Czy wilki nadal pozostają zagrożeniem na Warmii i Mazurach?
2024-10-14 18:00:00(ost. akt: 2024-10-14 15:39:38)
Jeszcze do niedawna mogłoby się wydawać, że temat atakujących wilków na Warmii i Mazurach ucichł. Niestety, wilki znowu zaatakowały, tym razem niedaleko Ornety. Ich głośny powrót postanowiono poruszyć w jednej z telewizji śniadaniowych.
Ataki wilków to bardzo głośno komentowany problem i to nie tylko w mediach. Mieszkańcy Warmii i Mazur poruszali ten temat obawiając się nie tylko o życie swoich pupili, ale także swoje.
Tym razem wilki zaatakowały stado owiec w okolicach Ornety, pozostawiając po sobie spore straty.
Temat tych zwierząt spróbowali podjąć prowadzący jednej z telewizji śniadaniowych w telewizji publicznej wraz z zaproszonymi gośćmi, Adamem Giełdonem przyrodnikiem i tropicielem wilków oraz Antonim Kierulem, właścicielem gospodarstwa agroturystycznego.
— Napady są nieregularne, więc nie można się na nic przygotować. Są co 2/3 miesiące. Prawdopodobnie są to wilki przemieszczające się. Straciłem trzy cielęta i dziewięć owiec — opowiada Antoni Kierul.
Jak wskazał, straty nie są duże globalnie, ale w tym gospodarstwie agroturystycznym są bardzo odczuwalne.
Prowadzący zauważył, że wielu ludzi, którzy nie do końca są zaznajomieni z tematem wilków, uważa, że tam gdzie występuje człowiek, zwierzę powinno unikać kontaktu, w tym przypadku było jednak inaczej.
— W momencie kiedy te dwa środowiska zazębiają się ze sobą to trzeba starać się godzić te interesy — mówi Adam Giełdon.
Aby zapobiegać tym atakom, przyrodnik wskazał, żeby, jeżeli jest taka możliwość podjąć współpracę z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Wspomniał o finansowaniu i współfinansowaniu różnych metod ochrony inwentarza takich jak pastuchy elektryczne czy psy pasterskie.
— Wiadomo, nie zawsze to będzie pomocne i nie zawsze też są warunki, które pozwolą zastosować daną metodę, natomiast to jest tak, że jeżeli wilk przenika się z tą działalnością człowieka to trzeba liczyć, że te szkody zawsze będą występować — wyjaśnił przyrodnik.
Pan Antoni przyznał, że stosuje na swoim gospodarstwie płot elektryczny, jednak tym zwierzętom on w ogóle nie przeszkadza. Jak wskazał, sytuacja nie byłaby dziwna, gdyby mieszkał w lesie lub na wsi, ale mieszka w miasteczku.
Dla leśnika to zupełnie normalne. Wilki od wielu lat wchodzą na tereny zurbanizowane, szczególnie w nocy, kiedy czują, że tego człowieka może tam nie być.
Czy rozwiązaniem byłoby przesiedlenie wilków? Okazuje się, że to nie takie łatwe.
— Musimy zdać sobie sprawę, że są one silnie terytorialne. Jeżeli nawet byśmy zabrali je z danego obszaru to ten obszar nagle jest pusty, więc staje się wolny dla innych wilków — podsumował tropiciel.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez