Mazury leżały kiedyś w Rosji

2024-08-22 09:15:00(ost. akt: 2024-08-22 12:56:08)
Ceremonia oddania do użytku Nord Stream – na zdjęciu Angela Merkel, Dmitrij Miedwiediew, Mark Rutte i François Fillon (8 listopada 2011)

Ceremonia oddania do użytku Nord Stream – na zdjęciu Angela Merkel, Dmitrij Miedwiediew, Mark Rutte i François Fillon (8 listopada 2011)

Autor zdjęcia: Wikipedia

Putin w każdej chwili może ogłosić, że Noworosja musi wrócić do Matuszki Rosji. I nie chodzi tutaj o Noworosję w Ukrainie, ale o Giżycko czy Ostródę. Tak, tak. My też, choć krótko i tylko po części, byliśmy kiedyś Noworosją.
Hohenzollernowie mówili po polsku

Tak się jakoś w dziejach Polski składało, że kiedy Rosja i Niemcy żyły w przyjaźni, to Polska na tym traciła. Kiedy Rosja i Niemcy ze sobą walczyły, to Polska na tym… traciła. Wyjątkiem od reguły była chyba tylko I wojna światowa. Teraz stoimy przed historyczną szansą, żeby to zmienić. Najpierw jednak muszą się zmienić role w tym trójkącie. To Rosja musi zająć miejsce Polski, a my Rosji. Czy to możliwe? Chcę wierzyć, że tak.

Taka to refleksja naszła mnie, kiedy doczytałem do końca książkę „Piekielni sąsiedzi. Jak Rosja i Niemcy dogadywały się kosztem Polski” autorstwa Grzegorza Kucharczyka i Krzysztofa Reka. Książka arcyciekawa, choć może zbyt fatalistyczna w odniesieniu do relacji polsko-niemieckich, bo jednak dzisiaj widać jakieś światełko w tym tunelu.

Moskwę i Królewiec, a potem Berlin przez lata łączyła jedna rzecz. Chęć uszczuplenia terytorialnego Rzeczypospolitej ze strony Rosji i wybicia się na niepodległość ze strony Królewca. Choć warto jednak pamiętać, że w po Hołdzie Pruskim dwóch ostatnich Hohenzollernów z linii pruskiej było nie tylko lojalnych wobec Warszawy, ale nawet byli poważnymi pretendentami do polskiej korony. Książę Albrecht Fryderyk (1553-1618) nie tylko znał doskonale polski, ale też był prawnukiem króla Kazimierza Jagiellończyka.

Car sypiał w pruskim mundurze

Relacje moskiewsko-niemieckie potem były bardzo ścisłe. Piotr Wielki podarował w Królewcu Fryderykowi III Hohenzollernowi okazały rubin, który stał się ozdobą królewskiego berła, gdy ten w 1701 roku koronował się na „króla w Prusach”. Płaszczyzną, gdzie interesy obu państw się spotykały, była „negatywna polityka wobec Polski”, piszą autorzy „Piekielnych sąsiadów”. Raz tylko w XVIII wieku oba państwa stanęły przeciwko sobie.


To w czasie tej wojny dość niespodziewanie między innymi Mazury stały się Noworosją. Wtedy to Rosjanie po zajęciu Królewca ogłosili inkorporację Księstwa Pruskiego jako Noworosji. Na szczęście dla Fryderyka II zmarła caryca Elżbieta, która go nienawidziła. Nowy car był zaś jego wielbicielem. Do tego stopnia zapatrzony był w Prusy, że chodził spać ubrany w mundur pruskiego grenadiera. Nic więc dziwnego, że wycofał Rosję z wojny i tym samym oclił Prusy Hohenzollernów od zagłady. Fryderyk II zaś w swoim testamencie zlecił, by jego następcy „obierali Polskę jak karczocha, listek po listku”.


Rosja od Nilu do Newy, od Gangesu do Dunaju…

Jednak to Rosja w tamtym czasie była krajem bardziej agresywnym niż Prusy, była opętana chęcią zniszczenia Polski, ale też budowy wielkiego imperium.
— Gdybym mogła dożyć stu lat, życzyłabym sobie, by cała Europa znajdowała się pod berłem Rosji — mawiała Katarzyna II. A żyjący nieco później poeta i dyplomata Fiodor Tiutczew (1803-1873) w wierszu „Rosyjska geografia” pisał, że carstwo rosyjskie to siedem mórz i siedem rzek „Od Nilu do Newy, od Łaby do Chin” i dalej „Od Wołgi do Eufratu, od Gangesu do Dunaju”. I tak to już Moskalom zostało.


Drogi Berlina i Kremla rozeszły się po zjednoczeniu Niemiec, kiedy te poczuły się na tyle silne, by zacząć budować swoje własne imperium. To skończyło się Wielką Wojną. Tuż po niej Niemcy i Rosjanie wrócili do współpracy.

Rosjanie oddali Działdowo Niemcom

Kiedy w 1919 roku zwycięskie mocarstwa wezwały do blokady gospodarczej Rosji, rząd niemiecki uznał, że „środki przez nie podjęte przeciwko bolszewickiej Rosji wydają się nie odpowiadać zamierzonym celom” i zaapelował o pokojową współpracę na rzecz odbudowy Europy, co pozwoli na „dostosowanie życia politycznego w Rosji do europejskich demokracji”.

— Warto zapamiętać ten argument, bo sto lat później nadal będzie on wykorzystywany do uzasadnienia prowadzenia interesów z Rosją. Jego istota sprowadza się do założenia, że współpraca gospodarcza Zachodu z Rosją sowiecką wpłynie pozytywnie na rozwój stosunków wewnętrznych w państwie komunistycznym i doprowadzi do jego wewnętrznej zmiany w kierunku demokratycznym. Historia najbliższych stu lat zweryfikuje tę wiarę negatywnie — przekonują autorzy piekielnych sąsiadów.

Kiedy Polacy walczyli w obronie Europy z czerwonymi Rosjanami, Walter Simons, minister spraw zagranicznych Niemiec, 20 lipca 1920 roku poinformował Gieorgija Cziczerina, komisarza do spraw zagranicznych RSFRR, o deklaracji neutralności, a już dwa dni później zaproponował nawiązanie stosunków dyplomatycznych i gwarantował powrót do granicy z 1914 roku. Przedstawiciel Rosji sowieckiej w Berlinie posiadał pełnomocnictwa do zawarcia sojuszu wojenno-politycznego z Niemcami i podczas rozmów z pracownikiem niemieckiego MSZ proponował współpracę i zawarcie tajnej umowy przeciw Polsce.

Sowieci w Działdowie (sierpień 1920)

A w dowód dobrych intencji 13 sierpnia 1920 roku sowiecki dowódca przekazał Reichswerze zdobyte wcześniej Działdowo — jedyna mazurskie miasto włączone po pierwszej wojnie do Polski. A potem przyszedł pakt Ribbentrop-Mołotow.

Dali gaz, żeby nim potem szantażować

Jak dla mnie najciekawsza jest ostatnia część „Piekielnych sąsiadów”, poświęcona już powojennym relacjom niemiecko-rosyjskim, bo to one, a nie ich historia determinują bezpieczeństwo Polski.

Powojenne Niemcy, choć nie bez bólu skutecznie oczyściły się z nazizmu, nie wyleczyły się jednak moskalofilstwa. Już Adenauer wierzył, że „jeśli ZSRR wzmocni się gospodarczo, to w jego polityce zagranicznej zanikną agresywne tendencje” i proponował Chruszczowowi porozumienie w duchu nowego Rapallo. Ale później zrewidował swoje myślenie. Jak podkreślają Grzegorz Kucharczyk i Krzysztof Rek, w liście do Kennediego napisał, że niemiecki rząd „musi postrzegać Polskę jako najbardziej wysunięty na wschód bastion zachodniej kultury”.

Układy w 1970 roku z Rosją i PRL podpisał już jednak nie chadek Adenauer, ale socjaldemokrata Brandt. Rok wcześniej dogadano się na dostawy gazu.
— Ważne znaczenie może mieć osiągnięcie porozumienia o dostawie do RFN sowieckiego gazu ziemnego. Chodzi o zawarcie takiego kontraktu, który obowiązywałby przez dwie dekady i do pewnego stopnia uzależniałby tak ważny sektor zachodnioniemieckiej gospodarki, jak energetyka (…). W konsekwencji zachodnioniemieckie (…) potężne korporacje (…) będą odwodzić boński rząd od ewentualnych działań, które mogłyby zagrozić zaostrzeniem relacji ze Związkiem Radzieckim — taką notatkę otrzymali wtedy członkowie sowieckiej wierchuszki, piszą autorzy „Piekielnych sąsiadów”.

I dodają: — Geopolityka rurociągów zdeterminowała nie tylko relacje dwustronne, ale coraz bardziej wpływała na układ sił w Europie. Żadna inna dziedzina współpracy nie wytworzyła na kontynencie europejskim sieci tak bliskich powiązań, jak handel gazem. I dlatego można mówić o ukrytej integracji w okresie zimnowojennym.
I to trwało aż do 2023-2024 roku.

Kiedy Niemcy i Rosja współpracowali, w Europie był porządek

Kiedy Niemcy stały się potęgą ekonomiczną, Rosjanie zaczęli rozgrywać tę kartę, aby poróżnić Niemcy z USA. Robił to Breżniew, robił to Gorbaczow. W 1980 roku w czasie wizyty kanclerza Schmidta w Moskwie Breżniew złożył propozycję budowy gazociągu z Syberii do Europy Zachodniej. Próbował to, bezskutecznie, zablokować Ronald Reagan. Do Niemców, Francuzów, Włochów nie docierały jednak żadne argumenty. Kontrakt podpisano.

— Schmidt wyszedł ze starcia z Amerykanami zwycięsko… Postanowił za wszelką cenę strategiczne partnerstwo z Moskwą, bo w ten sposób bronił mocarstwowej pozycji RFN, którą ta osiągnęła pod koniec lat 70. To było poważne wzmocnienie Sowietów (…) Ostpolitik, która w zamyśle jego twórców miała jedynie
legitymizować hegemonię Kremla, teraz zaczęła być polityką czynnego wspierania ZSRR, a zatem działaniom na rzecz pomyślności śmiertelnego wroga Zachodu — piszą Grzegorz Kucharczyk i Krzysztof Rek.

Ten drugi, tak ukochany przez zachodnioeuropejskich postępowców, zalecał, aby „działać na rozbicie Zachodu, na podział pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi”. A w rozmowie w premierem Bawarii powiedział, że „kiedy Niemcy i Rosja współpracowali, w Europie był porządek”.

Niemcy pozostały wierne zacieśnianiu relacji i robieniu biznesu z Rosją. Kiedy w 2008 roku USA chciała zaproponować plan działań na rzecz członkostwa w NATO Ukrainie i Grecji, Rosja przeszła do kontrataku i szantażu. W efekcie „podczas szczytu w Bukareszcie Niemcom wspieranym przez Francję udało się nie dopuścić, aby Kijów i Tbilisi otrzymały MAP”. Jaki był efekt tej uległości? — Uległość Zachodu nie zaspokoiła apetytu, ale go zaostrzyła — piszą autorzy „Piekielnych sąsiadów”. Zatem gdyby nie to, być może nie byłoby tej wojny; Ukraina i Gruzja byłyby już i w NATO, i w Unii.

Wspomniany Szmidt w 2014 roku w Bildzie pochwalił Merkel za to, że nie ulega życzeniom Polski i ostrożnie reaguje na rosyjski atak na Ukrainę. Twierdził, że naród ukraiński nie istnieje. Na koniec uznał, że Putin to „przyszłościowy polityk”, który „nie chce wojny”.


Frank-Walter Steinmeier, wtedy minister spraw zagranicznych, a potem i obecnie prezydent Niemiec, uznał, że „bezpieczeństwo w Europie nie jest możliwe bez Rosji”. To samo mówił obecny kanclerz Olaf Scholz w 2015 roku i jeszcze w 2022 roku: „W długoterminowej perspektywie bezpieczeństwo w Europie nie jest możliwe bez Rosji”. I dodał, że za wybuch wojny winę ponosi Putin, a nie naród rosyjski.

Ciekawe, czy odważyłby się to samo powiedzieć odnośnie do 1939 roku, że to Hitler, a nie Niemcy ponoszą odpowiedzialność za atak na Polskę i rozpętanie II wojny światowej?

Dlaczego porzucili Rosję?

Autorzy „Piekielnych sąsiadów” twierdzą, że w początkowej fazie wojny „niemieckie elity polityczne (…) liczyły, że gdy na Kremlu zasiądzie nowy przywódca, który skończy wojnę na Ukrainie, będą w pozycji uprzywilejowanej, bo ich kraj prowadził wobec Moskwy najmniej wrogą pozycję”.

Ich zdaniem w maju 2023 roku nastąpiła reorientacja niemieckiej „Ostpolitik”.
— Niemcy najwyraźniej zrozumiały, że wojna szybko się nie skończy i nie będzie można w prosty sposób powrócić do robienia interesów z Moskwą. Mogły więc teraz jednoznacznie i bez wątpliwości opowiedzieć się po stronie Ukrainy. To pozwoli im na powrót do polityki partnerstwa w przywództwie ze Stanami Zjednoczonymi i do odgrywania coraz większej roli w Europie Środkowej — piszą Grzegorz Kucharczyk i Krzysztof Rek w „Piekielni sąsiedzi. Jak Rosja i Niemcy dogadywały się kosztem Polski”.

Igor Hrywna

Grzegorz Kucharczyk, Krzysztof Rak
„Piekielni sąsiedzi. Jak Rosja i Niemcy dogadywały się kosztem Polski”, Bellona 2024


Na foto głównym. Ceremonia oddania do użytku Nord Stream. Na zdjęciu Angela Merkel, Dmitrij Miedwiediew, Mark Rutte i François Fillon (8 listopada 2011 roku)
fot. Wikipedia