Kaczyński: marsz ku dyktaturze trwa
2025-01-13 15:54:58(ost. akt: 2025-01-13 17:10:30)
Gaz od Rosjan w warszawskich autobusach i rosyjskie standardy cenzury internetu; marsz ku dyktaturze trwa - ocenił szef PiS Jarosław Kaczyński komentując medialne doniesienia dotyczące kontrahenta MZA w Warszawie oraz projektu przygotowanego przez resort cyfryzacji.
"Gaz od Rosjan w warszawskich autobusach i rosyjskie standardy cenzury internetu. Za trzy złote rosyjska spółka znika z listy sankcyjnej, a informacje o tym miałyby zniknąć z przestrzeni publicznej. Dlatego chcą zamykać niezależne media i cenzurować internet - by nie było niczego poza ich propagandą. Marsz ku dyktaturze trwa" - napisał Kaczyński na platformie X.
Polityk w ten sposób odniósł się do dwóch artykułów, które pojawiły się w poniedziałek. "Dziennik Gazeta Prawna" podał, że ministerstwo cyfryzacji, które pracuje nad nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, wdrażającą unijne rozporządzenie - akt o usługach cyfrowych (DSA), chce wprowadzić do noweli dodatkowe przepisy. Jak napisał "DGP", do projektu dodano "kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci", która ma umożliwić prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozstrzyganie, czy zablokować jakieś treści w internecie bez udziału sądu i wiedzy samych internautów. Dziennik zwraca uwagę, że resort "zrobił to już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było". W ocenie cytowanych przez gazetę ekspertów, jest to zagrożenie dla wolności słowa.
Z kolei portal wp.pl napisał, że kontrahentem Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie została spółka należąca do Rosjan i powiązana z Gazpromem. "To ona dostarcza gaz do części stołecznych autobusów. Firma znajdowała się na liście sankcyjnej, ale kilka tygodni temu z niej zniknęła - biznes wart kilkaset mln zł Rosjanie sprzedali za 3 zł powiązanym z nimi Polakom. MSWiA uznało to za wystarczające" - czytamy na portalu.
Artykuł portalu skomentował też szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej. "Mamy do czynienia ze sprawą, która powinna być uwzględniona w raporcie dotyczącym rosyjskich wpływów w naszym kraju. Mamy do czynienia z uwikłaniem (prezydenta Warszawy) Rafała Trzaskowskiego w działalność firmy rosyjskiej" - mówił.
"Nie wiem, czy o tym wiedział, czy nie. Jeżeli wiedział, to tym gorzej. Jeżeli nie wiedział, to świadczy o tym, że jest leniem i nie panuje nad instytucjami, które są mu podległe" - dodał Błaszczak.
Miejskie Zakłady Autobusowe kupiły od prywatnego przewoźnika zajezdnię autobusową przy ulicy Płochocińskiej na Białołęce. Na jej terenie jest instalacja do tankowania autobusów gazem, która należy do Omne Energia - firmy jeszcze niedawno wpisanej na listę sankcyjną.
Jak ustalił portal Wirtualna Polska, wcześniejszy właściciel instalacji - wpisana na listę sankcyjną rosyjska firma Cryogas M&T Poland, warta kilkaset mln zł, została sprzedana firmie Omne Energia za 3 zł. Według ustaleń portalu nowa firma chciała usunięcia jej z listy sankcyjnej, ale kierownictwo MSWiA za rządów PiS się na to nie zgodziło, twierdząc, że ustalona cena "nie ma uzasadnienia ekonomicznego" i transakcja ma charakter pozorny.
"Nowe władze resortu w grudniu skreśliły Omne Energia z listy sankcyjnej. Zakup 100 proc. akcji za kwotę 3 zł uznały za akceptowalny. Równocześnie nikt nie informuje, skąd pochodzi gaz, którym tankowana jest część warszawskich autobusów. Wiadomo natomiast, że gaz do stworzonej przez rosyjski biznes instalacji dowozi cysterna spółki z nieudolnie zdartym logotypem" - napisali dziennikarze WP.
Prezydent Warszawy pytany o tę sprawę podkreślił, że wcześniej o niej nie wiedział. "Informacje na temat zajezdni dotarły do mnie tydzień temu. Nie będę ukrywał, że jestem całą sytuacją bardzo zaniepokojony" - powiedział Trzaskowski. Podkreślił, że rozmawiał na ten temat ze spółką (MZA), która wyjaśniała tę sprawę kierując pytania do MSWiA, bo Omne Energia została zdjęta z listy sankcyjnej.
Z kolei szef MSWiA Tomasz Siemoniak przekazał, że resort, także w ubiegłym roku, walczył w sądzie i wygrał to, że ta firma była przez cały czas na liście sankcyjnej. "W tym przypadku, jak wiadomo nawet z tej publikacji, zmienili się właściciele tej firmy, więc zmieniła się podstawa formalna" - ocenił. Dodał, że kierowano się przepisami prawa, w tym krajowym rejestrem spółek. "Jeżeli nie było wątpliwości, że tutaj są zagraniczni udziałowcy rosyjscy, to takie decyzje były podjęte. Jeśli ktokolwiek tutaj popełnił jakiś błąd, na pewno będzie to rozliczone" - zaznaczył Siemoniak.
Źródło: PAP
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez