Gorąca konfrontacja w TVP: Dziennikarka starła się z szefem MON

2024-10-23 11:37:30(ost. akt: 2024-10-23 11:36:55)

Autor zdjęcia: Władysław Kosiniak-Kamysz Fot. PAP/Radek Pietruszka

Do ostrej wymiany zdań doszło między Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, szefem MON, a Aleksandrą Pawlicką z TVP Info, którą polityk określił jako przedstawicielkę przejętej przez koalicję stacji. Dziennikarka oskarżyła go o brak poparcia dla kobiet, argumentując to jego sprzeciwem wobec legalizacji aborcji.
Platforma Obywatelska w ramach swoich „100 konkretów na 100 dni” obiecywała zmiany w prawie aborcyjnym, jednak do tej pory nie doszło do żadnych działań. W sierpniu w Sejmie odrzucono projekt depenalizacji aborcji, przeciwko któremu głosowała m.in. część posłów PSL. To wywołało ostrą krytykę ze strony lewicowych środowisk proaborcyjnych, a Kosiniak-Kamysz spotkał się z nieprzyjaznym przyjęciem na Campusie Trzaskowskiego.

Dziennikarka TVP Info, Aleksandra Pawlicka, podczas wywiadu z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem szybko skierowała rozmowę na temat aborcji, mimo że pierwotnie dotyczyła ona obrony kraju. Pawlicka zasugerowała, że lider PSL jest przeciwny kobietom, pytając go o jego stanowisko wobec legalizacji aborcji. Kosiniak-Kamysz podkreślił, że jego partia ma program wspierający kobiety, wskazując m.in. na poparcie dla in vitro, i zaznaczył, że w ostatnich wyborach większość kobiet głosowała na partie bez postulatów dotyczących aborcji.

Władysław Kosiniak-Kamysz w wywiadzie bronił pomysłu referendum w sprawie aborcji, twierdząc, że to najbardziej prokobieca inicjatywa. Podkreślił, że 63% Polaków popiera takie referendum i apelował, aby zapytać o zdanie 15 milionów kobiet w Polsce. W odpowiedzi na zarzut Pawlickiej, że większość sondaży wskazuje na poparcie dla liberalizacji aborcji, przypomniał, że ponad 12 milionów osób zagłosowało na partie, które nie mają tego w programie. Odniósł się też do sytuacji w koalicji rządowej, zaznaczając, że PSL nie jest "ubogim krewnym" i nie zamierza narzucać innym realizacji swojego programu, bo to zagrażałoby stabilności współpracy.

Źródło: niezależna.pl