"Cel był wzniosły, postęp wymaga ofiar"
2025-04-28 00:14:58(ost. akt: 2025-04-28 09:08:47)
W Polsce powiało „wielkim” światem. Nieopodal Sejmu, na tej samej ulicy – Wiejskiej, powstała przychodnia aborcyjna, w której, parafrazując słowa Czesława Miłosza, koniec świata staje się już. I choć tzw. „postępowcy” oburzają się na widok „fanatyków”, którzy nie rozumieją, czym jest demokracja, i mają czelność protestować przed „świątynią aborcjonistów”, to kolejny krok w kierunku „świetlanej” przyszłości w naszym kraju zdaje się być kwestią czasu. Tylko czekać, aż wzorem Wielkiej Brytanii miłościwie nam panujący zabronią np. modlenia się przed klinikami aborcyjnymi. W końcu będzie jednak światowo, jak w Kanadzie, gdzie Mary Wagner trafiła do więzienia za to, że śmiała wchodzić do tychże klinik i nie dość, że mówiła kobietom o skutkach aborcji, to jeszcze namawiała je do zmiany decyzji.
Logika Kreona
„Postępowcy” dbają o to, by "podejrzany element" omijał kliniki aborcyjne szerokim łukiem. Przekonał się o tym pewien weteran brytyjskiej armii, który został skazany za modlenie się w pobliżu zakładu aborcyjnego. Wprawdzie Adam Smith-Connor stał do niego tyłem i modlił się w ciszy, ale nie ze współczesnymi inkwizytorami takie numery. Sędzia Orla Austin szybko wydedukowała, że modlitwa byłego żołnierza stanowiła „dezaprobatę aborcji”. Smitha-Connora zdradziło to, że miał złożone ręce, a jego głowa w pewnym momencie była lekko pochylona. W takim wypadku nie ma zmiłuj.
Wracając jednak do Mary Wagner, sędzia S. Ford Clements, wysyłając działaczkę pro-life za mury kazamat, wypowiedział kluczowe zdanie, oświadczając, że „kobieta nie respektuje prawa obowiązującego w Kanadzie i kieruje się jakimś wyższym prawem”. Analogiczną logiką kierował się mityczny król Teb Kreon, który skazał Antygonę na śmierć, bo wybrała prawo boskie zamiast ludzkiego.
W tym sensie komfort psychiczny Gizeli Jagielskiej, najsłynniejszej aborterki w kraju, „prześladowanej” przez „hejterów”, jest wtórny wobec sprawy nadrzędnej. Wszak nie da się postawić na jednej szali troski o dobre samopoczucie dewianta i zabójstwa.
W tym sensie komfort psychiczny Gizeli Jagielskiej, najsłynniejszej aborterki w kraju, „prześladowanej” przez „hejterów”, jest wtórny wobec sprawy nadrzędnej. Wszak nie da się postawić na jednej szali troski o dobre samopoczucie dewianta i zabójstwa.
Państwo polskie może ścigać kibiców stawiających znak równości między lekarką z Oleśnicy a Josefem Mengele, czy skazać Grzegorza Brauna za to, że przez ponad godzinę uprzykrzał jej życie w szpitalu, ale nie zmienia to kluczowego faktu: Jagielska dokonała "aborcji" dziecka w dziewiątym miesiącu ciąży, nie okazała najmniejszej skruchy i od lat szczyci się swoim postępowaniem.
Świnia zamiast człowieka
Nawiasem mówiąc, Jagielska to szczególne indywiduum, osoba, która potrafiła wrzucić do internetu nagranie aborcji i opatrzyć je podpisem: „Tak to robi #teamolesnica”. Innym razem udostępniła filmik, gdzie rozbawiona, przy pomocy koleżanki, prezentowała „łyżki” „odpowiednie dla tygodni ciąży”, a następnie wytłumaczyła, jak włącza się „ssanie, dostosowując ciśnienia tak, żeby te elementy tkankowe mogły nam się odessać”. Na koniec instruktażu powiedziała: „Mam nadzieję, że wam się to przyda”.
Analiza poczucia humoru Jagielskiej niewątpliwie stanowi wyzwanie dla specjalistów, aczkolwiek warto zaznaczyć, że rzeczona pani na profilu, gdzie można zobaczyć martwe płody, napisała: „Osoby wrażliwe, bez poczucia humoru i niemające dystansu do siebie i otaczającego świata proszone są o zamknięcie przeglądarki – szkoda waszych nerwów”.
Ale że nawet Jagielską czasami coś chwyta za gardło, to na prowadzonym przez nią koncie mogliśmy zobaczyć zdjęcie operowanej… świni, nad której losem rozczuliła się pani doktor: „To zdjęcie z warsztatów operacyjnych, gdzie uczymy się technik operacyjnych w ginekologii. Sama też miałam wątpliwości, czy to humanitarne, ale z drugiej strony przecież nie każdy z nas jest wegetarianinem, a produkcja mięsa to o wiele bardziej drastyczny proces; a po drugie lekarze też muszą się uczyć i niestety chyba lepiej to robić na modelach zwierzęcych niż na pacjentach”.
„Bohaterka dnia codziennego”
„To dziecko urodziłoby się żywe i zdolne do życia. I dlatego zgodnie z polskim prawem neonatolodzy natychmiast by przystąpili do ratowania tego dziecka. Więc jedyny sposób, żeby ono nie urodziło się żywe, to wykonanie zastrzyku z chlorku potasu dosercowo, jeszcze jak to dziecko znajduje się w łonie matki” – powiedziała Urszula Demkow, wiceminister zdrowia, o tym, co zaszło w Oleśnicy za sprawą Gizeli Jagielskiej, która wciąż nie może „się nadziwić, skąd w ludziach bierze się to wszystko, co wyrzygują obecnie w mediach społecznościowych”. Jagielska nie musi jednak wszystkiego rozumieć, bo od tego ma znane nad Wisłą tuzy intelektu. Jedna z takich niewiast, wedle której „jeżeli będą zakazane samochody spalinowe, to będziemy jeździć na samochodach benzynowych”, nazwała nawet Jagielską „bohaterką dnia codziennego”.
Prawo pozwalające na dokonywanie aborcji w nieograniczonym zakresie marzy się niejednej wojującej aktywistce, ale to już było. Taką „wolność” zafundował Polkom w latach 1943-1945 Adolf Hitler.
Michał Mieszko Podolak
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez