Finał jak z filmu: siedem goli i kontrowersje
2025-05-03 14:25:15(ost. akt: 2025-05-03 14:28:26)
To był finał, o którym długo będzie się mówić – nie tylko z powodu siedmiu bramek, ale też napięcia, kontrowersji i dramatycznych zwrotów akcji. Na Stadionie Narodowym Legia Warszawa pokonała Pogoń Szczecin 4:3, zdobywając 21. Puchar Polski w historii. Choć „Portowcy” walczyli do ostatniej sekundy, to znowu zeszli z murawy pokonani.
Zaczęło się od pochodu, skończyło na thrillerze
Fani Legii licznie przemaszerowali spod Łazienkowskiej na Narodowy, a drużyna odpłaciła się im widowiskiem, które na długo zapisze się w pamięci kibiców. Od pierwszego gwizdka mecz był żywy, ostry i pełen spięć. Już w 14. minucie Legia wyszła na prowadzenie, a sześć minut później myślała, że strzeliła drugiego gola. I wtedy wkroczył VAR.
Kontrowersja numer jeden: gol nieuznany, karny podyktowany
Gol Kapuadiego na 2:0 został anulowany przez sędziego Szymona Marciniaka po analizie wideo. Decyzja nie była łatwa do zrozumienia dla części widzów, ale... całkowicie zgodna z przepisami.
Najpierw: bramkarz Pogoni, Valentin Cojocaru, uderza zawodnika Legii w twarz – co kwalifikowało się na rzut karny. Następnie: piłka odbija się od ręki Luquinhasa, co poprzedziło finalne trafienie Kapuadiego. Sędzia nie mógł więc uznać gola – przewinienie Legii miało miejsce tuż przed bramką. Ale wrócił do wcześniejszego faulu Pogoni i podyktował rzut karny.
Gesty Marciniaka były jasne i czytelne, kapitanowie obu drużyn dostali klarowne wyjaśnienia. Takiej lekcji komunikacji sędziowskiej chciałoby się częściej na polskich boiskach. Legia karnego nie wykorzystała, ale nie podłamała się – i to był moment, który zadecydował o przebiegu meczu.
Pogoń walczyła do końca, ale to za mało
Pogoń walczyła do końca, ale to za mało
Pogoń Szczecin, choć zdołała odpowiedzieć bramkami i doprowadzić do nerwowej końcówki, znowu została z pustymi rękami. Kacper Smoliński zdobył kontaktowego gola na 3:4 w doliczonym czasie gry, ale to było wszystko, na co starczyło czasu.
Dla szczecińskiego klubu to kolejny przegrany finał Pucharu Polski – drugi z rzędu, piąty w historii. Jerzy Brzęczek, były selekcjoner reprezentacji, mówił po meczu, że tym razem porażka boli mniej niż przed rokiem z Wisłą Kraków, ale trudno mówić o satysfakcji, gdy znów zabrakło tego najważniejszego kroku.
Legia znów pisze historię
Legia znów pisze historię
Dla Legii Warszawa to kolejne potwierdzenie, że Puchar Polski to ich terytorium. Wygrana 4:3, choć nieidealna i niebezbłędna, pokazała charakter drużyny Gonçalo Feio. Zespół nie pękł po zmarnowanym karnym, potrafił podnieść się po stracie bramki i przejąć inicjatywę. I choć Pogoń naciskała do końca, to Legia znów może świętować z trofeum w rękach.
Źródła: Internet, sport.tvp.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez