Fatalny początek, kontuzje i aż trzech trenerów

- Ostatni ligowy mecz rozegraliście miesiąc temu, co więc od tego czasu porabiasz? Leżysz gdzieś na egzotycznej plaży, a może po prostu w Pradze zajadasz się knedliczkami?
- Przez dwa tygodnie spędzałem w Pradze czas z rodziną, by odpocząć po ciężkim i wymagającym sezonie. Ale po dwóch tygodniach wróciłem do treningów, na razie w siłowni. Jednak lada dzień wrócę też do zajęć z piłką.
- Wspomniałeś o ciężkim i wymagającym sezonie, który jednak nie potoczył się do końca tak, jak planowaliście...
- Rzeczywiście naszym celem był awans do ósemki, co ostatecznie się nie udało, chociaż naprawdę niewiele nam zabrakło. Dziewiąte miejsce nie jest tym, o co nam chodziło, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to uważam, że nie jest to też wynik zły. Cóż, jest to efekt bardzo słabego początku rozgrywek. Dobrze, że potem udało się nam z tego wyciągnąć (Indykpol AZS długo był w strefie spadkowej - red.). Na pewno stać było nas na grę w play-offach, przeszkodziły nam jednak problemy zdrowotne, a poza tym mieliśmy aż trzech trenerów, co w PlusLidze było czymś wyjątkowym. Wcześniej z czymś takim się jeszcze nie spotkałem. Sezon był trudny też z tego powodu, że spadały aż trzy drużyny.
- Wielu kibiców pewnie nie wie, że jesteś też niezłym siatkarzem plażowym, m.in. brałeś udział w mistrzostwach świata, które w 2013 roku zorganizowano w Starych Jabłonkach.
- Podczas wakacji mam w planach sporo grania na plaży, ale już w ten czwartek i piątek zapraszam dzieci na bezpłatne treningi na plaży Hotelu Anders w Starych Jabłonkach. A co do mojego grania na plaży, to bawię się w to od jakichś 18 lat. W tym czasie m.in. dwukrotnie byłem mistrzem Czech, zdobyłem brąz Igrzysk Europejskich i stawałem na podium ważnych turniejów międzynarodowych, kilka razy brałem też udział w mistrzostwach Europy. Trochę tych sukcesów było...
- Kiedy wrócisz do siatkówki halowej?
- Według kalendarza plusligowego, powinniśmy rozpocząć treningi w Olsztynie mniej więcej w połowie sierpnia.
- Przed nami decydujące o medalach mecze PlusLigi. Kto według ciebie zostanie mistrzem, a kto stanie na najniższym stopniu podium?
- Przyznaję, że stawiałem na finał Jastrzębie - Zawiercie. Oba półfinały były jednak bardzo ciekawe, w obu o awansie decydowały dopiero trzecie mecze. Po tym, co zobaczyłem, teraz w finale moim małym faworytem jest Lublin, który jest w komplecie, a poza tym ma Leona. Natomiast Zawiercie może mieć kłopoty z powodu kontuzji Butryna. W podobnej sytuacji jest Jastrzębie, ale mimo wszystko uważam, że w starciu z Projektem będzie faworytem.
ARTUR DRYHYNYCZ