Bodnarowcy w natarciu? Przeszukanie w siedzibie Marszu Niepodległości

2024-09-04 19:44:09(ost. akt: 2024-09-04 20:22:18)

Autor zdjęcia: PAP

Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości” poinformowało na platformie X, że jego prezes Bartosz Malewski był przesłuchiwany w Komendzie Głównej Policji. Jednocześnie prokuratura miała podjąć decyzję o siłowym wejściu do siedziby stowarzyszenia oraz wyłączeniu serwerów organizacji. „TO JEST SYSTEMOWE NISZCZENIE NAJWIĘKSZEJ PATRIOTYCZNEJ IMPREZY POLAKÓW” - skomentował w mediach społecznościowych Tomasz Kalinowski.
Jest decyzja prokuratury o siłowym wejściu do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Razem z prezesem Stowarzyszenia Bartoszem Malewskim jedziemy na miejsce

— poinformowała mec. Magdalena Majkowska z zarządu Instytutu Ordo Iuris. Chwilę później Robert Bąkiewicz poinformował, że policja rozpoczęła siłowe wejście do siedziby organizacji.

W tej chwili policja stara się wejść do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w Warszawie na ulicy Stawki 4. Wzywam tam wszystkich aby się stawili w proteście do działań prokuratury i policji, które są skandaliczne i mają znamiona przestępstwa. Nigdy mnie nie za Straszą!

— napisał Bąkiewicz na platformie X.


Bartoszowi Milewskiemu towarzyszyła podczas przesłuchania na policji mec. Magdalena Majkowska z Ordo Iuris.

Razem z Bartoszem Malewskim, prezesem Stowarzyszenia marsz Niepodległości jestem na Komendzie Stołecznej Policji. Przesłuchanie ma związek z wydanym przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga postanowieniem o przeszukaniu w mieszkaniach osób związanych z organizacją Marszu Niepodległości z 2018 r.

Wiele wskazuje na to, że Prokuratura domaga się wydania danych, które są wykorzystywane przez Stowarzyszenie do działalności organizacji i organizacji corocznych Marszów Niepodległości

— poinformowała mec. Magdalena Majkowska z zarządu Instytutu Ordo Iuris.


Właśnie wyszedłem z Komendy Głównej Policji w Warszawie, gdzie byłem przesłuchiwany w sprawie Marszu Niepodległości 2018. Prokuratura na 2 miesiące przed #MarszNiepoldeglosci żąda dostępu do nośników danych @StowMarszN. To działania o znamionach inwigilacji. Prokuratura zapowiedziała siłowe wejście do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości‼️

— napisał Malewski.

PILNE ‼️ Prokuratura Bodnara podjęła decyzję o wyłączeniu serwerów Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. TO JEST SYSTEMOWE NISZCZENIE NAJWIĘKSZEJ PATRIOTYCZNEJ IMPREZY POLAKÓW

— poinformował z kolei Tomasz Kalinowski, były wiceprezes stowarzyszenia.


„Wendeta polityczna i Białoruś”


Przed siedzibą Stowarzyszenia Marsz Niepodległości pojawił się Robert Bąkiewicz, który zrelacjonował dziennikarzom przebieg zdarzeń.

Ta sprawa miała być narzędziem do tego, aby włamać się do mojego domu i przejmować w sposób nielegalny moje rzeczy. Uważam, że formalnie to wszystko jest załatwione, ale w sensie logicznym to kompletne bezprawie. Przeszukano mi komputer, wyjęto pliki związane z Marszem Niepodległości. Można było to wszystko zgrać, ale komputer i telefony pojechały w całości. Informacje z komunikatorów, maile, listy miłosne do mojej żony, sceny z moimi dziećmi. Nie jestem bandytą, czy przestępcą, nie jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej. Pytanie, o co w tym wszystkim chodzi?

— powiedział Robert Bąkiewicz.

To był ogromny stres dla moich bardzo małych dzieci, one przeżywały to ogromnie. Moja córka widziała jak policja przyszła do naszej sypialni i obudziła mnie i żonę. One to bardzo przeżywały

— dodał podkreślając, że funkcjonariusze policji zachowywali się w sposób bardzo przyzwoity.

To wendeta polityczna, to jest Białoruś. Działanie, którego celem jest tylko zastraszanie i wyciąganie informacji

— uważa Robert Bąkiewicz. Jak relacjonował, policja nie czekając na klucze rozwierciła zamki do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Tego oczekuje elektorat Platformy Obywatelskiej, przynajmniej jego część. Oczekują skrajnej wendety. Najpierw takie telewizje jak TVN i inne media dehumanizowały mój obraz w sposób bezwzględny. Pokazywano mnie jako szwarccharaktera i niemal przestępcę. Mamy do czynienia z grą mediów połączonych z pewnymi instytucjami państwa i wymiarem sprawiedliwości. To ma nas zastraszyć

— podkreślił były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości

Wbito się do mojego domu, przeszukano i zabrano moje prywatne rzeczy. Wszystko dlatego, bo Tusk wie, że wielokrotnie organizowałem ludzi przeciwko antypolskim grupom politycznym. Choćby w obronie kościołów podczas strajku kobiet. To ja zwoływałem ludzi w 2021 r. na protest, kiedy Donald Tusk na placu zamkowym organizował manifestację i ogłaszał, że prawo Unii Europejskiej stoi wyżej niż nasza konstytucja. Nagłośnienie Tuska było wtedy dużo słabsze i impreza, która miała porwać tłumy do przeprowadzenia rewolty w Polsce, nie udała się mu

— oświadczył założyciel i szef Straży Narodowej.

To wejście do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości jest bezprawiem. Można było dać nam wezwania, mogliśmy się pojawić na policji i w prokuraturze. Mogliśmy przekazać jakieś informacje. Jednym z celów tego wszystkiego jest budowanie emocji wokół Marszu Niepodległości, aby można było go zakazać albo stłumić nazywając nas bandytami. 11 listopada pokażą przebitki, że 4 września weszli do domu Bąkiewicza, a to jest przestępca i zorganizowana grupa. Dziwię się, że ci ludzie pracują w mediach, które działają na rzecz innej opcji i nie mają jakiegoś minimum przyzwoitości przestępcza

— mówił prezes Stowarzyszenia Rota Niepodległości, który odpowiadając na pytania dziennikarzy doprecyzował narrację prokuratury.

Sprawa jest sprzed 6 lat. Codziennie przez ostatnie lata policja przyjeżdża do mnie nawet dwa razy tygodniu, a ja miałem przesłuchania w prokuraturze i na policji. Marsz Niepodległości, to jest stowarzyszenie, a to oznacza wolontariat, czyli ludzie działający dobroczynnie. Tu nie ma przepływu dokumentów, jak w kancelarii premiera, czy ministerstwach. Tu ludzie przyjeżdżali z całej Polski z różnych organizacji i to oni stanowili trzon Marszu Niepodległości. Nikt ode mnie kwestionariuszy wcześniej nie chciał. Wchodzi mi się do do domu, bo ktoś popełnił przestępstwo, że niby ja ukrywam przestępcę. Przecież ja nie znam tych ponad 400 ludzi, którzy przyjeżdżają do Warszawy ze Szczecina, czy Rzeszowa. Zawsze współpracowałem ze śledczymi i informowałem o wszystkim o czym mogłem. A śledczy nie powiedzieli, że chodzi o człowieka ze Straży Marszu, ale że prawdopodobnie ze Straży. Zobaczcie, tam widzę człowieka, który się źle zachowuje i prawdopodobnie jest z TVN. Proszę się z tego wytłumaczyć, bo jak nie to wjeżdżam jutro do pana do domu, bo ukrywa pan przestępcę. To jest absurdalne

— posumował Rober Bąkiewicz.

Artykuł ukazał się na portalu wPolityce.pl