"Opuszczona szyba w limuzynie", czyli najnowsza Gawęda Wodza

2024-10-23 09:57:21(ost. akt: 2024-10-23 10:01:55)

Autor zdjęcia: wm.pl

Poselska praca u podstaw jest jedyną skuteczną odpowiedzią na hegemonię medialną obozu lewicowo-liberalnego. Oprócz tego, że strona rządowa niepodzielne panuje w każdym obszarze przekazu propagandowego, to nic nie wskazuje na to, by trend ten został przełamany i odwrócony w racjonalnie dającej przewidzieć się przyszłości - wskazuje Tȟašúŋke Witkó w najnowszym felietonie.

Trzecia dekada października 2024 roku zaowocowała wysypem ofert sprzedaży zniczy, wiązanek nagrobnych i innych ozdób funeralnych, albowiem dzień Wszystkich Świętych zbliża się wielkimi krokami. Wiem, Szanowni Państwo, powyższe otwarcie felietonu jest banałem, i to takim z najniższej półki banałów, ale chciałem w sposób szyderczy nawiązać do tego, co w sferze komunikacyjno-medialnej wyczynia – naturalnie, pod batutą Jarosława Kaczyńskiego – największa partia opozycyjna, czyli Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Oczywiście, znakomita większość „gadających głów”, repezentująca ugrupowanie przed obiektywami telewizyjnych kamer i mikrofonami rozgłośni radiowych, powtarza jak mantrę, że rząd łamie demokrację, ustawy, Konstytucję oraz wszystkie inne rzeczy, które w jakikolwiek sposób można jeszcze połamać. Brzmi znajomo, prawda? Tak, gdyż opowieści o wszelakiej maści „łamaniach” krążą po Polsce od listopada 2015 roku, a dokładnie od chwili zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło. Niestety, dzisiaj powodują one jedynie to, że maltretowany i zniechęcony owym bełkotem widz czy słuchacz zamyka odbiornik, ewentualnie przełącza go na inną stację lub kanał, aby stamtąd posiąść ekskluzywną wiedzę o dobrodziejstwie zażywania pigułek w kolorze seledynowym albo żółtym. Osobiście uważam, że ci działacze partyjni, którzy od dekad bezproduktywnie przemierzają sejmowe korytarze i znają lepiej rozkład parlamentarnych pomieszczeń, niż zawartość własnych przydomowych komórek, winni, co najwyżej, pojawiać się, jedynie w roli eksponatów, w Muzeum Figur Woskowych madame Marie Tussaud, gdyż tylko tam – jeśli w ogóle – mogą przynieść partii najmniejszy choćby pożytek. Obecnie, w okresie „wielkiej smuty” prawicy, czas by powrócić do sprawdzonego już w historii sposobu działań, mianowicie poselskiej pracy u podstaw.

Poselska praca u podstaw jest jedyną skuteczną odpowiedzią na hegemonię medialną obozu lewicowo-liberalnego. Oprócz tego, że strona rządowa niepodzielne panuje w każdym obszarze przekazu propagandowego, to nic nie wskazuje na to, by trend ten został przełamany i odwrócony w racjonalnie dającej przewidzieć się przyszłości. Jest to efekt światowego kursu, skompilowanego z zaniechaniami Zjednoczonej Prawicy (ZP) poczynionymi w ciągu ośmiu lat jej rządów, dlatego, aby dotrzeć do szerszego grona wyborców trzeba zacząć spotykać się z nimi osobiście. Wiem, że brzmi to jak bajka o żelaznym wilku, ale innego sposobu obecnie nie ma. Dalsze utwardzanie betonowego elektoratu sukcesu wyborczego nie przyniesie, o czym teraźniejsza opozycja przekonała się w październiku 2023 roku. Wiodące media strony przeciwnej – zazdrośnie strzegące dotychczas zainfekowanych mózgów – przeznaczone są jedynie dla własnych pretorianów i ludzi niechętnych Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz Zbigniewowi Ziobrze, więc żadna ekwilibrystyka argumentacyjna dokonywana w nich przez polityków ZP pozytywnych skutków nie przysporzy. Walka zaś idzie o sympatię nieprzekonanych, nieinteresujących się zbytnio życiem publicznym, myślących racjonalnie i, najczęściej, kierujących się własną korzyścią ekonomiczną. Musi to być bój o dusze złotego środka.

Bój o dusze złotego środka należy zainicjować zakupem kaloszy i nieprzemakalnej odzieży, a następnie wyruszyć na Dolny Śląsk, aby wsłuchać się w głosy ludzi dotkniętych kataklizmem powodzi. W tym miejscu przestrzegam wszystkich przed pójściem na skróty dodając, że jeśli wasza praca ma rozpocząć i zakończyć się na zrobieniu kilku fotografii przy zgliszczach domostw, a następnie okraszenia nimi własnych profili na stronach internetowych, to lepiej już nic nie róbcie, bo przyniesiecie więcej szkody, niż pożytku. Macie być w zapomnianych siołach, towarzyszyć poszkodowanym na korytarzach urzędów gmin i powiatów, wspierać ich w wypełnianiu ton dokumentów, a także bodźcować aktywność urzędników. Jeśli tak chętnie machacie legitymacjami poselskimi przed oczyma policjantów, aby uniknąć kontroli drogowej, bo przecież zawsze gdzieś się spieszycie, to co stoi na przeszkodzie, byście użyli ich w celu przełamania niechęci do wykonywania obowiązków służbowych przez leniwego urzędnika w okienku numer 6? Wiem, wiem, toż to przecież robota dla Atlasa, do tego na wiele miesięcy lub nawet kwartałów, o której wzmianka ukaże się – co najwyżej – w lokalnym kwartalniku „Echo Kopaniny”, ale czyż sami nie szermujecie sloganem: „Wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”? No, znakomicie jest wygłaszać wzniosłe hasła przy kieliszku wina, do tego w przytulnym pokoju hotelu sejmowego, a co innego tkwić godzinami na dusznym korytarzu podrzędnego urzędu, ale przecież parlamentaryzm jest służbą dla Ojczyzny i Narodu, więc nikomu nie wolno narzekać na trudy i znoje.

Trudy i znoje zaowocują, ale dopiero po latach – mniej więcej przed wyborami parlamentarnymi roku 2027. Dziś perspektywa dla Nowogrodzkiej jest nieciekawa, choćby dlatego, że Donald Tusk – przy pomocy walca medialno-propagandowego – był w stanie zinfantylizować polską politykę do poziomu „pana bobra” i gorzały w saszetkach, ale taka sztuka może udać się najwyżej kilka razy. Ponadto, przeraża reakcja prawicowych komentatorów, publicystów i dziennikarzy, którzy weszli w tę narrację premiera, jak w masło, ale tak dzieje się już od lat, bowiem „consuetudo altera natura est". Jednak, samo ględzenie rządowych oficjeli do kamer nie spowoduje, że marazm w usuwaniu skutków powodzi sam zniknie. Poszkodowani – jak znam życie – zostaną wkrótce pozostawieni sami sobie, zdani jedynie na samorządy, a te dysponują skromnymi, w stosunku do potrzeb, budżetami i ograniczonymi możliwościami organizacyjnymi. Do tego dojdzie mozolne wydzieranie odszkodowań z kies towarzystw ubezpieczeniowych i tysiące innych, pomniejszych problemów. Tam jest pierwotne pole do popisu dla dziesiątków posłów i ich pomocników. Tym wszystkim, którzy stwierdzą, że do walki o parlamentarny fotel zostało dużo czasu odpowiem wytartym sloganem: „kampania wyborcza rozpoczyna się następnego dnia po wyborach”. Jeśli zatem chcecie kiedyś oglądać świat przez okno rządowych aut, to powinniście być blisko ludzi, a w tym celu już dziś musicie nisko opuścić szybę w waszej limuzynie.

Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 23 października 2024 r.


Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus.