Manipulacja, przypadek, czy oszustwo?
2025-03-09 09:42:42(ost. akt: 2025-03-09 10:18:16)
Norwegia znajduje się w stanie szoku po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika, który zajął drugie miejsce w konkursie mistrzostw świata na dużej skoczni. Kierownictwo ekipy próbuje pomniejszać swoją winę, uznając nieprzepisowy kombinezon za nieznaczne złamanie regulaminu,”co robią wszyscy”
Zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon został również piąty w niedzielę Johan Andre Forfang.
”To miał być jubel na zakończenie mistrzostw u siebie w domu, lecz teraz Norwegiała stała się głównym aktorem skandalu z manipulacją kombinezonami” - skomentował dziennik ”Verdens Gang”.
”Norwegia jest oskarżona o oszustwo przy sprzęcie” - poinformował kanał telewizji publicznej NRK.
Dyrektor ds. skokow narciarskich przy norweskiej federacji (NSF) Jan Erik Aalbu w pierwszych wypowiedziach dla norweskich mediow podkreślił wzburzony, że ”to nie była manipulacja ani oszustwo, ani techniczny doping, jak przedstawiają to nasi rywale, tylko niedostosowanie się do przepisów w taki sam sposób, który zdarzał się przy wcześniejszych dyskwalifikacje w skokach i kombinacji norweskiej”.
”To, że mamy dobre wyniki budzi zazdrość u konkurencji i stąd te donosy i protesty nas oskarżające” - dodał.
Trener Norwegów Magnus Bervig podkreślił wielokrotnie, że ”to nie było żadne oszustwo, tylko zwykłe złamanie regulaminu”.
Wyjaśnił w ”Verdens Gang” że kontrolerzy pokazali mu kombinezony Forfanga i Lindvika z niedozwolonym szwem w kroku. "Był zbyt sztywny i za mało elastyczny i tylko o to chodziło. Dyskwalifikacje w tym sporcie się zdarzają” - zapewnił.
Aalbu powiedział, że nie widział filmu wideo, na którym szyte są w pośpiechu kombinezony, ale przyznał, że tak mogło się stać, "ponieważ już teraz szykowany jest sprzęt na turniej Raw Air".
Dyrektor skokow narciarskich przy FIS Sandro Pertile przyznał norweskim mediom, że decyzja o dokładnym zbadaniu kombinezonów Forfanga i Lindvika zapadła po proteście Austrii, Słowenii i Polski po obejrzeniu właśnie tego filmu. "Teraz bardzo staramy się znależć autora tego nagrania” - podkreślił. Według polskich mediów, film został opublikowany przez dziennikarza portalu Sport.pl.
Aalbu dodał kąśliwie, że akurat w Polsce sprawa została rozdmuchana do "niewiarygodnych rozmiarów". "To mnie nie dziwi, ponieważ Polacy właściwie w tym sezonie nie skaczą, więc szukają dziury w całym i przede wszystkim nam zazdroszczą” - podkreślił.
Małysz nie kryje oburzenia
Skandal związany z dyskwalifikacją Norwegów skomentował Adam Małysz.
"Złożyliśmy protest razem z Austrią i Słowenią i on został odrzucony. Kolejny jednak musiał przynieść efekt, skoro zdyskwalifikowano Johanna Andre Forfanga i Mariusa Lindvika. To jest bardzo niesportowe zachowanie. Wszyscy kombinują i próbują czegoś nowego, ale w ramach przepisów. To, co się wydarzyło, nie przejdzie jednak bez echa, bo pojawia się też temat duplikatów chipów. To na pewno będzie badane. FIS tłumaczy, że gdyby to były inne chipy, to by to rozpoznali. Myślę, że wcale nie musiałoby tak być" - powiedział.
"Złożyliśmy protest razem z Austrią i Słowenią i on został odrzucony. Kolejny jednak musiał przynieść efekt, skoro zdyskwalifikowano Johanna Andre Forfanga i Mariusa Lindvika. To jest bardzo niesportowe zachowanie. Wszyscy kombinują i próbują czegoś nowego, ale w ramach przepisów. To, co się wydarzyło, nie przejdzie jednak bez echa, bo pojawia się też temat duplikatów chipów. To na pewno będzie badane. FIS tłumaczy, że gdyby to były inne chipy, to by to rozpoznali. Myślę, że wcale nie musiałoby tak być" - powiedział.
Zapytany o nagranie, które w sieci umieścił Jakub Balcerski ze Sport.pl, odpowiedział, że do Polaków dotarło w piątek wieczorem.
"Najpierw otrzymaliśmy informację o tym, że jest taki materiał, a później nam go przesłano. Austriacy zapytali nas, czy dołączymy do protestu. Poszliśmy w to. Na skoczni przekazaliśmy protest FIS, a oni nie bardzo wiedzieli, co z tym zrobić. Mówili, że wcale nie musi to być prawdziwe nagranie. Norwegowie z kolei tłumaczyli się, że te kombinezony nie były przygotowywane na mistrzostwa świata" - relacjonował szef Polskiego Związku Narciarskiego.
"Liczę przede wszystkim na reakcję FIS. Taką, która ukróci wszelkie manipulacje. Tego, co się stało, nie można traktować jako incydent, bo to była praktyka. To trwało od dawna. Materiał wideo, jaki FIS otrzymała, powinien zostać przeanalizowany jeszcze w dniu konkursu. Nie w czasie kolejnych zawodów, czy po sezonie. Trzeba działać od razu i wyciągać wnioski tu i teraz" - wskazał Małysz.
PAP/interia.pl,red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez