"Nikt nie chce wielkiej wojny"

2024-10-02 10:18:14(ost. akt: 2024-10-02 10:25:00)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

"Nikt nie chce wielkiej wojny, tym bardziej takiej, która rozlałaby się poza Bliski Wschód. Nie chce tego Iran, Izrael chce zwyciężyć, osłabić Iran, pokonać Hezbollah i wyeliminować Hamas" – powiedziała Agnieszka Bryc, ekspertka w dziedzinie polityki międzynarodowej, w rozmowie z RMF FM.
Izrael rozpoczął lądową ofensywę na południowy Liban, gdzie swoje bazy ma Hezbollah. Długo oczekiwany atak może prowadzić do skomplikowanego i długotrwałego konfliktu w regionie, który już teraz jest niezwykle niestabilny. Istnieje realne zagrożenie, że przemoc może się rozlać poza Bliski Wschód. Czy grozi nam wielka wojna? Czy sytuacja może wymknąć się spod kontroli?

— Tego najbardziej obawiają się Amerykanie, którzy zgodzili się na izraelską operację w Libanie, pod warunkiem, że nie przerodzi się ona w większy konflikt regionalny — zauważyła Bryc.

Ekspertka podkreśliła, że osiągnięcie przez Izrael strategicznych celów w tym regionie będzie bardzo trudne.

— Prawie rok operacji przeciwko Hamasowi nie przyniósł Izraelowi zwycięstwa — przypomina.

Hezbollah, jak zaznacza, jest organizacją o wiele silniejszą, bardziej doświadczoną i wielokrotnie zdolną do odbudowy po utracie swoich przywódców.

Premier Benjamin Netanjahu mówi o "punktowej operacji", jednak realia walk w Libanie są niezwykle wymagające. Żołnierze izraelscy będą musieli działać w trudnym, górzystym terenie, który Hezbollah doskonale zna. Dodatkowo nadchodzące opady śniegu mogą jeszcze bardziej utrudnić izraelską kampanię.

Bryc zauważa, że w przeciwieństwie do wojny z Hamasem, tym razem Izrael jest lepiej przygotowany.

— To Hamas 7 października 2023 roku wykonał pierwszy ruch, zaskakując Izrael tysięcznymi rakietami wystrzelonymi ze Strefy Gazy. Na północy Izrael nie dał się zaskoczyć — stwierdziła.

Czy Izrael ma realne szanse na zwycięstwo?

— Tego nie możemy być pewni — odpowiada Bryc.

— Wielu uważa, że Hezbollah szybko padnie, ale to tylko pozory. Organizacja ta potrafi odtwarzać swoje zasoby, nawet w trudnych sytuacjach, gdy traci przywódców — dodaje.

Ekspertka przypomina także, że Hezbollah pozostaje narzędziem Iranu, który z pewnością zapewni tej organizacji wsparcie, umożliwiające jej przetrwanie.

— Hezbollah nie jest dzieckiem Iranu, to jego narzędzie. To Hezbollah chroni Iran, a nie odwrotnie — tłumaczy Bryc, odpowiadając na pytanie o powściągliwość Teheranu w obliczu izraelskiej ofensywy na Liban.

Jednak, jak zaznacza, "Iran na pewno odpowie Izraelowi". Jednocześnie priorytetem władz w Teheranie pozostaje przetrwanie reżimu, który mierzy się z własnymi problemami wewnętrznymi, co zmniejsza prawdopodobieństwo szalonego ataku na Izrael.

Bryc jest zdania, że nikt nie chce wybuchu dużego konfliktu w regionie.

— Osłabienie Hezbollahu jest korzystne dla Stanów Zjednoczonych, ale już eskalacja wojny na większą skalę – nie — mówi.

Zauważa także, że w trakcie ostatnich rozmów na forum ONZ, przedstawiciele Iranu nie tylko wyrazili gotowość do dialogu z Zachodem, ale także dali sygnały sugerujące, że mogą być skłonni zerwać strategiczne więzi z Rosją.

— Amerykanie mają kij i marchewkę — podsumowuje Bryc.

źródło: RMF24.pl