WM.pl
30 czerwca 2025, Poniedziałek
imieniny: Arnolda, Emiliany, Lucyny
  • 25°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

"Spisek smoleński Tuska"

2025-06-30 15:23:28(ost. akt: 2025-06-30 15:45:17)
Donald Tusk podczas wieczoru wyborczego Rafała Trzaskowskiego.

Donald Tusk podczas wieczoru wyborczego Rafała Trzaskowskiego.

Autor zdjęcia: PAP

Portal Interia opublikował artykuł, opisujący sytuację w koalicji rządzącej. Ze względu na wagę spraw, dla dobra publicznego, cytujemy w całości.

Warto przeczytać

  • [WIDEO] Jak się pracuje w centrum logistycznym w Ameryce...
  • Wypadki, hospitalizacje i nietrzeźwy kierowca – dramatyczny...
  • Olsztyński ZUS zaczyna wypłacać renty wdowie. Od kiedy?...
Mówi osoba z władz Nowej Lewicy: "Nie wiem, czy Tuskowi wymknęło się to wszystko spod kontroli, czy on to robi całkowicie świadomie. Nie wiem, która z tych dwóch opcji jest w sumie gorsza. Chyba jednak gorzej, jeśli robi to świadomie, bo to absolutnie ślepa uliczka".

"Jest w tym coś z pisowskiego Smoleńska" - nie gryzie się w język jeden z prominentnych polityków Polski 2050. Dodaje jednak: "Problem polega na tym, że skłonność wyborców Koalicji 15 Października do wiary w różnego rodzaju teorie spiskowe jest niska. To oznacza, że tego rodzaju komunikat trafia tylko do najbardziej zapiekłych radykałów. A to nie może się dobrze skończyć."

Całe zamieszanie rozpoczęło się niedługo po zakończeniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Zwyciężył w niej popierany przez Prawo i Sprawiedliwość Karol Nawrocki. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) miał niespełna 370 tys. głosów przewagi nad reprezentującym Koalicję Obywatelską Rafałem Trzaskowskim.

Po ogłoszeniu wyników przyszedł czas na stwierdzenie ważności wyborów, którego dokonuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Zanim to jednak zrobi, obywatele i partie polityczne mają prawo złożyć protesty wyborcze, związane z ewentualnymi nieprawidłowościami w procesie wyborczym.
Tu właśnie zaczyna się cała historia, bo im dalej było od wieczoru wyborczego po drugiej turze wyborów, a im bliżej momentu stwierdzenia ważności wyborów, tym mocniej o kolejnych nieprawidłowościach w liczeniu głosów i konieczności ich oprotestowania mówili politycy, medialni poplecznicy oraz najtwardszy elektorat Koalicji Obywatelskiej.

Frontmanem akcji protestacyjnej został poseł KO Roman Giertych. - Ze zdumieniem oglądam codziennie kolejne komisje, w których się okazuje, że głos wyborców został przekreślony poprzez oszusta - ocenił 24 czerwca na antenie TVP Info. - Nikt, proszę państwa, nie wierzy w to, że te kilkanaście komisji to jest przypadek, pomyłka. Wszyscy wiemy, że mieliśmy do czynienia z fałszerstwem. Nie znamy tylko skali tego fałszerstwa - kontynuował.

Giertych oraz popierający go wyborcy KO opierają się w swoich szacunkach przede wszystkim na analizach dr. Krzysztofa Kontka oraz dr Joanny Staniszkis. O poważnych wątpliwościach metodologicznych co do wyliczeń dr. Kontka pisaliśmy w zeszłym tygodniu na łamach Interii.

Domino jednak ruszyło. Do Sądu Najwyższego wpłynęło łącznie ponad 53 tys. protestów wyborczych. Jak poinformowała 23 czerwca na antenie Radia Zet I Prezes SN prof. Małgorzata Manowska: - Indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są protesty powielane, których wzór został udostępniony przez pana posła Romana Giertycha w internecie. Pracownicy SN nazywają je "giertychówkami". Kilka tysięcy protestów to wzór udostępniony przez pana Wawrykiewicza.

27 czerwca Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - kwestionowana przez część środowisk prawniczych, politycznych oraz opinii publicznej - rozpatrywała pierwsze trzy protesty wyborcze. Już w pierwszej z omawianych spraw sędziowie wskazali, że zarzuty względem 12 komisji - chodzi o komisje z: Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego - okazały się zasadne, jednak "bez wpływu na ostateczny wynik wyborów".

To jest spisek smoleński Tuska, dokładnie tak. I to spisek bezsensowny, bo ten twardy elektorat, do którego ta cała narracja jest skierowana, i tak by na nich zagłosował. Efektem będzie tylko i wyłącznie odstraszenie wyborców zdroworozsądkowych

Polityk PSL z rządu


Dwa dni później Sąd Najwyższy postanowił o pozostawieniu bez dalszego biegu protestów wyborczych złożonych na podstawie wzorów opracowanych przez Romana Giertycha i Michała Wawrykiewicza. Mowa o ponad 50 tys. wniosków. Z kolei 1 lipca Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN wyda ostateczną decyzję co do ważności wyborów prezydenckich.

Lawirowanie premiera


Akcja protestacyjna wykroczyła już jednak daleko poza obywateli i sam Sąd Najwyższy. Roman Giertych mówi o konieczności przeliczenia wszystkich, a więc ponad 20 mln, oddanych w drugiej turze głosów. Kładzie na stole również tzw. opcję atomową, a więc odroczenie zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego do czasu pełnego wyjaśnienia wszystkich nieprawidłowości.
Te mają dotyczyć aż 1472 komisji wyborczych, co łącznie miałoby przełożyć się nawet na 487 tys. głosów. Takie są wyliczenia wspomnianego już wcześniej dr. Krzysztofa Kontka, na którego szacunki - podkreślmy jeszcze raz: kontestowane nawet przez innych uczonych - powołuje się poseł Giertych i jego sympatycy.

Przeliczenia głosów w prawie półtora tysiącu komisji domaga się też minister sprawiedliwości i prokurator generalny prof. Adam Bodnar. Polityk zwrócił się też do Sądu Najwyższego o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1472 komisjach wyborczych. Najnowsze informacje, które podaje "Gazeta Wyborcza", mówią o tym, że minister Bodnar podjął decyzję o powołaniu zespołu śledczego, który zajmie się ponownym liczeniem głosów w 296 obwodowych komisach wyborczych. Dodajmy, że już wcześniej prokuratury w całym kraju wszczęły już dziesięć śledztw w sprawie możliwych wyborczych nieprawidłowości.
Oliwy do politycznego ognia dolał też premier. Donald Tusk z początku wstrzemięźliwie wypowiadał się w kwestii nieprawidłowości wyborczych, możliwych fałszerstw i konieczności ponownego przeliczenia głosów. Zaostrzenie narracji pojawiło się pod koniec czerwca.

- Oczekuję tego, żeby w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, sąd przesłał do prokuratury i żeby wszędzie tam, gdzie pojawia się jakakolwiek wątpliwość, te głosy ponownie przeliczyć - mówił szef rządu, zwracając się do prokuratury.


Zdaniem Tuska, komisji, w których "są zaskakujące rezultaty i gdzie, jak mówi statystyka, coś tam nie gra", jest aż 800. To miejsca, gdzie "dochodziło do manipulacji, fałszerstwa albo pomyłek".

26 czerwca, wobec sceptycznych reakcji innych partii z koalicji rządzącej, premier zaapelował też na Twitterze/X: "Przed liderami Koalicji 15X poważna próba. Wiem, trudno znaleźć legalne i skuteczne sposoby działania w tym ustrojowym bałaganie, jaki odziedziczyliśmy po PiS. Jeśli nie wiecie, jak się zachować, to na wszelki wypadek zachowajcie się przyzwoicie. I nie dajcie się podzielić".

Wszystko po to, żeby zaledwie dzień później na konferencji prasowej przyznać, że... nie widzi powodów do kwestionowania oceny Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznej. Ta co prawda stwierdziła nieprawidłowości wyborcze, ale zaznaczyła, że nie miały one wpływu na końcowy wynik wyborów.

Wisi nad nami groźba odpowiedzialności zbiorowej za wybryki Giertycha i jego ludzi. Ale może być też tak, że wyborcy uznają Koalicję Obywatelską za klub radykałów i zaczną spoglądać na alternatywy. A one mogą być różne
Jeden z liderów Polski 2050

- Nie chodzi o to, żeby podważać wynik wyborów, ale żeby Polki i Polacy mieli świadomość, że ich głos został odnotowany - przekonywał przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Jak podkreślił, "tylko sprawdzenie wszelkich nieprawidłowości da przekonanie, że nie miały one wpływu na wynik wyborów". - W mojej ocenie mało prawdopodobnym wydaje się, aby skala nieprawidłowości wypaczyła w zasadniczy sposób wynik - zakończył Tusk.

Zmienność zdania Donalda Tuska w tak ważnej sprawie i przykładanie ręki do podsycania polityczno-społecznego napięcia mocno nie podoba się innym koalicjantom. - Poczucie wśród liderów jest takie, że nie rozumiemy, dokąd w tym momencie zmierza Tusk - nie przebiera w słowach osoba z władz Nowej Lewicy. - On teraz orbituje nie wiadomo gdzie i chyba potrzebuje trochę czasu, żeby z tej orbity zejść na ziemię. Ta jego orbita jest dla nas nieosiągalna mentalnie - słyszymy.

Fakty są jednak takie, że spośród liderów Koalicji 15 Października Tusk został na placu boju sam. Pozostała trójka - Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty - jednoznacznie wykluczyła scenariusz ze sfałszowanymi wyborami czy koniecznością ponownego przeliczenia wszystkich głosów. A już zwłaszcza torpedowania zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego.

- Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie i należy uszanować ten wynik - ocenił 28 czerwca w Krakowie prezes PSL. Kategorycznie sprzeciwił się też utrudnianiu mu objęcia stanowiska. - My jako PSL w czymś takim nigdy udziału nie weźmiemy. Uważam, że to byłoby niebezpieczne dla stabilności i funkcjonowania państwa polskiego oraz dla jego bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego - przestrzegł.

Złudzeń nie zostawia też Hołownia. - Nie będzie żadnego kombinowania - uciął wszelkie spekulacje podczas briefingu prasowego po Radzie Krajowej Polski 2050. - Jasno i wyraźnie potwierdzam to, co powiedziałem już trzykrotnie publicznie, głośno i wyraźnie: jeżeli Sąd Najwyższy (…) nie wyda postanowienia o nieważności wyborów prezydenckich, zwołam Zgromadzenie Narodowe na 6 sierpnia i odbiorę przysięgę od Karola Nawrockiego. Kropka - dodał.
- Karol Nawrocki złoży przysięgę 6 sierpnia przed Zgromadzeniem Narodowym. Jeżeli nie będą liczone wszystkie głosy i terminowo się to wszystko zgra, to złoży - to już słowa marszałka Czarzastego z końcówki czerwca.

Chociaż liderzy PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy mają w tej sprawie mocno odmienne stanowisko od szefa rządu i radykalnej frakcji KO, z informacji Interii wynika, że nie doszło do spotkania ani rozmowy całej czwórki w temacie nieprawidłowości wyborczych.

Odpowiedzialność zbiorowa rządu za Giertycha


Jak na dłoni widać więc obecną linię podziału. Z jednej strony jest Koalicja Obywatelska, która oddała stery swojemu radykalnemu skrzydłu. Z drugiej - trójka koalicjantów KO z obozu władzy, którym bardzo nie podoba się podkopywanie jednego z ostatnich powszechnie uznawanych filarów polskiej demokracji, jakim jest rzetelność procesu wyborczego.

W rozsądnej polityce radykalne skrzydła nigdy nie powinny być na pierwszym planie, bo powodują, że zdroworozsądkowi wyborcy odwracają się od partii czy rządu - mówi Interii jeden z liderów Polski 2050. I dodaje: - Konsekwencje będą dotkliwe. Obywatele mają jednak zaufanie do systemu wyborczego i podważanie tego systemu to krok za daleko w wojnie polsko-polskiej.

Mówi osoba z władz Nowej Lewicy:

- Nie wiem, czy Tuskowi wymknęło się to wszystko spod kontroli, czy on to robi całkowicie świadomie. Nie wiem, która z tych dwóch opcji jest w sumie gorsza. Chyba jednak gorzej, jeśli robi to świadomie, bo to absolutnie ślepa uliczka.

Jeszcze mocniej sytuację opisuje jeden z polityków PSL z rządu: "To jest spisek smoleński Tuska, dokładnie tak. I to spisek bezsensowny, bo ten twardy elektorat, do którego ta cała narracja jest skierowana, i tak by na nich zagłosował. Efektem będzie tylko i wyłącznie odstraszenie wyborców zdroworozsądkowych".

Nasz rozmówca przekonuje, że Tusk stracił kontrolę nad Romanem Giertychem i całą akcję protestacyjną. "Chciał puścić oko do swojego żelaznego elektoratu i puścił je trochę za mocno" - mówi nam polityk ludowców. - To jest przepis na porażkę wyborczą w 2027 roku - przestrzega, przywołując niedawny sondaż IBRiS-u dla Onetu, w którym Koalicja Obywatelska traci niemal 8 pkt proc. względem poprzedniego badania. "To jest papierek lakmusowy tej całej awantury" - podkreśla nasze źródło.

Politycy Nowej Lewicy obawiają się, że oddanie sterów radykalnemu skrzydło Koalicji Obywatelskiej poskutkuje jeszcze większym rozbudzeniem emocji i eskalacją żądań. Żądań, których - jak podkreślają nasi rozmówcy - rząd nie będzie w stanie spełnić. "Te żądania nie zostaną zaspokojone, a ponieważ nie zostaną zaspokojone, frustracja będzie rosła" - tłumaczy nam osoba z kierownictwa Nowej Lewicy.

Co do jednego wszyscy koalicjanci KO są zgodni: cenę za podgrzewanie emocji, podkopywanie ostatnich stabilnych fundamentów polskiej demokracji i eskalację żądań radykalnego odłamu elektoratu zapłaci cały rząd. Nie tylko Tusk i Koalicja Obywatelska.

"To już jest obłęd, czyste szaleństwo. Wszyscy w koalicji mają już tego serdecznie dosyć" - irytuje się nasze źródło w Nowej Lewicy. Jeden z liderów Polski 2050 mówi natomiast: - Wisi nad nami groźba odpowiedzialności zbiorowej za wybryki Giertycha i jego ludzi. Ale może być też tak, że wyborcy uznają Koalicję Obywatelską za klub radykałów i zaczną spoglądać na alternatywy. A one mogą być różne.

Źródło: Interia

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
Tusk rząd koalicja
red.
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B