Dorian S. oskarżony o gwałt i morderstwo w stolicy niedługo usłyszy wyrok
2025-01-13 15:02:33(ost. akt: 2025-01-13 15:07:13)
17 stycznia ma zapaść wyrok w procesie Doriana S. oskarżonego o gwałt i morderstwo obywatelki Białorusi, 25-letniej Lizy w centrum stolicy. Kobieta została zamordowana pod koniec lutego ubiegłego roku.
Proces Doriana S. ruszył 4 grudnia i w większości toczył się za zamkniętymi drzwiami. Podczas poniedziałkowej rozprawy, która również toczyła się z wyłączeniem jawności przewód sądowy został zamknięty i strony wygłosiły mowy końcowe.
Po ich zakończeniu przewodniczący składu sędzia Paweł Dobosz przedstawił wnioski stron. Poinformował, że prokuratura i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych wnieśli, by wobec Doriana S. wymierzyć karę dożywocia oraz zasądzić na rzecz osób bliskich pokrzywdzonej po 200 tys. zł zadośćuczynienia.
Sędzia przekazał, że jeden z obrońców w swoim końcowym stanowisku wnosił o to, by umorzyć postępowanie karne z przyczyn związanych z wyłączeniem poczytalności oskarżonego, a drugi z obrońców wniósł o wymierzenie łagodnej kary wobec oskarżonego.
— Takie stanowiska oskarżony poparł w swoim stanowisku końcowym — powiedział sędzia.
Dodał, że w ramach głosu stron obrońcy wnieśli o wznowienie przewodu sądowego w związku z uzupełnieniem postępowania dowodowego. Sąd nie przychylił się do tego wniosku.
— Nie ma potrzeby przeprowadzania żadnych dodatkowych dowodów — wskazał sędzia i odroczył ogłoszenie wyroku do 17 stycznia.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych adwokat Karol Drożdż pytany o karę dożywocia podkreślił po rozprawie, że biorąc pod uwagę charakter sprawy, przebieg oraz zachowanie Doriana S. "wydaje się, że to jest jedyna możliwość, aby uchronić społeczeństwo przed przebywaniem takich sprawców na wolności".
— Ryzyko dopuszczenia się przez niego podobnego czynu w przyszłości jest bardzo duże — stwierdził.
Wskazał też, że podczas poniedziałkowej rozprawy po raz pierwszy oskarżony wyraził skruchę.
Na sali rozpraw obecni byli także przedstawiciele społeczni z ramienia fundacji pozarządowych.
— W mowach końcowych odwoływaliśmy się do materiału dowodowego przeanalizowanego w tej części niejawnej rozprawy. Niestety to jest konsekwencja pierwszej decyzji sądu o częściowym utajnieniu postępowania. Niemniej, zarówno oskarżyciel publiczny, jak i oskarżyciele posiłkowi oraz przedstawiciele społeczni wnioskowali do sądu o zastosowanie kary dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonego — powiedziała dziennikarzom współzałożycielka Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu Karolina Ferenc.
Dodała, że słowa skruchy Doriana S. nie zwrócą życia 25-latce.
— Mam nadzieję, że ten proces będzie niejako hołdem złożonym Elizawiecie — zaznaczyła Ferenc.
Prokuratura podawała, że zlecone badania wykazały, że Dorian S. jest poczytalny. Podczas pierwszej rozprawy mężczyzna powiedział, że "przyznaje się do popełnienia czynu, ale nie przyznaje się, że chciał zabić".
Elizawietę nagą i nieprzytomną znalazł 25 lutego wcześnie rano dozorca w bramie posesji przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wezwał pogotowie i policję. Kobieta trafiła do szpitala, była w stanie krytycznym. Zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.
Sprawcą, który został zatrzymany jeszcze w dniu napaści, okazał się 23-latek. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. użyte do przestępstwa duży nóż kuchenny i kominiarkę. Nie tylko zgwałcił kobietę, ale też zrabował jej dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych i portfel. Usłyszał wtedy zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym i usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Decyzją sądu trafił do aresztu.
Po śmierci kobiety prokurator zmienił zarzut Dorianowi S. na zabójstwo na tle seksualnym i rabunkowym.
(PAP)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez