Giertych walczy z demokracją
2025-06-23 11:11:25(ost. akt: 2025-06-23 11:27:49)
Giertych panicznie boi się prezydenta Nawrockiego. Dlaczego? No raczej go nie ułaskawi, gdyby przegrał w sądzie w ewentualnych procesach w sprawach, o które prawica go oskarża. A w grze są duże pieniądze i afera ze spółką Polnord. Czy uda mu się wywrócić państwo? Zobaczymy. Decyzje są w rękach Sądu Najwyższego.
Do Sądu Najwyższego wpłynęło ok. 50 tys. protestów wyborczych, z czego aż 90 proc. to tzw. „giertychówki” – identyczne formularze rozpowszechnione przez posła Romana Giertycha. Jak poinformowała pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska, indywidualnych, odrębnie sformułowanych protestów jest jedynie kilkaset.
Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, pytana w Radiu ZET o wpływ protestów wyborczych na wynik wyborów prezydenckich, stwierdziła, że decyzję podejmie Sąd Najwyższy po ich rozpatrzeniu. Jak poinformowała, liczba protestów przekroczyła już 50 tys., a SN oczekuje jeszcze na ewentualne przesyłki z Poczty Polskiej.
- Indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. (ze wszystkich złożonych protestów - red.) to są protesty powielane, których wzór został udostępniony przez posła Giertycha. Pracownicy SN nazywają je "giertychówkami". Kilka tysięcy protestów to wzór udostępniony przez pana Wawrykiewicza - dodała.
Prezes SN Małgorzata Manowska poinformowała, że wiele z tzw. „giertychówek” zawiera błędy, m.in. wpisany numer PESEL posła Romana Giertycha zamiast danych składającego. Tego typu protesty, z poważnymi uchybieniami formalnymi, będą pozostawione bez rozpoznania. Manowska podkreśliła, że cała akcja była nieodpowiedzialna i uciążliwa przede wszystkim dla pracowników Sądu Najwyższego.
Prezes SN opisała, że obsługa około 50 tys. pism procesowych to ogromne wyzwanie organizacyjne i techniczne. Każde pismo musi zostać otwarte, przeczytane, ostemplowane, zarejestrowane w systemie i przekazane do dalszej oceny.
Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska nie jest pewna, czy wszystkie protesty wyborcze zostaną rozpatrzone do 2 lipca, zwłaszcza w obliczu możliwych działań utrudniających pracę sądu. Podkreśliła, że pracownicy SN wykonali ogromną pracę, często poświęcając weekendy. Odniosła się też do możliwości ponownego przeliczenia głosów, wyjaśniając, że żaden organ ani sąd nie może tego nakazać „ot tak” — rozpatrywane są tylko zarzuty wskazane w konkretnych protestach.
Poseł Roman Giertych (KO) skrytykował w mediach społecznościowych zarzuty PiS, że tysiące protestów wyborczych zawierają jego numer PESEL, nazywając to „totalną bzdurą”. Wyjaśnił, że na wzorze protestu podawano imię, nazwisko, adres oraz PESEL osoby składającej protest. Giertych dodał, że PiS obawia się przeliczenia głosów, które mogłoby podważyć prezydenturę Nawrockiego, oraz że partia rządząca chroni fałszerzy, oferując im pomoc prawną w przyszłości.
[tweet]https://x.com/GiertychRoman/status/1936788714014781828[/tweet]
źródło:Interia.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez