Francuzi wyszli na ulicę
2025-04-06 20:26:49(ost. akt: 2025-04-06 20:29:45)
Dwie demonstracje odbyły się w niedzielę w Paryżu - jedna zwołana w obronie polityczki Marine Le Pen, druga - w proteście przeciw prawicy. Podczas obu ich uczestnicy, o przeciwstawnych poglądach, mówili o obronie wartości takich jak sprawiedliwość i wolność.
Uczestników dwóch demonstracji łączył wyłącznie powód, dla którego wyszli na wezwanie partii politycznych. To wyrok sądowy dla Le Pen, skazanej za defraudację środków publicznych z zakazem startu w wyborach przez pięć lat. Le Pen odwołuje się od wyroku.
Na Placu Republiki, w tradycyjnym miejscu spotkań lewicy, odbyła się demonstracja zwołana przez skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną (LFI). Była kontrmanifestacją wobec zgromadzenia partii Le Pen - Zjednoczenia Narodowego (RN). Szef LFI Jean-Luc Melenchon podał liczbę 15 tys. zgromadzonych, jednak niecałą godzinę po rozpoczęciu zgromadzenia plac nie był zapełniony bardziej niż na innych akcjach środowisk lewicowych.
Przemawiający działacze lewicy przekonywali, że wszyscy są równi wobec prawa. "Marine, jeśli robi się głupotę, to jest się karanym" - głosił odręcznie narysowany plakat, który trzymała mała dziewczynka. Na placu było wiele młodzieży, przyszły też rodziny z dziećmi. Młodzieżówka Partii Komunistycznej przyniosła banner z napisem: "Nie - faszystowskiej demonstracji siły, tak - dla państwa prawa".
Młoda uczestniczka demonstracji, Wissam, powiedziała PAP, że nie jest aktywistką żadnej partii, a przyszła, bo opowiada się "za sprawiedliwością i "zaszokowała ją trochę" reakcja Le Pen na wyrok (który Le Pen uznała za decyzję polityczną). "Prawo jest prawem" - podkreśliła Wissam, przypominając, że sąd uznał, iż doszło do defraudacji w sprawie dotyczącej fikcyjnego zatrudniania asystentów posłów prawicy do Parlamentu Europejskiego. "RN jest po prostu skorumpowane, zdefraudowało 4,1 mln euro, zostało to udowodnione, istnieją dowody" - powiedziała Wissam. Jej zdaniem sąd proces dowiódł tych faktów, a zwolennicy Le Pen "mylą się" uważając wyrok za polityczny.
Godzinę później na placu Vauban, nieopodal Pałacu Inwalidów, gęstnieje tłum, nad którym powiewają francuskie barwy narodowe. Flagę państwową trzyma niemal każdy uczestnik wiecu, zwołanego w obronie Le Pen przez jej partię - prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN). Fabienne, czekająca na wejście za barierki otaczające plac, powiedziała PAP, że przyszła, by "bronić wolności". Nie uważa się za zwolenniczkę RN, ale sądzi, że partii tej "ukradziono" zeszłoroczne wybory parlamentarne (lewica i centrum sprzymierzyły się przeciw RN i osłabiły wynik prawicy w drugiej turze).
"Trzeba, aby nasz głos dzisiaj został usłyszany. RN nie zrzesza już tylko klas ludowych, ale też uprzywilejowane, zamożne" - przekonywała. Jej towarzyszka dodała: "nie jesteśmy faszystami, mamy przekonania, wartości". Na uwagę, że demonstrujący na Placu Republiki również mówią o obronie wartości, Fabienne odparła: "nie bronimy tego samego".
Zapowiedziała, że w razie, gdyby Marine Le Pen nie mogła wziąć udziału w wyborach prezydenckich w 2027 roku, jest gotowa głosować na szefa RN Jordana Bardellę. Ale za godną zaufania uważa również inną polityczkę skrajnej prawicy - Marion Marechal, prywatnie - siostrzenicę Le Pen.
PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez