W koalicji bitwa o stołki
2025-03-25 10:04:39(ost. akt: 2025-03-25 10:11:14)
Na portalu Onet pojawił się tekst autorstwa Moniki Waluś i Sebastiana Białacha, w którym czytamy, że między Platformą Obywatelską a Polskim Stronnictwem Ludowym doszło do wojny kadrowej w Spółkach Skarbu Państwa, czego katalizatorem miało być wyłonienie nowych władzy Totalizatora Sportowego, które wynikło na skutek wcześniejszego „desantu partyjnego” na tym odcinku. To pociągnęło prawdziwa lawinę zwolnień i nominacji, motywowanych polityczną zemstą.
Wyłonienie nowych dyrektorów regionalnych Totalizatora Sportowego bardzo nie spodobało się PSL, którego działacze mieli mieć nadzieję na więcej stanowisk dla swoich ludzi. W związku z tym, w drodze rewanżu, ludowcy dokonali odświeżenia kadr w spółkach, podległych kierowanym przez nich ministerstwom rolnictwa i infrastruktury, w wyniku czego swoje stanowiska potraciło kilku wicedyrektorów w ARMiR i KOWR, o czym informuje anonimowe źródło portalu Onet.
"Miało być na miękko, a zrobiła się chryja i trzeba będzie to jakoś rozmasować" - zaznaczył rozmówca Onetu.
"Fatalnie to wygląda, jak jakaś polityczna wendetta. Wydawało się, że po aferze w totolotku [Totalizatorze Sportowym] jakoś wybrniemy z oskarżeń o partyjniactwo, Platforma zrobiła uczciwie konkurs, ale kadrom PSL-u się to nie spodobało" - ocenił anonimowy poseł.
Jego zdaniem na skutek zmian kadrowych w Totalizatorze, ludowcy nie otrzymali tyle miejsc, na ile liczyli i „musieli poszukać stołków gdzie indziej”.
Powyborczy tort
Mimo, że sporów i niesnasek w łonie koalicji rządzącej jest więcej i dotyczą rozmaitych spraw, to właśnie zmiany w Totalizatorze Sportowym stały się głównym zarzewiem konfliktu.
Jak wyglądał podział powyborczego tortu? Onet wskazuje, że do ustalenia działów w spółkach Skarbu Państwa oddelegowani zostali Piotr Zgorzelski z PSL, Marcin Kierwiński z PO, Jacek Cichocki z Polski 2050 i Dariusz Wieczorek z Lewicy. Ich zadaniem było uzgodnienie kto i gdzie ma zostać wiceministrem i kto zasiądzie w państwowych spółkach. Negocjacje te nie przyniosły jednak całkowitego rezultatu, więc część uzgodnień została przeniesiona na poziom regionalny.
W przypadku jednak kilku kluczowych instytucji to właśnie oddelegowani przez partie politycy mieli ustalić, przy porozumieniu z centralami ugrupowań, jak dzielone będą stanowiska w nowej administracji. Tak właśnie obsadzono stanowiska w Wojewódzkich Funduszach Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, oddziałach NFZ i Totalizatora Sportowego.
Źródło Onetu w PSL stwierdziło, że dyrektorów TS w Łodzi i Lublinie wskazali ludowcy, a po ujawnieniu przez Onet „skoku” ludowców na Totalizator, zmieniły się jego władze. Wówczas to nowa prezes TS Beata Stelmach odwołała dyrektorów z Łodzi i Lublina. Proces rekrutacyjny na ich stanowiska zakończył się 27 lutego bieżącego roku, kiedy spółka opublikowała personalia 24 wybranych kandydatów. Głównym jednak warunkiem była zasada, w myśl której stanowiska dyrektorskie objąć mogły osoby, które nie są politykami, posiadającymi mandat zdobyty w wyborach. Mimo, że nowa zasada wyłączała nawet radnych miejskich i powiatowych, to nie obeszło się bez jej naginania.
Poprzedni nominaci stanowiska utracili, jednak nie wszyscy, a wśród nowych znaleźli się tacy, których polityczne powiązania nie są żadną tajemnicą. Tak stało się np. w Zielonej Górze, gdzie wicedyrektorem TS pozostał człowiek związany z wiceprezesem TS Szymonem Gawryszczakiem. Wspólnie zasiadali oni do niedawna w prywatnej spółce Aricapital.
Innym przykładem, nowego już nazwiska, jest Hubert Ścisło, który został dyrektorem białostockiego oddziału TS, a który był wcześniej szefem podlaskich struktur Nowoczesnej. W roku 2017 przeszedł on do PO.
W Koszalinie zastępcą dyrektora oddziału została Agata Sapieha, która była wcześniej dyrektorką w jednostce podlegającej rauszowi koszalińskiemu, rządzonemu przez Platformę. Startowała ona w wyborach samorządowych w 2028 r. z listy PO do koszalińskiej Rady Miejskiej.
Podobnie sytuacja ma się w Rzeszowie, gdzie dyrektorem pozostał Sławomir Czwal, były wicestarosta niżański, który obecnie sprawuje mandat radnego w Nisku. To miało, zdaniem ludowców, doprowadzić do prawdziwego wrzenia, gdyż nie wszyscy mogli stanąć przed dokonaniem wyboru - mandat czy dyrektorskie stanowisko. Podkreślali też, że w Lublinie Bartosz Piech został zwolniony „od razu”.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w Łodzi, gdzie dyrektor tamtejszego oddziału dostał telefon, że jeśli chce zachować swoją posadę, musi zrezygnować z mandatu radnego w powiecie piotrkowskim. Gdy więc zbierał on swoje dokumenty i jechał, by mandat złożyć, dowiedział się, że został odwołany z TS.
"Gdyby odebrał telefon 15 minut później, zostałby bez mandatu i bez pracy" - mówi dla Onetu informator z Totalizatora Sportowego.
Popularny „totolotek” to jednak nie jedyny front, na którym ścierają się ludowcy z ludźmi z PO. Kolejną instytucją, gdzie rozgorzała walka o stanowiska, są Wody Polskie. Tam z kolei działacze PO mają żal do PSL, że ci nie chcą dopuścić ich do zarządów, a jest to o tyle możliwe, że Wody Polskie podlegają pod Ministerstwo Infrastruktury, którym kieruje Dariusz Klimczak z PSL.
Partia Donalda Tuska nie przeszła nad tą sprawą do porządku dziennego i odegrała się na koalicjancie w zarządzie PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa, która również podlega pod resort Klimczaka. Odwołano z niej najpierw związanego z ludowcami Jacka Grabiaka, a potem powołano do zarządu człowieka z PO Krzysztofa Krupę, będącego radnym Zamościa. Krupa musiał jednak mandat złożyć, gdyż w PO uznano, że sytuacja ta jest „nie do obrony”.
Informator Onetu zaznacza, że sytuacja ta bardzo gwałtownie wpłynęła na Piotra Zgorzelskiego z PSL.
"Wezwał do siebie Henryka Smolarza, prezesa Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i Wojciecha Legawca, prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, po czym kazał im pozwalniać ludzi z PO" - zdradził.
Wicemarszałek Sejmu stwierdził jednak, że nie zna tej sprawy i zaprzeczył, jakoby wpływ na zmiany w ARiMR miały wpływ na przetasowania kadrowe w innych spółkach i instytucjach. Tego jednak stanowiska nie potwierdza źródło Onetu z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które podkreśliło, że decyzja Zgorzelskiego bezpośrednio wynikała z chęci rewanżu na działaczach PO.
"Na początku marca poleciało kilku wicedyrektorów w regionalnych oddziałach KOWR i ARMiR. Wszyscy byli związani z PO albo przez nią poleceni. W ten sposób PSL mści się za zmiany w Totalizatorze Sportowym" - powiedziało źródło portalu.
W związku z podjętą przez ludowców akcją, w początkach marca stanowisko utracił wicedyrektor KOWR w Poznaniu Błażej Serkowski, który był rekomendowany przez PO. Serkowski, choć politykiem nie jest i został do KOWR przyjęty w charakterze specjalisty, to nie miało dla ludowców wielkiego znaczenia. Musiał odejść zaledwie po trzech miesiącach pracy na skutek walk wewnątrzkoalicyjnych. W dodatku same okoliczności zwolnienia są zastanawiające gdyż Błażej Serkowski miał otrzymać wypowiedzenie bez podania powodu, a sam dyrektor placówki miał być zaskoczony tą decyzją.
Anonimowy polityk PO z Małopolski powiedział Onetowi, że ludowcy planowali też zwolnić cztery osoby ze spółek, którymi rządzą, a jedną z nich miał być ponoć wiceszef KORW w Krakowie, jednak ostatecznie wycofali się z tego. Ludzie PSL najprawdopodobniej uznali, że byłoby to zbyt wielkim wydarzeniem, gdyby pozbawiono stanowiska Jakuba Koska, przewodzącego Rady Miasta Krakowa z PO.
Pytania o skalę i przyczyny zmian kadrowych wysłaliśmy do KOWR. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nieoficjalnie potwierdziliśmy, że z instytucji zarządzanej przez ludowców w akcji odwetowej pracę straciło dwoje ludzi związanych z PO. Nasze źródło z resortu rolnictwa przekazało nam, że w podobnej sytuacji do wicedyrektorów w KOWR znaleźli się także ludzie Platformy poleconych do pracy w ARMiR w Lublinie i Szczecinie - napisał portal Onet.
W marcu tego roku odwołano ze stanowiska zastępcy dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR Małgorzatę Wujec-Mączkę, która startowała w wyborach samorządowych z listy KO do sejmiku lubelskiego. Choć mandatu nie uzyskała, to jednak szef lubelskich struktur PO Stanisław Żmijan miał jej załatwić stanowisko w ARiMR.
Do sprawy odnosi się ARMIR.
"W niektórych oddziałach, w tym oddziałach zachodniopomorskim i lubelskim ze względu na wprowadzenie niezbędnych oszczędności zostały poczynione redukcje na stanowiskach kierowniczych. W zespole kierownictwa oddziału zachodniopomorskiego i lubelskiego zakresy obowiązków zostały połączone i została zastosowana redukcja etatów kierowniczych" - odpowiedziała Onetowi ARMiR.
Materiał ukazał się na portalu wPolityce.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez