Gawęda Wodza. "Teutońska degrengolada mentalno-intelektualna" [FELIETON]
2024-11-20 10:47:13(ost. akt: 2024-11-20 10:50:04)
Niemcy, kiedyś ponoć symbol solidności, zeszły na psy w każdej dziedzinie, co dziś dobitnie uwadniają ich czołowi politycy oraz pozapartyjni szefowie najważniejszych urzędów szczebla centralnego.
Rzecz całą widać najlepiej, kiedy porówna się różnice w zachowaniu, jakie zaodrzańscy oficjele prezentowali drzewiej i zestawi to z ich obecnymi wyczynami. Sztandarowym przykładem upadku obyczajów nadsprewiańskiego życia publicznego może być degrengolada mentalno-intelektualna, jaka dosięgnęła choćby socjaldemokratów, a także osoby decydujące o jakości pracy kluczowych instytucji, zabezpieczających procesy demokratyczne w państwie. Zasmuca też fakt, że ów proces gnilny trwał tak krótko – niecałe dwie dekady.
Niecałe dwie dekady temu, 22 maja 2005 roku, odbyły się wybory do landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii. Wynik lokalnego plebiscytu, będący jednocześnie symbolicznym papierkiem lakmusowym popularności ogólnokrajowego rządu kanclerza Gerharda Schrödera, stał się dla Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) nawet nie dzwonkiem, a prawdziwym dzwonem alarmowym, mówiącym, że poparcie dla ugrupowania stacza się na dno z prędkością syzyfowego kamienia. Wtedy to bowiem SDP uzyskała prawie 6 punktów procentowych głosów mniej, niż w poprzednich wyborach, a pikanterii sprawie dodaje fakt, że Nadrenia Północna-Westfalia była tradycyjnym bastionem socjaldemokracji, w którym na fotelu premiera landu, nieprzerwanie od roku 1966 zasiadał polityk SPD. „Medialny Kanclerz”, jak nieoficjalnie nazywano Schrödera, rządzący w Niemczech od października 1998 roku, pojął, że jeśli uprze się, aby za wszelką cenę dokończyć swą drugą kadencję, wówczas z jego partii nie będzie już nawet czego zbierać. Najprawdopodobniej z tego powodu, sam polityk złożył wniosek o wotum zaufania dla swojego gabinetu i – po głosowaniu w Bundestagu 1 lipca 2005 roku – nie uzyskał go, dlatego zwrócił się do prezydenta Horsta Köhlera z prośbą o skrócenie kadencji parlamentu. 21 lipca 2005 roku Köhler zgodził się na takowe rozwiązanie i przeprowadzenie przedterminowych wyborów ogólnokrajowych. W tym miejscu, wyłącznie z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że tuż po ustąpieniu z kanclerskiego stołka, Gerhard Schröder został powołany przez „Gazprom” na stanowisko przewodniczącego rady dyrektorów rosyjsko-niemieckiego konsorcjum, które budowało Gazociąg Północny. Ani autorowi niniejszego felietonu, ani – tym bardziej – jego Wspaniałym Czytelnikom, nawet przez chwilę nie zaświtała w głowach myśl, że polityk mógł porzucić działalność publiczną dla sutego wynagrodzenia w sektorze prywatnym, albowiem wszyscy wiemy, że politycy, a tym bardziej niemieccy, słyną z poświęcenia, prawdomówności i kierowania się wyłącznie interesem swoich rodaków, a nigdy własnym. Ów ruch „Medialnego Kanclerza” doprowadził do jesiennych wyborów 2005 roku, po których, co prawda rozpoczęła się czterokadencyjna era panowania Angeli Merkel, ale „ucieczka do przodu”, jaką – prąc do wcześniejszej elekcji – podjął Schröder, pozwoliła socjaldemokratom wejść do kolejnego rządu, razem ze zwycięską chadecją. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można wyrokować, że takie posunięcie oraz ofensywny charakter kampanii wyborczej, prowadzonej zarówno przez SPD, jak i samego Schrödera, pozwoliły ugrupowaniu uzyskać znakomity, zważywszy kontekst całej akcji, wynik końcowy. Polityczny spryt podpowiedział wtedy włodarzom SPD, aby jak najszybciej zejść ze sceny.
Zejście ze sceny opóźnia jak tylko może partyjny kompanion Schrödera, obecny kanclerz, Olaf Scholz. Bezlitośnie i szybko schodzą za to – praktycznie, aż do samego parteru – słupki poparcia dla socjaldemokracji oraz całego koalicyjnego gabinetu, na którego czele stoi ów polityk. Wzmiankować należy, że właśnie mijają dokładnie trzy lata od podpisania aktu zawiązującego „Koalicję sygnalizacji świetlnej”, w skład której weszły: SPD, symbolizowana przez czerwone logo, Wolna Partia Demokratyczna (FDP) z dominującą żółcią w przekazie graficznym oraz Sojusz 90/Zieloni z barwą nadziei w znaku partyjnym. Tercet ten, pod batutą dominujących socjaldemokratów, zużył się błyskawicznie, o czym najdobitniej informowały opinię publiczną sondaże przeprowadzane wśród Niemców. Kompilacja rosnących kosztów utrzymania gospodarstw domowych i spadku realnej siły nabywczej świadczeń emerytalnych, przy jednoczesnym sygnowaniu miliardów euro na zasiłki dla śniadolicych imigrantów – a właśnie takie były efekty działań gabinetu Scholza – nie mogła wzbudzić powszechnego poklasku. Pomruki niezadowolenia spauperyzowanych obywateli dobiegające do „Pralki”, jak potocznie nazywana jest siedziba kanclerza, wprowadziły nerwową atmosferę w rządzie, co przełożyło się duże tarcia między koalicjantami, a te musiały znaleźć gdzieś swoje ujście i kozła ofiarnego.
Kozłem ofiarnym okrzyknięto – w środę wieczorem, 6 listopada 2024 roku – ministra finansów i szefa FDP, Christiana Lindnera, którego kanclerz zdymisjonował, co doprowadziło do rozpadu trójkolorowej koalicji. Scholtz, spowalniając maksymalnie dalszą procedurę, pierwotnie zapowiedział, że głosowanie w Bundestagu nad wotum zaufania dla rządu planowane jest na 15 stycznia 2025 roku, a wtedy, zgodnie z przepisami, nowe wybory mógłby odbyć się dopiero w połowie marca 2025 roku. Tak długo nie chciał czekać jednak Friedrich Merz, szef opozycyjnych chadeków spod sztandaru Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), który, wespół z bliźniaczą Unia Chrześcijańsko-Społeczna w Bawarii (CSU), optował za głosowaniem nad wotum zaufania 13 listopada 2024 roku. „Unioniści chrześcijańscy” wyliczyli, że ten termin pozwoli na nową elekcję już 19 stycznia 2024 roku, ale wtedy na scenę politycznego dramatu z Niemcami w roli głównej wbiega – do tego z przytupem – doktor ekonomii, Ruth Brand.
Ruth Brand, od 1 stycznia 2023 roku piastująca urząd szefowej Federalnej Komisji Wyborczej – publicznie, w oficjalnym dokumencie skierowanym do kanclerza – wyłuszczyła możliwe kłopoty, jakie na swojej drodze mogą napotkać organizatorzy wcześniejszych wyborów. Frau Brand zaliczyła do nich: brak papieru do druku kart, konieczność znalezienia lokali wyborczych i niedostatecznie długi czas na organizację przedsięwzięcia, spowodowany zbliżającą się przerwą świąteczno-noworoczną. Po tym dictum acerbum, kanclerz – starym politycznym wytrychem stosowanym na całym świecie – „wyprowadził kozę z ciasnego pomieszczenia” i finalnie oznajmił, że Bundestag zagłosuje nad wotum 16 grudnia 2024 roku i wszyscy wydają się być zadowoleni.
Zadowoleni raczej nie będą uważni obserwatorzy zaodrzańskiej sceny politycznej. Dlaczego? Ano dlatego, Drodzy Państwo, że Niemcy zaczynają przypominać stary materac, z którego boków wystają zardzewiałe sprężyny. Wiem, że to brzmi groteskowo, albowiem przez kilka powyższych akapitów próbowałem porównać dla Was dwie próby wyjścia z politycznej matni, przeprowadzone na przestrzeni dwóch dekad, przez dwóch różnych kanclerzy. Przywołałem wydarzenia, w których uczestniczyli najważniejsi ludzie na Starym Kontynencie, bo przecież wskazani Niemcy takimi byli i są. Być może ktoś, na podstawie owych faktów, pokusiłby się o podjęcie próby przewidzenia przyszłości Europy Zachodniej i samych Niemiec, ale jak to uczynić, skoro wszystko rozbija się o papier dla drukarni? Na pocieszenie dodam, że kiedyś nad Wisłą tez brakowało papieru. Prawdą jest, że wtedy chodziło głównie o papier toaletowy, ale papier to zawsze papier. Można szydzić i kpić z Niemców, ale ochota na to przechodzi natychmiast, gdy człowiek uświadomi sobie, że to oni rządzą Unią Europejską, pretendują do roli głównego filaru świtowego bezpieczeństwa i chcą wpływać na rozwój wydarzeń w naszej części globu. Niestety, ale czeka nas trudna przeprawa, bowiem i na Warszawę promieniuje teutońska degrengolada mentalno-intelektualna.
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 20 listopada 2024 r.
Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez