Trump zadrwił z Zełenskiego."Ukrainy już nie ma"

2024-09-26 09:24:25(ost. akt: 2024-09-26 10:59:44)

Autor zdjęcia: PAP

Joe Biden spowodował tę sytuację, a można było zawrzeć układ i nikt by nie zginął - powiedział w środę były prezydent USA Donald Trump podczas wiecu w Karolinie Północnej. Kandydat stwierdził, że przez wsparcie USA dla Kijowa "Ukrainy już nie ma". Tymczasem Republikanie oskarżają Kijów o ingerencję w wybory i domagają się zwolnienia ambasadorki kraju w Waszyngtonie.
Joe Biden spowodował tę sytuację, a można było zawrzeć układ i nikt by nie zginął - powiedział w środę były prezydent USA Donald Trump podczas wiecu w Karolinie Północnej. Kandydat stwierdził, że przez wsparcie USA dla Kijowa "Ukrainy już nie ma". Tymczasem Republikanie oskarżają Kijów o ingerencję w wybory i domagają się zwolnienia ambasadorki kraju w Waszyngtonie.

"Oni spowodowali tę sytuację, a teraz są nie mają z niej wyjścia (...) Po prostu nie wiedzą, co robić, bo Ukrainy już nie ma, to już nie jest Ukraina. Nigdy nie uda się zastąpić tych miast i miasteczek ani zastąpić zmarłych ludzi, tak wielu zmarłych ludzi" - powiedział Trump podczas wiecu w Mint Hill w Karolinie Północnej.

Były prezydent stwierdził, że Biden mógł zawrzeć układ z Władimirem Putinem przed jego agresją, w wyniku czego "nikt by nie zginął i nie byłoby ani jednej złotej wieży roztrzaskanej, leżącej na boku".

"Można było zawrzeć umowę, gdybyśmy mieli kompetentnego prezydenta, a nie prezydenta, który cierpiał na wszystko. A Biden i Kamala pozwolili na to, karmiąc Zełenskiego pieniędzmi i amunicją, jakich żaden kraj nigdy wcześniej nie widział" - mówił Trump, po raz kolejny drwiąco nazywając ukraińskiego prezydenta "najlepszym sprzedawcą na Ziemi".

"Ale teraz Ukrainie brakuje żołnierzy" - dodał.

Środowe słowa Trumpa były dotąd najostrzejszymi, jakich użył do określenia wojny na Ukrainie oraz krytyki zarówno obecnej administracji, jak i ukraińskiego prezydenta. Jego wypowiedź miała miejsce w dniu, w którym według pierwotnych planów Trump miał spotkać się z Zełenskim w Nowym Jorku, jednak ostatecznie spotkanie odwołano.

To m.in. wynik kontrowersji, które Zełenski wywołał swoimi wypowiedziami dla "New Yorkera"; skrytykował zarówno Trumpa, jak i jego kandydata na wiceprezydenta, senatora JD Vance'a, którego określił mianem "zbyt radykalnego" w związku z przedstawionym przez niego planem zakończenia wojny w Ukrainie polegającym na zawieszeniu broni wzdłuż obecnych linii frontu. Zełenski powiedział też, że Trump "tak naprawdę nie wie, jak zatrzymać wojnę, nawet jeśli może myśleć, że wie". Oburzenie wywołała też jego niedzielna wizyta w fabryce amunicji artyleryjskiej w Scranton w Pensylwanii, gdzie towarzyszyli mu politycy Demokratów, gubernator stanu Josh Shapiro i senator z Pensylwanii Bob Casey.

W związku z tą wizytą w kluczowym dla losów wyborów stanie spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson wezwał w środę w liście Zełenskiego do zwolnienia ambasadorki kraju w Waszyngtonie, Oksany Markarowej.

"Ten obiekt znajdował się w politycznie kluczowym stanie, na czele którego stał główny polityczny sojusznik Kamali Harris, a nie było w nim ani jednego Republikanina, ponieważ – celowo – żaden Republikanin nie został zaproszony. Obchód był wyraźnie partyjnym wydarzeniem kampanijnym, mającym na celu pomoc Demokratom, i jest ewidentną ingerencją w wybory" - napisał Johnson.

Lider Republikanów w Kongresie stwierdził, że choć wsparcie dla Ukrainy nadal jest ponadpartyjne, to relacje z USA są "niepotrzebnie wystawiane na próbę i niepotrzebnie niszczone, gdy kandydaci z czołówki listy wyborczej Republikanów stają się celem ataków medialnych ze strony urzędników (ukraińskich) władz".

Źródło: PAP

an