Ekspertka: Putin jest trollem i jego "poparcie" dla Harris należy traktować jako trolling

2024-09-07 11:21:09(ost. akt: 2024-09-07 11:23:22)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Władimir Putin jest trollem i właśnie jako trolling należy traktować wyrażone przez niego poparcie dla Kamali Harris w wyborach w USA - powiedziała prof. Olga Biełogołowa, badaczka dezinformacji z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Dodała, że teraz amerykańskie władze dobrze reagują na rosyjskie operacje wpływu .
Biełogołowa, która w przeszłości zajmowała się zwalczaniem operacji wpływu w Facebooku, skomentowała w ten sposób dla PAP ujawnione przez administrację USA próby rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory i poparcie wyrażone przez Władimira Putina dla kandydatki Demokratów.

— Władimir Putin jest trollem. Myślę, że właśnie trzeba traktować to +poparcie+, jeśli można to tak nazwać, z dużym przymrużeniem oka. On nas trolluje i powinniśmy uważać, aby nie traktować tego jako jakiegoś poważnego oświadczenia. Prawdopodobnie uważa, że to zabawne, że ktokolwiek w ogóle dyskutuje o tym, kogo on "popiera" — powiedziała badaczka.

Putin w czwartek stwierdził ironicznie, że "faworytem" Kremla w nadchodzących wyborach był Joe Biden, lecz ponieważ wycofał swoją kandydaturę i zachęcił do poparcia swojej wiceprezydentki, to on "też ją popiera". Wyraził nadzieję, że nie będzie ona nakładała na Rosję tylu sankcji co Donald Trump.

Słowa Putina padły dzień po tym, jak amerykańska prokuratura ujawniła szeroko zakrojone operacje informacyjne Kremla mające m.in. wpłynąć na kampanię wyborczą w USA. W ramach jednej z nich, kierowanej przez szefową telewizji RT Margaritę Simonjan, kremlowski kanał zapłacił w sumie 10 mln dolarów firmie i publicystom z kręgów zwolenników Trumpa za szerzenie treści zgodnych z linią promowaną przez Kreml, w tym krytyki pomocy dla Ukrainy. Jak wynikało z opublikowanych przez prokuraturę wewnętrznych dokumentów autorów innej kampanii, Ghostwriter, stwierdzili oni, że Rosja powinna podjąć "maksymalny wysiłek", by poglądy na wojnę zwolenników Donalda Trumpa przeważyły w debacie publicznej.

Do tego celu mieli zostać wykorzystani m.in. influencerzy, fałszywe konta w mediach społecznościowych i portale udające regionalne media w kluczowych wyborczo stanach.

Według Biełogołowej działania te są "starą i sprawdzoną" strategią Kremla, stosowaną już podczas zimnej wojny.

— Organizacje wydmuszki i agenci wpływu byli dwiema głównymi technikami stosowanymi podczas zimnej wojny i to jest kontynuacja tego typu technik. Widzieliśmy również tego typu taktyki stosowane wcześniej w bardziej współczesnych operacjach związanych z wyborami. Weźmy na przykład niektóre z działań, które widzieliśmy w 2018 roku przed wyborami w USA, gdzie aktorzy związani z Internet Research Agency z Petersburga pomogli zapewnić finansowanie i wsparcie dla protestów w USA — tłumaczyła ekspertka.

Podkreśliła jednak, że amerykańskie władze w odróżnieniu od poprzednich lat tym razem wykonały "świetną robotę", ujawniając i naświetlając rosyjskie działania.

— Nie tylko podjęli konkretne działania, ale pokazali dowody w niezwykle szczegółowych dokumentach i aktach oskarżenia. Udało im się strategicznie komunikować te działania bez nieumyślnego wzmacniania kampanii, którą próbują udaremnić, i upolityczniania tematu. To buduje zaufanie i odporność w społeczeństwie — powiedziała badaczka.

(PAP)/pw.