500 lat od Hołdu Pruskiego. Wielki mistrz ukląkł przed polskim królem
2025-04-11 09:33:49(ost. akt: 2025-04-11 09:41:40)
10 kwietnia 1525 roku, po zawarciu traktatu krakowskiego, kończącego wojnę polsko-krzyżacką, hołd przed polskim królem Zygmuntem I złożył ostatni mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht Hohenzollern. Na mocy traktatu Prusy Zakonne zostały przekształcone w świeckie Prusy Książęce z wyznaniem luterańskim, a Albrecht Hohenzollern – pierwszy książę w Prusach, uznał się za lennika Królestwa Polskiego. Traktat krakowski otworzył granice Prus dla polskiego handlu, osadnictwa i kultury.
Muzeum Historii Polski zorganizowało we wtorek (9 kwietnia) debatę z okazji 500. rocznicy hołdu pruskiego. Dyskusji towarzyszyła premiera książki „Hołd pruski 1525. Historia, pamięć i narracje o scenariuszach alternatywnych" prof. Igora Kąkolewskiego.
10 kwietnia 1525 roku na Rynku w Krakowie Zygmunt Stary dokonał symbolicznego aktu inwestytury, nadając Albrechtowi Hohenzollernowi, wielkiemu mistrzowi Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie tytuł „księcia w Prusiech”. Księstwo zostało przekazane Albrechtowi i jego męskim potomkom w dziedziczne władanie.
Wydarzenie to oznaczało kres istnienia państwa zakonnego i powstanie tak zwanych Prus Książęcych, które jako lenno było odtąd podporządkowane Polsce.
Podczas debaty w Muzeum Historii Polski „Hołd pruski 1525. Historia, pamięć i narracje o scenariuszach alternatywnych" prof. Igor Kąkolewski opowiedział o alternatywnym scenariuszu przeniesienia Zakonu Krzyżackiego na Podole.
Dyrektor Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie opowiadał podczas debaty o alternatywnym scenariuszu wydarzeń sprzed 500 lat. Jeden z pomysłów polskiej dyplomacji zakładał, że nowym Wielkim Mistrzem Zakonu Krzyżackiego na miejsce Hohenzollerna zostanie król Zygmunt Stary. Miał to być sposób na podporządkowanie państwa krzyżackiego Jagiellonom.
„Ten pomysł pojawił się już pod koniec lat 90. XV wieku i ciągle powracał, zwłaszcza podnosił go arcybiskup Jan Łaski" – mówił prof. Kąkolewski.
Zwrócił uwagę, że problemy państwa krzyżackiego w pewnym stopniu przypominały te, z jakimi zmagał się Zakon Maltański. Ten jednak, choć pod naporem Turków stracił wyspę Rodos, zdołał się podnieść z kryzysu. "Tułał się przez siedem lat w poszukiwaniu nowego miejsca, aż w końcu z rąk cesarza Karola Habsburga otrzymał nadanie na Malcie, by kontynuować walkę przeciwko niewiernym. W ten sposób Zakon Maltański przeżył dwa i pół stulecia, tworząc mocne państwo" - przypomniał prof. Kąkolewski.
Zakon Maltański w momencie przenosin liczył 700 rycerzy i 25 tysięcy poddanych na samej wyspie Malcie. Natomiast w Prusach te proporcje wyglądały inaczej: Krzyżacy mieli 60 rycerzy i 180 tysięcy poddanych.
Według polskich planów Krzyżacy mieliby przenieść się na Podole.
„To teren częściowo położny na terenie Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego, narażonego na ataki Tatarów sprzymierzonych z Portą Ottomańską, więc w ten sposób Zakon mógłby kontynuować misję obrony chrześcijaństwa” – wyjaśniał prof. Kąkolewski.
W debacie w MHP wziął też udział prof. Jacek Wijaczka, autor wydanej właśnie przez Instytut Północny w Olsztynie monografii „Traktat krakowski i hołd pruski z 1525 roku”, wykładowca Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i redaktor naczelny czasopisma „Czasy Nowożytne”.
Jego zdaniem Zygmunt Stary powinien zlikwidować Zakon Krzyżacki.
„Być może na Podolu Krzyżacy by odżyli tak jak w Siedmiogrodzie, gdzie też próbowali zakładać państwo" – zastanawiał się prof. Wijaczka.
Przypomniał, że już na początku XV wieku Paweł Włodkowic (prawnik i rektor Akademii Krakowskiej, reprezentował Polskę w sporach z krzyżakami) namawiał do rozważnej polityki. „Przekonywał, że z +tymi Niemcami+ trzeba uważać, bo jeśli im się ustąpi, to usadowią się mocniej" - wyjaśnił prof. Wijaczka.
Zwolennikiem podobnej polityki był bliski współpracownik króla Zygmunta Starego biskup Jan Dantyszek. Dyplomaci innych państw, z którymi się on kontaktował, byli zdziwieni, że Zygmunt Stary nie likwiduje zakonu.
Prof. Wijaczka przypomniał o dużej dysproporcji sił (na korzyść Polski), która za takim rozwiązaniem przemawiała. Państwo zakonne miało zaledwie 32 tysiące kilometrów kwadratowych, a Polska (bez Wielkiego Księstwa Litewskiego) dziesięć razy więcej i trzy miliony mieszkańców. „Patrząc na te proporcje i mając w pamięci doświadczenie poprzednich dekad, ja bym się nie zastanawiał, tylko zaciągnął kilka tysięcy żołnierzy i wkroczył do Prus” - spuentował prof. Wijaczka.
Zwrócił też uwagę, że sytuacja międzynarodowa sprzyjała Polsce. Przypomniał, że na przełomie XV i XVI wieku Jagiellonowie byli u szczytu potęgi, a Zakon Krzyżacki nie mógł liczyć na wsparcie ze strony państw niemieckich. Książę Albrecht Hohenzollern prosił książąt niemieckich o wsparcie, ale nie mógł go otrzymać, gdyż zajęci byli wówczas politycznymi i religijnymi konsekwencjami wystąpienia Marcina Lutra.
„Niewątpliwie istniała szansa włączenia zakonu do Polski, mając taką przewagę ludnościową i finansową” – podkreślił prof. Wijaczka.
Debatę w Muzeum Historii Polski prowadził prof. Michał Kopczyński - wykładowca Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego, redaktor miesięcznika „Mówią Wieki” i pracownik Muzeum Historii Polski, gdzie zajmuje się koordynacją projektów badawczych.
PAP./red
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez