Biejat kontra Trzaskowski. Bratobójcza walka o kobiety?
2025-03-08 21:48:57(ost. akt: 2025-03-08 21:57:46)
W politycznym rozdaniu w sobotę politycy odmieniali słowo "kobieta" przez wszystkie przypadki. Magdalena Biejat i Rafał Trzaskowski starają się walczyć ze sobą o ten elektorat. Walka zdaje się bratobójcza, bo reprezentują ten sam światopogląd.
W sobotę w Warszawie odbyła się "Wielka Konwencja Kobieca Magdaleny Biejat", na której kandydatka Lewicy na prezydenta przedstawiła program skierowany do kobiet.
Podczas wystąpienia kandydatka Lewicy mówiła, że nie ma dla niej znaczenia, w którym kierunku wieje wiatr polityczny - czy akurat wypada być feministką, czy nie. "W 2023 r. wszyscy pozowali na obrońców praw kobiet. Dzisiaj ci sami politycy kopiują Sławomira Mentzena. Ja nie. Ja stoję w tym samym miejscu od zawsze" - podkreślała.
Biejat mówiła, że chce, by każda kobieta była bezpieczna, kiedy trafia do szpitala w zagrożonej ciąży, chce by była bezpieczna we własnym domu, czy kiedy mąż czy partner grozi jej przemocą. "Chcę bezpieczeństwa finansowego dla samodzielnych mam. Chcę bezpieczeństwa dnia codziennego dla każdej z nas" - deklarowała.
"Jestem jedyną kandydatką na prezydenta Polski. Jestem jedyną kandydatką, dla której prawa kobiet to nie kwiatek do kożucha, to priorytet" - dodała Biejat. Jak dodała, głos na innych kandydatów, to stracony głos dla praw kobiet.
Kandydatka Lewicy podczas wystąpienia poruszyła m.in. temat aborcji. "Ja byłam, jestem i będę za legalną, bezpieczną i dostępną aborcją dla każdej kobiety w niechcianej ciąży. Głos oddany na mnie, to głos za legalną aborcją" - mówiła. Obiecała też, że dopóki prawo nie zostanie zmienione ułaskawi każdą osobę skazaną za pomoc w aborcji.
Kandydatka Lewicy wskazała też, że urlop rodzicielski powinien być równy dla obojga rodziców i płatny 100 proc.
Biejat zwracała też uwagę na problem dotyczący niepłacenia alimentów, nazywając to przemocą wobec dzieci. "Trzeba ją bezwzględnie ścigać. Dość upokorzeń samodzielnych mam. Dość użerania się o środki na życie, o obiad dla dziecka, na czynsz. Alimenty to nie prezenty, to nie jest niczyja łaska. Zrobię z tym porządek" - zapewniła.
Biejat mówiła też o konieczności "prawdziwej równości" jeśli chodzi o kobiety. "Równych płac, równych szans, równego traktowania, w każdej dziedzinie życia" - mówiła.
Wcześniej Biejat poparły polityczki Lewicy. Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła o sukcesach obecnego rządu, wymieniając finansowanie in vitro, nowych miejsc w żłobkach, czy wprowadzenie renty wdowiej "stając na czele ministerstwa pracy, innych resortów czy komisji takich jak komisja polityki społecznej".
"Dziewczyny, jeśli tylko w tych kilku miejscach udało nam się zrobić tak wiele, to wyobraźcie sobie, co będziemy w stanie zdziałać mając pałac prezydencki i mając w tym pałacu jedną z nas, Magdę Biejat. Wyobraźcie sobie, co możemy osiągnąć, kiedy Magda będzie w tym pałacu" - powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula powiedziała, że ceni Magdalenę Biejat za to, że "jest silną, zdeterminowaną, odważną kobietą".
"Wiem, że ona jako prezydentka zagwarantuje mojej córce bezpieczną, lepszą Polskę, w której każda dziewczynka będzie mogła robić wszystko, na co będzie miała ochotę" - powiedziała Katarzyna Kotula.
Szefowa sztabu senatorka Anna Górska mówiła o politykach prawicy, którzy jej zdaniem nie widzą "zapatrzeni w swój ideał amerykańskiego wodza, tak samo jak on, będą stosowali przemoc, kiedy będzie im się to opłacało".
"Jest tylko jeden sposób, żeby zatrzymać ich marsz po władzę, która zgotuje nam piekło, jakiego nasze pokolenie jeszcze nie zaznało w Polsce. Wybrać kogoś, kto naprawdę stoi po naszej stronie. I jest tylko jedna taka kandydatka" - powiedziała Anna Górska.
Przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska podkreśliła, że Biejat "z nią wszyscy, których widzę tutaj, widzieli się także na ulicach, widzieli się na protestach, na manifach, ale mamy szansę teraz, niebawem zobaczyć Magdę w Pałacu Prezydenckim".
"Magda nie jest taka, jak wszyscy inni w stawce - jak Mentzen, jak Nawrocki, jak Trzaskowski. Jest wiarygodna, nie zmienia poglądów tylko dlatego, że coś wychodzi z sondażu. Magda jest odpowiedzialna i dobrze wie, że tymczasowy wzrost słupków poparcia, który jest zbudowany na szczuciu na inną narodowość (...) spowoduje tylko zło, wznieci demony, których być może później nie uda się zatrzymać" - powiedziała Anna Maria Żukowska.
"Kobiety na wybory"
O kobietach dużo dziś mówił także Rafał Trzaskowski. Zdaniem kandydata KO na prezydenta RP, przygotowywane przez resort obrony przeszkolenia wojskowe powinny być otwarte dla wszystkich chętnych, zarówno mężczyzn, jak i dla kobiet.
Trzaskowski, który w sobotę był w Bielsku-Białej, odniósł się w ten sposób do słów premiera Donalda Tuska, który dzień wcześniej powiedział w Sejmie, że w MON trwają prace przygotowujące na wielką skalę szkolenia wojskowe dla każdego dorosłego mężczyzny w Polsce. W rozmowie z dziennikarzami szef rządu doprecyzował, że nie chodzi o przywrócenie obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej.
Zdaniem kandydata KO na prezydenta, resort obrony powinien przygotować szkolenia w bardzo różnych formatach czasowych: weekendowych, tygodniowych czy dwumiesięcznych w wakacje, „dla każdego, kto chce się przygotować, nauczyć pierwszej pomocy, nauczyć strzelać, czy nauczyć umiejętności przydatnych w sytuacjach kryzysowych, nie tylko na wypadek wojny”.
„Uważam, że takie kursy powinny być otwarte dla wszystkich, którzy chcą wziąć w nich udział, zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Czasy są niespokojne. Jeśli ktoś chce się szkolić (…), to państwo powinno mu to umożliwić” - powiedział. Zaznaczył, że kursy powinny być dobrowolne.
Równość zasadą
Trzaskowski – pytany o przywrócenie obowiązkowej służby zasadniczej, przypomniał, że Polska posiada aktualnie największą w Europie armię w NATO. „To armia zawodowa. Być może powiększona zostanie do 300 tys. żołnierzy. To na tym etapie absolutnie wystarczy. (…) Powinna zostać w Polsce. Nigdzie nie powinna być wysyłana, tylko ma bronić naszych granic” – powiedział.
Kandydat KO w Bielsku-Białej uczestniczył w inauguracji akcji „Kobiety na wybory". Podkreślał, że najważniejszą kwestią jest, by miały one wpływ na rzeczywistość. „Równość musi się stać zasadą” – dodał.
Jak mówił, kobieta powinna decydować o swoim życiu i zdrowiu. „Jeżeli Sejmowi nie starczy odwagi, to ja zgłoszę swoją własną ustawę i wywrę taka presję na moje koleżanki i kolegów, że – jestem przekonany – uzyska ona wreszcie wsparcie i doprowadzimy do tego, że to średniowieczne prawo antyaborcyjne odeszło do lamusa. Obiecuję, że dokładnie to zrobimy. To dla mnie priorytet” – powiedział.
Krytykował w tym kontekście część polityków, w tym kobiet, także z obozu rządzącego, że – jak mówił – „zasłaniają się prezydentem Dudą, jako alibi”. „Mam nadzieję, że kiedy to alibi zniknie, wtedy przeforsujemy wszystkie zmiany, które są dla naszych kobiet ważne” – powiedział.
Żródło: PAP
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez