieckich, którzy polegli w walkach o Melzak.
Z karty ewidencyjnej cmentarza opracowanej w 1994 roku przez Wojewódzki Komitet Ochrony pamięci Walk i Męczeństwa w Elblągu wynika, że pochowano tutaj 166 rosyjskich żołnierzy. — Początkowo pochowano ich w różnych miejscach w mieście i okolicznych wsiach. W latach 50. dokonano ekshumacji i przeniesiono wszystkie ciała na nowo założony cmentarz komunalny. Były to pierwsze pochówki na tym obiekcie. Istnieją ustne przekazy, że pochowano tu także 350 obrońców, jednak o ich grobach z czasem zapomniano — wyczytałem we wspomnianym dokumencie. W 1969 roku kwaterę wzbogacił pomnik rosyjskiego żołnierza.
Czy w czasie przenoszenia ciał żołnierzy rosyjskich dokonano ekshumacji, czy też spoczywają tam także Żydzi z Melzaka? Tego do końca nie wiadomo. Pomiędzy cmentarzami wojskowym i komunalnym zachowała się betonowa płyta z tablicą informującą, że w tym miejscu znajduje się zbiorowa mogiła „nieznanych osób zmarłych w latach 1939-1945”. — Tu zapewne trafiły szczątki z żydowskiego cmentarza, kiedy zakładano duże, głębokie mogiły zbiorowe dla rosyjskich żołnierzy — pisze Joanna Wańkowska-Sobiesiak w wydanej w ubiegłym roku książce „Niepamięć. Żydzi Warmii i Mazur wczoraj dawno i dziś”.
Możliwe jednak, że są to wspomniane miejsca pochówku żołnierzy niemieckich, może także cywilów.
Tak czy inaczej, warto upamiętnić to miejsce choćby skromną tabliczką informującą, że w tym miejscu znajdował się niegdyś cmentarz żydowski. Moim zdaniem powinna się ona znaleźć poza obrębem cmentarza wojskowego.
Zginął za dzieło Lenina-Stalina
O ile jednak wojskowy cmentarz rosyjski nie budził po 1989 roku żadnych emocji (i jako miejsce spoczynku ludzi nie powinien), to zupełnie inaczej było z pomnikiem generała Iwana Czerniachowskiego, który w lutym 1945 roku zginął w walkach o Pieniężno. Litwini pozbyli się go z Wilna jeszcze w 1993 roku, nam zajęło to znacznie więcej czasu.
Czerniachowski w lipcu 1944 roku dowodził 3 Frontem Białoruskim, którego żołnierze walczyli z Wehrmachtem na Wileńszczyźnie. 17 lipca wspólnie z generałem Sierowem z NKWD zaprosił na rozmowy dowództwo wileńskiej AK z komendantem płk. Aleksandrem Krzyżanowskim „Wilkiem”. Wszystkich polskich oficerów aresztowano. Potem to samo zrobiono z dowódcami oddziałów partyzanckich. Rozbrojono też 8 tys. żołnierzy AK. Część z nich zginęła, a wielu zostało zesłanych do łagrów lub przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej.
Rosyjscy komuniści ostatecznie zdecydowali, że Czerniachowski zostanie bohaterem litewskim, a nie polskim. Pochowali go w Wilnie, a w 1950 roku postawili mu stosowany pomnik. Litwini po odzyskaniu niepodległości nie cackali się specjalnie z pamięcią po rosyjskim generale. W 1993 roku szczątki Czerniachowskiego i pomnik odesłano do Rosji. „Nasz” Czerniachowski przetrwał do 17 września 2015 roku. Teraz w tym miejscu stoi krzyż upamiętniający ofiary nazizmu i komunnizmu.
Jeszcze dłużej przetrwało upamiętnienie Piotra Diernowa, który w podolsztyńskich Kieźlinach miał własnym ciałem zasłonić gniazdo niemieckich karabinów maszynowych i przy tym bohatersko zginąć. — Towarzysz Diernow bohatersko zginął za dzieło naszej partii Lenina-Stalina i swoim nieśmiertelnym wyczynem okrył niegasnącą sławą nasz gwardyjski sztandar — tak kończył się wniosek o nadanie mu tytułu Bohatera Związku Sowieckiego, który przytacza w swoim artykule o Diernowie dr Tomasz Gliniecki.
Po 1989 roku okazało się, że – jak w każdej legendzie – w tej też jest ziarenko prawdy. Piotr Diernow rzeczywiście istniał i zginął, walcząc z Niemcami. Karabinu jednak nie zasłaniał, a poległ nie pod Dywitami, ale w okolicach ówczesnej wsi Dajtki. Ustalił to wspomniany już dr Gliniecki. Głaz upamiętniający wydarzenie, które nie miało miejsca, zdemontowano dopiero w listopadzie 2023 roku.
Stoi natomiast nadal największy monument sławiący sowieckiego żołnierza, czyli olsztyński Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej.
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez