Kochał ludzi, Boga i Polskę
2024-11-15 09:58:15(ost. akt: 2024-11-15 10:07:20)
W sobotę (16 listopada) odbędzie się pogrzeb księdza prałata Lecha Czesława Lachowicza. Miał 72 lata, z czego przez 48 lat był kapłanem. Jego tragiczna śmierć wstrząsnęła lokalną społecznością. Był nie tylko proboszczem, ale też wielkim patriotą i duchowym przewodnikiem. Całkowicie poświęcił się służbie Bogu i ludziom.
— Poznałem Lecha w 1976 roku, kiedy był jeszcze wikariuszem w katedrze św. Jakuba — mówi ksiądz Andrzej Wysocki, dziekan dekanatu Szczytno, jego przyjaciel i współpracownik. — Był młody, ale już wtedy emanowała z niego pewność i dyscyplina. Nie bał się podejmować trudnych wyzwań, które stawiała przed nim parafia. Potem nasze drogi znowu się skrzyżowały w Szczytnie, kiedy obaj dostaliśmy zadanie budowy kościołów. Lech został proboszczem parafii św. Brata Alberta, a ja parafii Świętego Krzyża. Od początku świetnie się dogadywaliśmy. Pracowaliśmy jak bracia, wspierając się w trudnych chwilach — opowiada ksiądz Andrzej.
Spotkanie — ulubione słowo
Każdy, kto poznał bliżej proboszcza parafii św. Brata Alberta w Szczytnie, podkreśla, jak duży wpływ na sposób realizacji powołania kapłańskiego wywarła na nim znajomość z wojska. A trzeba pamiętać, że w czasach, kiedy ksiądz Lech Lachowicz był w seminarium, władze PRL starały się zniechęcać kleryków do kontynuowania drogi, którą wybrali. Jedną z metod było kierowanie ich do specjalnych jednostek karnych. I to tuż przed święceniami.
— Ta służba wojskowa była dla niego czasem próby, ale także miejscem, gdzie zyskał wielu przyjaciół, w tym w osobie księdza Jerzego Popiełuszki. To była przyjaźń, która go ukształtowała — wspomina ksiądz Andrzej.
Z księdzem Jerzym Popiełuszką księdza Lecha Lachowicza połączyła nie tylko służba wojskowa, ale również głęboka wiara, przekonanie o wartości niesienia pomocy innym i o głębokim sensie zwyciężania zła dobrem. To stało się jednym z fundamentów jego posługi.
Lech Lachowicz był wielkim patriotą. Podobnie jak bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawiał msze za ojczyznę w Warszawie w tak trudnych czasach, kiedy w Polsce panował komunizm i terror służb bezpieczeństwa, ksiądz Lech Lachowicz sprawował msze za ojczyznę w Wielbarku, gdzie trafił jako wikariusz do kolejnej parafii.
Jest też cecha, która przez całą kapłańską drogę była znakiem rozpoznawczym tragicznie zmarłego kapłana. Lech Lachowicz przez całe życie starał się pozostawać w cieniu. Był człowiekiem, który nie szukał poklasku ani zaszczytów, mimo że jego zasługi były ogromne.
— Nawet kiedy został ogłoszony prałatem, nie chciał nosić sutanny z obszywkami — opowiada ksiądz Andrzej, wyraźnie podkreślając jego skromność. — Nie miał też nigdy telefonu komórkowego. Najchętniej przyjmował ludzi osobiście, twarzą w twarz. „Spotkanie” — to było jego ulubione słowo, bo wierzył, że prawdziwe relacje buduje się przez bezpośredni kontakt — dodaje.
— Ta służba wojskowa była dla niego czasem próby, ale także miejscem, gdzie zyskał wielu przyjaciół, w tym w osobie księdza Jerzego Popiełuszki. To była przyjaźń, która go ukształtowała — wspomina ksiądz Andrzej.
Z księdzem Jerzym Popiełuszką księdza Lecha Lachowicza połączyła nie tylko służba wojskowa, ale również głęboka wiara, przekonanie o wartości niesienia pomocy innym i o głębokim sensie zwyciężania zła dobrem. To stało się jednym z fundamentów jego posługi.
Lech Lachowicz był wielkim patriotą. Podobnie jak bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawiał msze za ojczyznę w Warszawie w tak trudnych czasach, kiedy w Polsce panował komunizm i terror służb bezpieczeństwa, ksiądz Lech Lachowicz sprawował msze za ojczyznę w Wielbarku, gdzie trafił jako wikariusz do kolejnej parafii.
Jest też cecha, która przez całą kapłańską drogę była znakiem rozpoznawczym tragicznie zmarłego kapłana. Lech Lachowicz przez całe życie starał się pozostawać w cieniu. Był człowiekiem, który nie szukał poklasku ani zaszczytów, mimo że jego zasługi były ogromne.
— Nawet kiedy został ogłoszony prałatem, nie chciał nosić sutanny z obszywkami — opowiada ksiądz Andrzej, wyraźnie podkreślając jego skromność. — Nie miał też nigdy telefonu komórkowego. Najchętniej przyjmował ludzi osobiście, twarzą w twarz. „Spotkanie” — to było jego ulubione słowo, bo wierzył, że prawdziwe relacje buduje się przez bezpośredni kontakt — dodaje.
Fundamentem, na którym budujemy przyszłość
Jako proboszcz parafii św. Brata Alberta w Szczytnie ksiądz Lech Lachowicz nie tylko budował kościół z cegieł, ale także wspólnotę ludzi. Był otwarty, zawsze wśród parafian. Kiedy rozpoczął stawianie świątyni, bardzo dużo czasu spędzał na placu budowy. Obserwował, pomagał, rozmawiał z ludźmi, co zjednywało mu ich serca. Jak wielu wspomina, dla niego nie istniała granica między proboszczem a parafianami. Był jednym z nich.
Parafia św. Brata Alberta w Szczytnie stała się miejscem ważnym dla kształtowania patriotyzmu. To właśnie tu, jako w jednym z pierwszych miejsc w kraju, zaraz po tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem powstał obelisk upamiętniający jej ofiary. Miłość do Polski była niezmiennym elementem posługi księdza Lecha Lachowicza.
— Kiedy mówił o ojczyźnie, widać było prawdziwy płomień w jego oczach — wspomina ksiądz Andrzej. — Często powtarzał, że historia jest fundamentem, na którym budujemy przyszłość. Jego kazania nie tylko dotyczyły Ewangelii, ale także były przypomnieniem, skąd pochodzimy i jakie wartości powinniśmy pielęgnować — podkreśla.
Każdy kapłan potrzebuje miejsca, w którym umacnia swoją wiarę. Ksiądz Lech Lachowicz znalazł je pod Olsztynem. Rekolekcje najchętniej spędzał w ciszy, w odosobnieniu u sióstr karmelitanek w Spręcowie. To właśnie tam, z dala od zgiełku, szukał Boga, pogłębiając swoją duchowość, przygotowywał się do dalszej posługi.
Duchowego wzoru szukał także u patrona swojej parafii, św. Brata Alberta. Jego wielki portret wisiał na plebanii, a niesienie pomocy ubogim oraz szukanie metod rozwiązywania problemów materialnych zwykłych ludzi stały się powodem wsparcia dla tworzonej w Szczytnie Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. św. Brata Alberta.
Parafia św. Brata Alberta w Szczytnie stała się miejscem ważnym dla kształtowania patriotyzmu. To właśnie tu, jako w jednym z pierwszych miejsc w kraju, zaraz po tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem powstał obelisk upamiętniający jej ofiary. Miłość do Polski była niezmiennym elementem posługi księdza Lecha Lachowicza.
— Kiedy mówił o ojczyźnie, widać było prawdziwy płomień w jego oczach — wspomina ksiądz Andrzej. — Często powtarzał, że historia jest fundamentem, na którym budujemy przyszłość. Jego kazania nie tylko dotyczyły Ewangelii, ale także były przypomnieniem, skąd pochodzimy i jakie wartości powinniśmy pielęgnować — podkreśla.
Każdy kapłan potrzebuje miejsca, w którym umacnia swoją wiarę. Ksiądz Lech Lachowicz znalazł je pod Olsztynem. Rekolekcje najchętniej spędzał w ciszy, w odosobnieniu u sióstr karmelitanek w Spręcowie. To właśnie tam, z dala od zgiełku, szukał Boga, pogłębiając swoją duchowość, przygotowywał się do dalszej posługi.
Duchowego wzoru szukał także u patrona swojej parafii, św. Brata Alberta. Jego wielki portret wisiał na plebanii, a niesienie pomocy ubogim oraz szukanie metod rozwiązywania problemów materialnych zwykłych ludzi stały się powodem wsparcia dla tworzonej w Szczytnie Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. św. Brata Alberta.
Wołanie o przebaczenie i miłosierdzie
— Był mi jak prawdziwy brat. Dla wielu z nas, kapłanów, był też wielkim autorytetem, do którego przychodziliśmy po radę. Nikt nigdy nie został odprawiony z kwitkiem. Tak było do ostatniej chwili — wspomina ks. Andrzej Wysocki.
Posługę proboszcza parafii św. Brata Alberta przerwał tragiczny w skutkach napad na plebanię. Kapłan niedługo po odprawieniu wieczornej mszy świętej w niedzielę, 3 listopada, trafił na oddział intensywnej terapii w szpitalu w Olsztynie. Zmarł 9 listopada.
— Ja też tego dnia wróciłem z mszy świętej i dostałem telefon, że coś się dzieje na plebanii u księdza Lecha. Pojechałem na miejsce. Zastałem go, jeszcze zanim zabrało go pogotowie. Bardzo to przeżyłem. Sam wylądowałem w szpitalu. Dostałem udaru — relacjonuje ksiądz Andrzej Wysocki.
Tragiczna śmierć księdza Lecha Lachowicza poruszyła wielu ludzi. Kondolencje wystosował przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda. Podkreśla w nich, że w cywilizowanym i chrześcijańskim społeczeństwie nie ma miejsca na akty przemocy i brutalności.
„Brutalne pobicie, które w konsekwencji doprowadziło do śmierci, wymaga jednoznacznego potępienia i ukarania sprawcy. Tragiczna śmierć ks. prałata Lecha Lachowicza jest wołaniem również o przebaczenie i miłosierdzie” — napisał abp Wojda. „Bóg Miłosierny jest bowiem Tym, który pragnie, abyśmy zło dobrem zwyciężali” — podkreśla przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Stanisław Kryściński
Posługę proboszcza parafii św. Brata Alberta przerwał tragiczny w skutkach napad na plebanię. Kapłan niedługo po odprawieniu wieczornej mszy świętej w niedzielę, 3 listopada, trafił na oddział intensywnej terapii w szpitalu w Olsztynie. Zmarł 9 listopada.
— Ja też tego dnia wróciłem z mszy świętej i dostałem telefon, że coś się dzieje na plebanii u księdza Lecha. Pojechałem na miejsce. Zastałem go, jeszcze zanim zabrało go pogotowie. Bardzo to przeżyłem. Sam wylądowałem w szpitalu. Dostałem udaru — relacjonuje ksiądz Andrzej Wysocki.
Tragiczna śmierć księdza Lecha Lachowicza poruszyła wielu ludzi. Kondolencje wystosował przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda. Podkreśla w nich, że w cywilizowanym i chrześcijańskim społeczeństwie nie ma miejsca na akty przemocy i brutalności.
„Brutalne pobicie, które w konsekwencji doprowadziło do śmierci, wymaga jednoznacznego potępienia i ukarania sprawcy. Tragiczna śmierć ks. prałata Lecha Lachowicza jest wołaniem również o przebaczenie i miłosierdzie” — napisał abp Wojda. „Bóg Miłosierny jest bowiem Tym, który pragnie, abyśmy zło dobrem zwyciężali” — podkreśla przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Stanisław Kryściński
PROGRAM UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWEJ
Szczytno, kościół św. Brata Alberta Chmielowskiego
Piątek, 15 listopada 2024 r.
19.00 – wprowadzenie trumny do kościoła
20.00 – msza święta żałobna pod przewodnictwem biskupa Janusza Ostrowskiego
21.00-23.00 – czuwanie modlitewne
Sobota, 16 listopada 2024 r.
10.15 – nabożeństwo różańcowe
11.00 – msza święta pogrzebowa pod przewodnictwem arcybiskupa metropolity warmińskiego Józefa Górzyńskiego
Ciało zmarłego kapłana zostanie pochowane na cmentarzu komunalnym w Szczytnie.
Szczytno, kościół św. Brata Alberta Chmielowskiego
Piątek, 15 listopada 2024 r.
19.00 – wprowadzenie trumny do kościoła
20.00 – msza święta żałobna pod przewodnictwem biskupa Janusza Ostrowskiego
21.00-23.00 – czuwanie modlitewne
Sobota, 16 listopada 2024 r.
10.15 – nabożeństwo różańcowe
11.00 – msza święta pogrzebowa pod przewodnictwem arcybiskupa metropolity warmińskiego Józefa Górzyńskiego
Ciało zmarłego kapłana zostanie pochowane na cmentarzu komunalnym w Szczytnie.
Ś. † P. KSIĄDZ PRAŁAT MGR LECH CZESŁAW LACHOWICZ (1952-2024)
Prezbiter archidiecezji warmińskiej. Wikariusz parafii: św. Jakuba Apostoła w Olsztynie (1976-1977), św. Brunona z Kwerfurtu w Bartoszycach (1977-1979), Matki Bożej Różańcowej w Mikołajkach Mazurskich (1979-1980), św. Jana Nepomucena w Wielbarku (1980-1985) i św. Leona w Gołdapi (1985-1987). Administrator parafii św. Jana Chrzciciela w Janowie (1987-1990). Proboszcz parafii św. Brata Alberta Chmielowskiego w Szczytnie (1990-2024). Kapelan honorowy Jego Świątobliwości Jana Pawła II (2001).
Prezbiter archidiecezji warmińskiej. Wikariusz parafii: św. Jakuba Apostoła w Olsztynie (1976-1977), św. Brunona z Kwerfurtu w Bartoszycach (1977-1979), Matki Bożej Różańcowej w Mikołajkach Mazurskich (1979-1980), św. Jana Nepomucena w Wielbarku (1980-1985) i św. Leona w Gołdapi (1985-1987). Administrator parafii św. Jana Chrzciciela w Janowie (1987-1990). Proboszcz parafii św. Brata Alberta Chmielowskiego w Szczytnie (1990-2024). Kapelan honorowy Jego Świątobliwości Jana Pawła II (2001).
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez