Brutalność policji na ulicach Tbilisi
2024-11-30 10:10:43(ost. akt: 2024-11-30 10:34:21)
Gruzińska stolica stała się areną brutalnych starć między demonstrantami a siłami bezpieczeństwa. Policja, oskarżana o nadmierne użycie siły, brutalnie rozpędziła proeuropejskie protesty, co wywołało falę oburzenia w kraju i za granicą. Opozycja oraz prezydentka Gruzji wzywają do natychmiastowych zmian politycznych i przestrzegania demokratycznych standardów.
W Tbilisi atmosfera protestów zamieniła się w chaos, gdy władze podjęły drastyczne kroki przeciwko demonstrantom. Gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oświadczyło, że akcja protestacyjna przekroczyła granice pokojowego zgromadzenia, a uczestnicy dopuścili się nielegalnych działań.
W sobotę rano siły bezpieczeństwa zakończyły kilkugodzinne tłumienie demonstracji na Alei Rustawelego. Policja zmusiła protestujących do wycofania się w kierunku stacji metra, otaczając ich szczelnym kordonem, co zakończyło się licznymi zatrzymaniami. Gruzińskie media publikują dramatyczne nagrania, na których widać brutalność funkcjonariuszy – m.in. moment, gdy jeden z protestujących, już leżący na ziemi, jest kopany w twarz, a w tle słychać krzyki przerażonych świadków.
[tweet]https://x.com/SamBayramova/status/1862758028526628931[/tweet]
Według portalu NewsGeorgia, działania służb wywołały nie tylko oburzenie w społeczeństwie, ale i kryzys wśród dziennikarzy. Kilku reporterów ogłosiło odejście z prorządowej telewizji Rustavi2, co komentatorzy interpretują jako oznakę rozpadu kontrolowanych przez władze mediów. Prezydent Gruzji, Salome Zurabiszwili, skomentowała te wydarzenia w mediach społecznościowych, sugerując, że „twierdza władzy zaczyna się kruszyć”. W przemówieniu telewizyjnym prezydentka określiła trwające protesty jako „bezprecedensowy ruch”, podkreślając, że Gruzini nie zaakceptują narzucanej zrusyfikowanej wizji kraju ani rządu, który działa wbrew konstytucji i interesom narodowym.
Zurabiszwili zaznaczyła, że obecne demonstracje to początek ruchu oporu, którego celem jest powrót Gruzji na europejski kurs. Prezydentka nawołuje do rozpisania nowych wyborów parlamentarnych, kwestionując uczciwość ostatnich wyborów, które dały zwycięstwo partii Gruzińskie Marzenie. Liderka państwa wezwała także policję do powstrzymania się od przemocy wobec obywateli.
Tymczasem gruzińskie media donoszą o kolejnych aktach brutalności ze strony służb, które nocą z czwartku na piątek użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych do rozproszenia tłumu. W wyniku tych działań zatrzymano 43 osoby, a kilkadziesiąt odniosło obrażenia, w tym około 20 dziennikarzy. Premier Gruzji Irakli Kobachidze, mimo krytyki, publicznie pochwalił siły porządkowe za ich stanowcze działania.
Protesty nie ograniczają się jedynie do stolicy – manifestacje odbywają się również w innych miastach, takich jak Batumi i Kutaisi. W tle tego napięcia premier Kobachidze ogłosił, że Gruzja nie będzie prowadzić negocjacji o przystąpieniu do Unii Europejskiej ani przyjmować unijnych funduszy budżetowych aż do 2028 roku. Decyzję tę prezydentka określiła jako „wypowiedzenie wojny narodowi”, co dodatkowo zaostrzyło już i tak napiętą sytuację w kraju.
Protesty w Gruzji zdają się być wyrazem rosnącego sprzeciwu wobec polityki obecnych władz i walki o zachowanie proeuropejskiego kursu, który dla wielu obywateli symbolizuje nadzieję na lepszą przyszłość.
Źrodło: Wirtualna Polska/NewsGeorgia
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez