"Wybory" na Białorusi. Jest reakcja Komisji Europejskiej
2025-01-27 11:17:10(ost. akt: 2025-01-27 11:26:51)
Zdaniem Komisji Europejskiej przed wyborami w kraju miały miejsce "bezwzględne i bezprecedensowe represje".
Fikcyjne wybory na Białorusi nie są ani wolne, ani uczciwe -przekazano we wspólnym oświadczeniu wysokiej przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kaji Kallas i komisarz ds. rozszerzenia UE Marty Kos.
"Bezwzględne i bezprecedensowe represje", ograniczenia w dostępie do niezależnych mediów i przeszkody w uczestnictwie w życiu politycznym "pozbawiły proces wyborczy jakiejkolwiek legitymacji" - podkreślono.
"Naród białoruski zasługuje na to, by mieć realny wpływ na to, kto rządzi jego krajem. Wzywamy reżim do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich więźniów politycznych, z których ponad tysiąc jest przetrzymywanych bez uzasadnienia, w tym pracownik Delegatury Unii Europejskiej" – czytamy w oświadczeniu.
Przedstawiciele UE zauważyli również, że Mińsk zaprosił przedstawicieli OBWE oraz Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka zaledwie 10 dni przed dniem wyborów, co uniemożliwiło im ocenę innych kluczowych etapów procesu wyborczego.
W związku z tym, a także współudziałem reżimu Łukaszenki w rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie, Komisja Europejska obiecała kontynuować nakładanie sankcji na Mińsk, wspierając jednocześnie finansowo społeczeństwo obywatelskie i białoruskie siły demokratyczne na uchodźstwie.
"UE jest po stronie narodu białoruskiego, a nasze wsparcie w jego dążeniu do wolnej, demokratycznej, suwerennej i niepodległej Białorusi, jako części pokojowej i dostatniej Europy, jest niezachwiane" – podkreśliła Komisja Europejska.
Bez-wybory
Alaksandr Łukaszenka zdobył 87,6 proc. głosów w wyborach prezydenckich na Białorusi - podały białoruskie media państwowe, powołując się na wyniki exit poll. Niedzielne wybory nie są uznawane za demokratyczne przez białoruską opozycję i Zachód.
Według inofrmacji przekazanych przez reżimowe media pozostali oficjalni kandydaci zdobyli między 1-3 proc. głosów. Przeciwko wszystkim kandydatom zagłosowało 5,1 proc. wyborców - wynika z exit poll.
Niedziela była głównym dniem zorganizowanego przez reżim głosowania, w którym rządzący od 31 lat Łukaszenka sięgnął po siódmą kadencję. Lokale zamknięto o godz. 20 (godz. 18 w Polsce).
Opozycja nazywa to głosowanie "bez-wyborami", ponieważ nie było w nim realnych oponentów ani szans na demokratyczny proces.
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że ani Białorusini ani społeczność międzynarodowa nie uznają wyników niedzielnych "wyborów". Parlament Europejski wezwał w rezolucji UE i państwa członkowskie, by nadal nie uznawały Łukaszenki jako prezydenta po "wyborach", które uznała za "fikcyjne".
Poprzednie wybory w 2020 r., pomimo wyeliminowania poprzez aresztowania i sfingowane sprawy karne głównych pretendentów po stronie opozycji – Siarhieja Cichanouskiego i Wiktara Babaryki (obecnie odsiadują wyroki), stały się okazją do zademonstrowania masowego protestu przeciwko Łukaszence.
Brutalne represje
Wówczas białoruski lider - zdaniem ekspertów – nie doceniając skali niezadowolenia społecznego, dopuścił do wyborów Cichanouską. Propaganda nazywała ją "kurą domową" i "kotletową wróżką", próbując ośmieszać w oczach wyborców. Pomimo tego, według opozycji i niezależnych podliczeń (realne wyniki nigdy nie były ujawnione), to właśnie Cichanouska wygrała wybory, a po tym, gdy Łukaszenka został ogłoszony zwycięzcą z wynikiem 81 proc., Białorusini masowo wyszli na ulicę.
Brutalne tłumienie protestów i gwałtowne fale represji politycznych, które były bezprecedensowe nawet dla Białorusi, doprowadziły do zniszczenia lub emigracji opozycji politycznej, mediów, organizacji i aktywistów społecznych, a do więzień wpędziły tysiące ludzi. Po pięciu latach, jak informują obrońcy praw człowieka, represje stale trwają, a w więzieniach "za politykę" przebywa obecnie 1256 osób (co jednak nie jest pełną liczbą).
Po kampanii i brutalnych represjach 2020 r. kraje zachodnie podjęły decyzję o nieuznaniu ogłoszonych oficjalnie wyników wyborów, a Łukaszenka nie jest od tego czasu uznawany za prawowitą głowę państwa. Zachód utrzymuje kontakty z białoruską opozycją na emigracji, jednak jej realny wpływ i przełożenie na sytuację na Białorusi są znikome.
DoRzeczy.pl/PAP/red
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez