Historyczny upadek francuskiego rządu
2024-12-05 09:26:54(ost. akt: 2024-12-05 09:38:02)
Francja znalazła się na politycznym rozdrożu po niespotykanym od ponad sześciu dekad głosowaniu wotum nieufności wobec rządu. Upadek premiera Michela Barniera, wywołany niespodziewanym sojuszem skrajnej prawicy i lewicy, pozostawił kraj bez budżetu i wyraźnej ścieżki wyjścia z impasu. Prezydent Emmanuel Macron stoi przed najtrudniejszym wyzwaniem swojej kadencji, a każdy możliwy ruch niesie ze sobą ryzyko politycznego i społecznego chaosu.
Do politycznego trzęsienia ziemi doszło po tym, jak premier Michel Barnier zdecydował się na kontrowersyjny manewr. Aby przeforsować ustawę budżetową na przyszły rok, skorzystał z konstytucyjnego artykułu 49.3, który pozwala rządowi ominąć głosowanie w parlamencie, ale stawia go pod groźbą automatycznego wotum nieufności. Tym razem ruch ten nie przyniósł oczekiwanego efektu – podziały polityczne okazały się mniej trwałe niż frustracja wobec sposobu rządzenia.
Barnier, do niedawna uznawany za kompetentnego lidera unijnych negocjacji ws. brexitu, stał się symbolem krótkotrwałej władzy. Upadek jego gabinetu oznacza również głębszy problem: Francja została bez budżetu i bez politycznej stabilności.
Obecny kryzys ma swoje korzenie w wydarzeniach sprzed kilku miesięcy. Latem, po przyspieszonych wyborach parlamentarnych zarządzonych przez prezydenta Emmanuela Macrona, francuski parlament rozpadł się na trzy wrogie bloki: lewicowy Nowy Front Ludowy, centrowy obóz prezydencki oraz prawicowe Zjednoczenie Narodowe. Żaden z nich nie zdobył większości, co zmusiło prezydenta do poszukiwania kompromisów, które nigdy nie zostały osiągnięte.
Macron liczył, że Barnierowi uda się utrzymać władzę dzięki wewnętrznym napięciom między lewicą a prawicą. Jednak wspólny sprzeciw wobec cięć budżetowych, które premier chciał wprowadzić, doprowadził do nieoczekiwanej koalicji między przeciwnymi siłami politycznymi.
Francja znalazła się w sytuacji bez precedensu. Według Onetu prezydent Macron może nominować nowego premiera, ale będzie to zadanie niezwykle trudne. Obie główne opozycyjne frakcje – lewica i prawica – nie zamierzają współpracować z prezydenckim obozem, widząc w tym zagrożenie przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku.
Jednym z rozważanych rozwiązań jest powołanie technicznego rządu składającego się z ekspertów niezwiązanych z żadną partią. Choć taki gabinet mógłby przetrwać chwilowe turbulencje, brak zaplecza politycznego uniemożliwiłby przeprowadzanie jakichkolwiek większych reform.
Niektórzy sugerują również ogłoszenie kolejnych wyborów parlamentarnych, ale z powodu wcześniejszego rozwiązania parlamentu w czerwcu Macron nie może tego zrobić przed upływem roku.
Jeszcze poważniejszym problemem jest brak budżetu na nadchodzący rok. Bez niego Francja stoi przed widmem paraliżu instytucji państwowych. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest przyjęcie prowizorycznego budżetu opartego na planach z 2024 roku. Jednak brak możliwości finansowania nowych projektów oznaczałby dalsze pogorszenie sytuacji gospodarczej i społecznej.
W skrajnych scenariuszach niektórzy eksperci przewidują możliwość tzw. "shutdownu", czyli całkowitego zamrożenia wydatków państwowych, co doprowadziłoby do chaosu i masowych protestów.
Dla prezydenta Macrona to jeden z najtrudniejszych momentów w jego karierze. Kryzys polityczny zbiegł się z jego wizytą w Arabii Saudyjskiej, co zostało odebrane jako brak odpowiedzialności w obliczu narastającego chaosu. Powrót do Paryża na godzinę przed upadkiem rządu nie poprawił jego wizerunku w oczach opinii publicznej.
Nie brakuje też głosów, że Macron mógłby sięgnąć po radykalne środki. Francuska konstytucja umożliwia prezydentowi wprowadzenie stanu wyjątkowego w sytuacji kryzysowej. Taki ruch oznaczałby jednak faktyczne zawieszenie demokratycznych zasad i mógłby doprowadzić do masowych protestów w całym kraju.
Źródło: Onet
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez