WM.pl
21 czerwca 2025, Sobota
imieniny: Alicji, Alojzego, Rudolfa
  • 24°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

Przeliczenie głosów w wyborach? Prezes Sądu Najwyższego daje jasną odpowiedź

2025-06-21 09:26:32(ost. akt: 2025-06-21 09:33:11)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

W związku ze społecznym wymiarem toczącej się debaty, co do prawidłowości wyborów, cytujemy wywiad z prezesem Sadu Najwyższego zamieszczony na portalu money.pl.

Warto przeczytać

  • Emerytury tylko lekko w górę
  • Warmia dla mnie zawsze była blisko natury
  • Wilki pod Kisielicami?
Grzegorz Osiecki, money.pl: Panie prezesie, czy SN zdecyduje się na przeliczenie głosów w całym kraju?

Krzysztof Wiak, prezes Sądu Najwyższego kierujący IKNiSP: Przede wszystkim prawo wyborcze nie zna takiej instytucji jak przeliczanie głosów w całym kraju. Kodeks wyborczy przewiduje możliwość wnoszenia protestów wyborczych w sytuacji, kiedy występują wątpliwości wobec prawidłowości w liczeniu głosów czy wypełnieniu protokołu głosowania przez konkretną komisję wyborczą. Wówczas Sąd Najwyższy może dopuścić dowód z oględzin kart wyborczych i przeprowadzić takie postępowanie sam albo zwrócić się w drodze odezwy o udzielenie pomocy sądowej, zlecając takie czynności właściwemu sądowi rejonowemu.

Właśnie zawarte w protestach wyborczych informacje o możliwych nieprawidłowościach w 13 komisjach spowodowały, że już tydzień temu jeden ze składów orzekających wydał postanowienie, w którym zwrócił się do sądów rejonowych o dokonanie oględzin kart do głosowania.

Do Sądu Najwyższego wpływają już protokoły z wykonania tych czynności. Jeżeli więc w proteście wskazane są informacje o możliwych nieprawidłowościach w działaniu komisji wyborczych i skonkretyzowane zarzuty, to Sąd Najwyższy może wystąpić z odezwą do sądu powszechnego o przeprowadzenie oględzin kart i – podkreślam – ma to już miejsce.

Ale w proteście komitetu Rafała Trzaskowskiego jest wniosek, żeby przeliczyć głosy w całym kraju. Argumentem ma być powołanie się na anomalie w protokołach w tysiącu komisji wyborczych. Zidentyfikowano 800 komisji, w których Karol Nawrocki otrzymał co najmniej 33 proc. głosów więcej niż wynikało z przewidywań statystycznych przy jednoczesnym deficycie głosów dla Rafała Trzaskowskiego. Nie lepiej dla świętego spokoju przeliczyć głosy we wszystkich komisjach?

Zastrzegam, że jeszcze nie miałem możliwości zapoznania się z treścią tego protestu, więc nie jestem w stanie precyzyjnie ustosunkować się do tych zarzutów. Natomiast jeżeli będą w nim wskazane informacje świadczące o możliwych nieprawidłowościach w pracach konkretnych komisji, to sąd będzie korzystał z adekwatnych środków dowodowych. Taka metodologia procesowa wprost wynika z Kodeksu wyborczego. Zakłada on przeprowadzenie głosowania przez powołane w tym celu organy – komisje wyborcze i wprowadza domniemanie prawidłowości podejmowanych przez nie czynności. Obejmuje to również liczenie głosów i ustalenie wyników.

Sąd Najwyższy może natomiast ustosunkować się merytorycznie jedynie do protestu wyborczego, w którym są przedstawione zarzuty i wskazane dowody wobec konkretnej komisji. Nawet gdyby zarzucane błędy dotyczyły dość dużej liczby, np. kilkuset, nie ma podstaw do weryfikowania prac ponad 31 tysięcy komisji w całym kraju. Po prostu nie ma przepisów, które by pozwalały na ponowną weryfikację oddanych głosów tam, gdzie nikt nie dostrzegł żadnych nieprawidłowości. Zwracam też uwagę, że osoby, które bez żadnych podstaw formułują postulaty ponownego przeliczenia głosów we wszystkich komisjach, podważają zaufanie do instytucji państwa, a wręcz stygmatyzują członków komisji oraz obecnych w dniu głosowania w lokalu wyborczym mężów zaufania i obserwatorów.

Ile w tej chwili wpłynęło protestów?

Do piątku 20 czerwca 2025 r. zarejestrowaliśmy w Sądzie Najwyższym 27 340 protestów. Wciąż w biurze podawczym oczekiwało na rejestrację około 18 000 protestów. Podaję tu dane szacunkowe, ponieważ duża część nie została jeszcze wyjęta z przesyłek zbiorczych, jakie dostarczyła Poczta Polska.

To jest druga największa liczba protestów po 1995 r., kiedy to chodziło o sprawę wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego?

Tak. Wybory w 1995 r. były rzeczywiście rekordowe pod tym względem. Pięć lat temu w związku z wyborami prezydenckimi do Sądu Najwyższego wpłynęło dokładnie 5847 protestów. Mimo że już w ubiegłym tygodniu zapadły pierwsze orzeczenia w sprawach z protestów, obecnie trwa przede wszystkim intensywny proces rejestracji i kompletowania akt. W tę pracę o charakterze organizacyjnym w samym biurze podawczym zaangażowanych jest ok. 30 osób. Pierwsza Prezes SN delegowała do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych pracowników, którzy codzienne obowiązki wykonują w pozostałych izbach SN.

Do prac organizacyjnych zostali oddelegowani również asystenci sędziów IKN. Te bardzo czasochłonne czynności będą wykonywane również w dni wolne, przez długi weekend. Zwracam uwagę, że w mediach pojawiły się "wzory" protestów i wiele osób powiela zawarte w nich zarzuty. Będą one połączone i rozpatrywane łącznie. Już teraz widać, że skala takich identycznych w swej treści pism wyraża się w tysiącach.

Jeśli zostaną połączone, to czy nie będzie zarzutu, że powinny być rozpatrywane indywidualnie?

W żadnym wypadku. Połączenie protestów do wspólnego rozpoznania jest często stosowaną, zwyczajną instytucją wynikającą z ekonomiki procesowej. Jeszcze raz podkreślę: chodzi o protesty identyczne co do treści. Wczoraj np. byłem świadkiem rozpakowywania przesyłki, w której było 40 takich jednakowych protestów. A przecież możliwość złożenia protestu wyborczego nie jest plebiscytem na zasadzie: kto więcej przyśle, ten będzie miał bardziej rację. Decyduje znaczenie konkretnego zarzutu i przedstawionych na jego poparcie dowodów.

Tylko czy odnoszą się do tych samych komisji?

Mówię o protestach oddających słowo w słowo treści, które pojawiły się w mediach społecznościowych i były następnie powielane. To są tysiące pism o identycznej treści. Odróżniają je tylko dane wnoszącego lub braki formalne, np. brak podpisu, podpis "wyborca", tzw. parafka postawiona zamiast imienia i nazwiska. Zresztą jeden z najbardziej popularnych wzorów wręcz wymusza błędy formalne, gdyż nie ma w nim miejsca na imię i nazwisko, a jedynie na odręczny podpis, który często bywa nieczytelny i nie pozwala na identyfikację autora.

Nie można takich protestów rozpoznawać merytorycznie, bo nie wiemy, kto jest jego nadawcą, a nawet nie możemy zweryfikować, czy taki nadawca w rzeczywistości istnieje. Zdarzają się również inne braki formalne, np. protest podpisany przez małoletniego lub brak numeru PESEL. Te błędy formalne są zaskakująco częste i niestety wymagają pozostawienia protestu bez dalszego biegu. Żałuję, że ich autorzy zaufali twórcy "wzorca", a nie zajrzeli na stronę internetową Sądu Najwyższego, gdzie zamieściliśmy szczegółowe informacje o warunkach prawidłowego wniesienia protestu.

Ale w tych protestach, gdzie nie ma braków formalnych, są zarzuty merytoryczne? Pojawia się zarzut dotyczący zamiany w protokole faktycznego zwycięzcy w danej komisji?

Tak. I takie zarzuty wymagają weryfikacji. Odezwy, o których wspominałem, wystosowane w ramach pomocy prawnej do sądów rejonowych, tego właśnie dotyczyły. Uzyskana w ten sposób wiedza posłuży składom orzekającym do wydania opinii czy protest jest zasadny, czy nie jest zasadny.

W takich przypadkach uznanie protestu jest formalnością?

Nie chciałbym mówić, że jest "formalnością", bo zawsze następuje po przeprowadzeniu postępowania i kończy się wydaniem postanowienia. Jeżeli zostanie stwierdzone np. błędne przypisanie liczby głosów oddanych na kandydata, zamiana głosów oddanych na kandydatów w protokole lub nieprawidłowe zakwalifikowanie określonej karty do głosowania, to nie powinno budzić wątpliwości, że protest jest zasadny.

Rozumiem, że ten wpływ na wynik powinien się pokazać w formie konkretnych liczb? Że np. nie dopisano jednemu z kandydatów np. 100 głosów z powodu błędnego wypełnienia protokołu?

Tak, jeżeli zarzut dotyczył nieprawidłowego przyporządkowania liczby faktycznie oddanych głosów na poszczególnych kandydatów. Oczywiście, podana przez pana liczba głosów nie może mieć wpływu na zmianę ostatecznego wyniku wyborów. Jak wiemy, różnica poparcia dla kandydatów, chociaż najniższa w historii, wynosiła jednak ponad 369 tysięcy oddanych głosów. Natomiast jeśli nieprawidłowości dotyczące procedury głosowania albo ustalenia wyników głosowania wystąpiłyby w większej liczbie komisji wyborczych, Sąd Najwyższy oceni ich znaczenie w ostatecznej uchwale całej izby w sprawie stwierdzenia ważności wyborów prezydenta.

Czyli wtedy te głosy omyłkowo czy intencjonalnie błędnie przypisane będą sumowane?

Na pewno będziemy analizowali wpływ ewentualnych wadliwości na wynik wyborów wynikający ze zsumowania nieprawidłowo zakwalifikowanych głosów obu kandydatów. Przypomnę, że w wyborach przeprowadzonych w 2020 r. 93 protesty zostały uznane za zasadne, jednakże liczba stwierdzonych uchybień nie wpłynęła na ostateczny wynik wyborów.

W proteście komitetu Rafała Trzaskowskiego są wskazania dotyczące liczby głosów nieważnych.

Z mediów wiem, że chodzi na przykład o wzrost liczby głosów nieważnych między pierwszą a drugą turą o około 150 tysięcy.

Sam wzrost nie jest jakąś rewelacją, bo jak się patrzy na wszystkie dotychczasowe wyniki wyborów, to jest drugi najniższy odsetek głosów nieważnych w historii wyborów prezydenckich w Polsce. Natomiast komitet Trzaskowskiego argumentuje, że koncentracja i niezwykle duże wzrosty liczby głosów nieważnych, zwłaszcza tych z dwoma x-ami, następowały na niekorzyść Trzaskowskiego.

Jak już powiedziałem, nie znam treści tego protestu i dlatego nie chcę oceniać zawartych w nim zarzutów. Tym bardziej, że mogę znaleźć się w składzie rozpoznającym ten protest. Natomiast jeszcze raz podkreślam, że protest wyborczy musi spełniać pewne kryteria, które nie wynikają z orzecznictwa, ale zostały wprost wyrażone w Kodeksie wyborczym: należy wskazać zarzuty i ich uzasadnienie oraz przestawić lub wskazać dowody, na których je oparto (art. 321 § 3 Kodeksu wyborczego). Nie jest wystarczające odwołanie się jedynie do własnych subiektywnych przeświadczeń.

Nie wiem też, na jakiej podstawie można ustalić, że konkretna karta z dwoma znakami "x" powinna być zaliczona na konto tego, a nie innego kandydata. Jeśli chodzi o statystyczne anomalie w tym zakresie, to oczywiście znam analizy dostępne w internecie dotyczące dużego wzrostu liczby głosów nieważnych, zwłaszcza tych z dwoma x-ami, na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego. Równocześnie duże wątpliwości budzi liczba kart z dwoma x-ami w woj. mazowieckim i według tej analizy poszkodowanym nie jest tu Rafał Trzaskowski. To będzie dogłębnie analizowane, ale zastrzegam, że tego typu rozważana często wynikają z czystych spekulacji, a sąd nie może opierać się na spekulacjach.

Komitet powołuje się też na analizy statystyczne. Zauważa, że zidentyfikowano ponad 800 komisji wyborczych, w których Karol Nawrocki otrzymał co najmniej 33 procent więcej głosów, niż wynikało z przewidywań statystycznych. Jest postulat, żeby powołać biegłych ze statystyki.

To może być tylko decyzja składu sędziowskiego, czy dla weryfikacji stawianych w proteście tez jest konieczne uzyskanie wiedzy specjalnej, jaką sąd sam nie dysponuje. Natomiast z pewnością również do takich zarzutów sąd się merytorycznie ustosunkuje. Mogę sobie wyobrazić, że hipotetycznie przeprowadzenie dowodu z biegłego z zakresu statystyki mogłoby mieć miejsce. Zastrzegam tylko, że ja nie mam takiej wiedzy, aby potwierdzić, że to będzie odpowiedni środek dowodowy w tych sprawach.

Ile obecnie składów działa w tej sprawie i jak wygląda organizacja pracy?

Na czas rozpoznawania protestów wyborczych wyznaczyłem 6 stałych składów sędziowskich. Przydział sprawy sędziemu sprawozdawcy odbywa się według kolejności alfabetycznej. Sprawy przygotowane do rozpoznania będą kierowane na posiedzenia. Wydawane postanowienia wraz uzasadnieniami – niezwłocznie po anonimizacji – będą dostępne na stronie internetowej Sądu Najwyższego.

Czy IKNiSP wyrobi się do 2 lipca z rozpatrzeniem takiej masy protestów?

Do 2 lipca nie tylko musimy rozpoznać protesty, ale również cała izba wyda uchwałę w sprawie ważności wyborów prezydenta. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nigdy nie uchybiliśmy terminom w poprzednich latach, kiedy Izbą kierowała prezes Joanna Lemańska. Teraz też jestem dobrej myśli.

A nie powinien pan poprosić prezes Manowskiej o to, żeby przekierowała do IKNiSP sędziów z innych izb?

Aktualnie największym problemem do opanowania są kwestie organizacyjne związane z rejestracją protestów, które wykonują pracownicy administracyjni i asystenci sędziów, również poza zwykłymi godzinami pracy. Część sędziów pomaga w tych pracach. Jednakże generalnie sędziowie dokonują analizy przydzielonych im już spraw. Chociaż orzeczenia w sprawach wyborczych już zapadają (do środy zapadło 101 postanowień), to z pewnością od najbliższego poniedziałku nastąpi duży wzrost liczby wyznaczanych posiedzeń i wydawanych postanowień.

Czy wobec wątpliwości, jakie podnoszone są wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w kontekście orzeczeń TSUE, nie lepiej, żeby to inni sędziowie rozpatrywali protesty?

Obecny stan prawny jest taki, że tylko Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest ustawowo umocowana do orzekania w sprawach wyborczych. Jeżeli doszłoby – w drodze działań niemających podstaw prawnych – do tego, że w sprawie ważności wyborów Prezydenta RP orzekałby jakiś inny podmiot, wywołałoby to ustrojowy chaos. Każdy wówczas mógłby podważać takie orzeczenie jako wydane z naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa.

Minister sprawiedliwości składa wnioski, żeby tymi kwestiami zajęła się Izba Pracy?

To prawda, Minister sprawiedliwości powołuje się przy tym na judykaty wydawane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zasługuje to oczywiście na osobne omówienie. Jednakże w przypadku spraw wyborczych sytuacja jest dość jednoznaczna. Zgodnie z art. 5 ust. 1 Traktatu o UE, prawem Unii objęte są jedynie obszary wyraźnie jej powierzone. Tymczasem nie powierzono jej demokratycznych wyborów władz państw członkowskich. Jednocześnie art. 4 ust. 2 TUE nakazuje Unii szanować tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi państw członkowskich. W krajach Unii Europejskiej o ważności wyborów orzekają trybunały konstytucyjne czy nawet parlament.

Ale skoro Izba jest kwestionowana, nie lepiej byłoby poszukać innego rozwiązania?

Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby zmienić aktualny stan prawny, jest przyjęcie przez parlament odpowiednich zmian ustawowych. Od dłuższego czasu słyszymy o planach przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości, ale ona nie następuje. Sędziowie nie mogą odstąpić od sprawowania wymiaru sprawiedliwości tylko dlatego, że politycy zapowiadają zmiany. Adekwatną odpowiedzią sądów na takie zapowiedzi powinno być dystansowanie się od emocji i skrupulatne stosowanie się do obowiązujących regulacji.

Pierwsza prezes ma możliwość delegowania sędziów z innych izb?

Istnieje taka prawna możliwość i jestem na nią otwarty. Tylko proszę zauważyć, że ci sędziowie orzekaliby w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Konsekwentnie należałoby przyjąć, że wydane przez nich orzeczenia również byłyby z tego powodu kwestionowane.

Ale nie ma pan obaw, że jeżeli IKNiSP wyda uchwałę o ważności wyborów, będzie ona kwestionowana z powodu wątpliwości dotyczących statusu?

Tego nie mogę nikomu zabronić, z pewnością nie przekonam też tych, którym zależy na podgrzewaniu emocji powyborczych. Jednak przy obecnej polaryzacji społeczeństwa orzeczenie każdego organu będzie kwestionowane. Wiara w to, że odsunięcie IKNiSP rozproszy wszystkie wątpliwości, jest iście zabobonna. Proszę też zauważyć, że w Izbie zapadły już liczne orzeczenia dotyczące przeprowadzonych w Polsce wyborów (prezydenckich, parlamentarnych, do Parlamentu Europejskiego, uzupełniających do Senatu). Nie znam przypadku, aby osoby, które uzyskały w ten sposób mandaty, kwestionowały ich ważność.

Ta sytuacja jest bardzo zapalna. Różnica głosów jest najmniejsza w historii wyborów prezydenckich, protestów jest dużo.

Dlatego należy trzymać się ściśle obowiązującego prawa. Jeżeli – hipotetycznie – to nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekałaby w sprawie stwierdzenia ważności wyborów i rozpoznawała protesty, to zostałby stworzony dużo większy chaos prawny, bo nie byłoby nie wiadomo, na jakiej podstawie miałby orzekać jakiś inny podmiot.

Uchwała IKNiSP nie będzie rodziła chaosu?

Z pewnością elementem stabilizującym jest to, że zapadnie na podstawie Konstytucji i obowiązujących ustaw – Kodeksu wyborczego i ustawy o Sądzie Najwyższym.

Tylko na końcu decyzja IKNiSP zostanie opublikowana przez premiera z adnotacją – na podstawie uchwał z 18 grudnia – wskazującą na wady ws. funkcjonowania izby?

Nieopublikowanie – wbrew obowiązkowi – lub też opublikowanie uchwały Sądu Najwyższego z dopiskami nieznajdującymi się w jej treści to poważna sprawa i każdy, kto dopuszcza się takich czynów, powinien się liczyć z konsekwencjami prawnokarnymi. Nikt nie może na podstawie uchwały nie stosować ustaw. Uchwały wiążą jedynie członków organu (np. Rady Ministrów) – są aktami kierownictwa wewnętrznego. Nie są źródłem prawa powszechnie obowiązującego i nie mogą prowadzić do pomijania ustaw.

A nie będzie to podstawa do żądania od marszałka Sejmu, żeby nie zwoływał Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta elekta?

Jeżeli pan pyta o uchwały Sądu Najwyższego, nieopublikowanie lub opublikowanie z niedopuszczalnymi adnotacjami w ich treści, to powtórzę: jest to działanie bezprawne. Nie ulega wątpliwości, że w świetle ustawy opublikowaniu podlega uchwała i nic więcej. Wszelkie dodatkowe treści będą stanowiły przekroczenie kompetencji i skutkować powinny odpowiedzialnością prawną.

Dlaczego poseł Roman Giertych nie dostał dostępu do protokołów z oględzinami sądów w komisjach wyborczych, które budziły wątpliwości?

Przede wszystkim dlatego, że status uczestnika postępowania w jego sprawie nie uprawnia go do wglądu w akta sprawy, której nie jest uczestnikiem. Ponadto art. 19 ust. 1 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora stanowi, że w wykonywaniu mandatu poseł ma prawo – jeżeli nie narusza dóbr osobistych innych osób – do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się informacje i materiały oraz wglądu w działalność organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego, a także spółek z udziałem Skarbu Państwa, zakładów i przedsiębiorstw państwowych i samorządowych z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej. Oczywiste jest, że przepis ten nie uprawnia posła do wglądu w działalność organów władzy sądowniczej.

Ale mecenas występował, jak rozumiem, też w innej roli. Z jednej strony występował jako poseł i parlamentarzysta, ale i jako osoba składająca protest.

I posłowi Romanowi Giertychowi udostępniono akta dotyczące protestu wyborczego, w którym jest uczestnikiem postępowania.

Roman Giertych proponuje, żeby konstytucjonaliści z wiodących uczelni przygotowali opinie prawne. I na wypadek, jak to powiedział, gdyby "izba skręciła wynik wyborów na korzyść Kaczyńskiego – ponieważ nie przeliczono głosów w całym kraju" – proponuje przesunięcie zaprzysiężenia prezydenta do 6 września. W tym czasie parlament miałby zmienić ustawę o SN, a pełniący rolę prezydenta marszałek Sejmu miałby ją podpisać. Z kolei wówczas nowy SN, a nie IKNiSP, orzekłby w sprawie ważności wyborów.

Jeżeli pan poseł chce przeprowadzać zmiany legislacyjne, to powinien pozyskać do tego większość parlamentarną oraz podpis prezydenta. Od wielu miesięcy mógł zgłaszać takie propozycje, lecz nic mi o nich nie wiadomo. Kiedy słyszę, że nie będą stosowane ustawy, bo większe znaczenie mają opinie prawne czy – jak słyszeliśmy ostatnio – "dekrety" albo gdy organy wręcz "poszukują podstawy" dla działań, które już zrealizowały bez takiej podstawy, albo stosują swoje widzimisię, ogłaszając istnienie rzekomej luki w prawie, to naprawdę nie wiem, jak to skomentować.

A ustawa incydentalna, która została zatrzymana przez prezydenta?

Wobec niej było bardzo dużo zarzutów o charakterze konstytucyjnym, to po pierwsze. Po drugie, została zawetowana i obowiązuje aktualnie ustawa o Sądzie Najwyższym, według której jedynie właściwa w sprawach wyborczych jest IKNiSP.

źródło: Money.pl / Rozmawiał Grzegorz Osiecki, dziennikarz money.pl

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
wybory liczenie głosów prezydent kontrowersja
red.
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B