To on może zostać kanclerzem Niemiec."Łamie polityczne tabu"
2025-01-30 09:27:47(ost. akt: 2025-01-30 09:28:53)
W walce o fotel kanclerza Niemiec kandydat CDU/CSU Friedrich Merz przeforsował w Bundestagu propozycję zaostrzenia polityki migracyjnej, wykorzystując poparcie izolowanej dotąd prawicowo-populistycznej AfD. Czy to złamanie tabu czy sprytna zagrywka na finiszu kampanii wyborczej?
Postulujący zaostrzenie polityki migracyjnej projekt rezolucji autorstwa Merza przeszedł w środę w Bundestagu niewielką większością głosów dzięki poparciu posłów Alternatywy dla Niemiec (AfD). Media piszą o „złamaniu tabu”. To pierwszy w historii RFN przypadek, by ugrupowanie uważane przez służby za skrajnie prawicowe, wpływał na decyzje parlamentu.
Merz, przewodniczący CDU i kandydat partii chadeckich na kanclerza, po ogłoszeniu wyników głosowania nie sprawiał wrażenia zwycięzcy, a raczej polityka zatroskanego rozwojem wypadków. Z kamienną miną wysłuchał komunikatu wiceszefowej Bundestagu. W rozmowie z telewizją ARD przyznał, że wolałby, aby jego projekt poparły partie demokratycznego centrum.
Reprezentowane w Bundestagu partie utworzyły wokół AfD „kordon sanitarny”, odmawiając jakiejkolwiek współpracy z partią, której członkowie mają poglądy skrajnie prawicowe, prorosyjskie i eurosceptyczne. Merz wielokrotnie zapewniał, że nie będzie podejmował inicjatyw parlamentarnych, których powodzenie mogłoby być uzależnione od poparcia AfD.
Impulsem do zmiany stanowiska i narażenia na szwank własnej wiarygodności była dla Merza tragedia w Aschaffenburgu w Bawarii, gdzie w ubiegłym tygodniu 28-letni Afgańczyk zabił nożem dwuletnie dziecko oraz próbującego je ratować mężczyznę. Sprawca, prawdopodobnie chory psychicznie, miał zostać wydalony z Niemiec już w 2023 r., jednak wskutek opieszałości i błędów niemieckich urzędów nadal przebywał w kraju. W reakcji na zamach klub CDU/CSU przygotował projekt dwóch rezolucji zawierających propozycje zaostrzenia przepisów.
Chadecy opowiedzieli się za wprowadzeniem stałych kontroli na wszystkich granicach państwowych oraz za zawracaniem na granicy wszystkich cudzoziemców nieposiadających odpowiednich dokumentów, nawet jeżeli zgłoszą chęć wystąpienia o azyl. Osoby, które po złożeniu wniosku o azyl, popełnią przestępstwo, mają trafiać do aresztu i przebywać tam aż do chwili dobrowolnego wyjazdu lub deportacji.
Propozycje Merza spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem socjaldemokratycznej SPD i Zielonych. Partie te, tworzące obecnie mniejszościowy rząd, uważają propozycje chadeków za niezgodne z konstytucją i prawem europejskim. Mimo to szef CDU postanowił skierować projekt pod obrady parlamentu.
„Słuszna decyzja nie staje się niesłuszna tylko dlatego, że +za+ głosują osoby niemające racji” – argumentował Merz podczas debaty w Bundestagu. „Wszystko mi jedno, kto jeszcze będzie głosował za (rezolucją). Chodzi o sprawę” – deklarował, zapewniając, że nie ma zamiaru współpracować z AfD. „Obywatele oczekują od nas czegoś więcej niż wyrazów oburzenia po kolejnych zamachach” – powiedział jego partyjny kolega Thorsten Frey.
Merz chciał w decydującej fazie kampanii wyborczej pokazać swoją sprawczość i wywrzeć presję na SPD i Zielonych. Oba kluby odrzuciły jednak jego projekty, nie szczędząc krytyki pod adresem CDU/CSU. Partie chadeckie „wyłamały się z demokratycznego centrum” – powiedział szef klubu SPD Rolf Muetzenich.
Zadowolenia z sytuacji nie kryli deputowani AfD. Po głosowaniu szefowa partii Alice Weidel i inni członkowie kierownictwa gratulowali sobie wyniku. „To koniec czerwono-zielonej dominacji w Niemczech na zawsze. Tu i teraz rozpoczyna się coś nowego, nowa epoka z nowymi siłami, na czele których stoi AfD” – mówił poseł ugrupowania Bernd Baumann.
Po głosowaniu Merz zwrócił się do SPD i Zielonych z propozycją podjęcia rozmów o projekcie ustawy, która ma być głosowana w najbliższy piątek. Ustawa, będąca uzupełnieniem przyjętej w środę rezolucji, jako cel polityki deklaruje ograniczenie możliwości przyjazdu do Niemiec członkom rodzin imigrantów, którzy posiadają status osoby chronionej bez prawa stałego pobytu. Rozszerza też uprawnienia policji federalnej wobec imigrantów. W przeciwieństwie do rezolucji, która nie rodzi skutków prawnych, ustawa wprowadza konkretne rozwiązania. AfD już zapowiedziała, że poprze także ten projekt.
Obserwatorzy uważają, że Merz stąpa po kruchym lodzie, a jego inicjatywa wcale nie gwarantuje mu wzrostu poparcia. „Prawdziwym beneficjentem tej sytuacji jest AfD, a sukces Merza w głosowaniu może okazać się pyrrusowym zwycięstwem” – powiedział politolog Albrecht von Lucke. Jego zdaniem liberalne skrzydło CDU wcale nie jest zachwycone propozycjami swojego szefa, a jedna z posłanek głosowała przeciwko.
Politolog Thorsten Faas uważa, że „kordon sanitarny” wokół AfD został osłabiony. „Nie ma zgody wśród partii demokratycznych co do tego, jak traktować AfD. To najważniejszy sygnał dzisiejszego dnia” – ocenił naukowiec z Berlina. Zwrócił uwagę na krytykę ze strony Kościołów – katolickiego i protestanckiego - oraz sceptyczne nastawienie Rady Centralnej Żydów w Niemczech. Jego zdaniem wykorzystywanie tematu migracji niemal zawsze działa na korzyść partii skrajnych.
„Merz chciał pokazać, że jest ktoś, kto wreszcie zaczyna działać. Bezpieczeństwa na razie nie poprawił, a zamiast tego naraził się na zarzut paktowania z prawicowymi ekstremistami” – komentuje dziennik „Sueddeutsche Zeitung”. Merz uprawia „politykę czysto symboliczną”, a ceną jest jego wiarygodność – oceniła komentatorka telewizji publicznej ARD.
Kryzys migracyjny uważany jest przez niemieckie społeczeństwo za jeden z najpoważniejszych problemów kraju, a powtarzające się zamachy z użyciem noża niepokoją mieszkańców Niemiec. Kontrole graniczne wprowadzone na jesieni 2023 r. doprowadziły do spadku o jedną trzecią liczby wniosków o azyl oraz liczby nielegalnych imigrantów, władze nie potrafią jednak poradzić sobie z usunięciem z kraju osób, które straciły prawo pobytu i są zobowiązane do opuszczenia Niemiec. Rośnie liczba obywateli, którzy uważają, że państwo utraciło kontrolę nad migracją, i wybierają AfD, która opowiada się za całkowitym zamknięciem granic.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że akcja Merza wywołuje ostry spór między partiami demokratycznymi, co utrudni po lutowych wyborach rozmowy koalicyjne o powstaniu nowego rządu. W sondażach prowadzi blok chadecki CDU/CSU z poparciem 29-34 proc., SPD może liczyć na 15-17 proc., a Zieloni 12-14 proc. Na AfD chce głosować 18-23 proc., a FDP i lewicowo-populistyczna BSW balansują na granicy progu wyborczego. Do utworzenia rządu Merz - zakładając, że jego ugrupowanie zachowa przewagę nad konkurentami - będzie potrzebował jednego, a może nawet dwóch partnerów koalicyjnych.
PAP/red
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez