WM.pl
15 lipca 2025, Wtorek
imieniny: Henryka, Igi, Włodzimierza
  • 18°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

Niemiecka wystawa za polskie pieniądze

2025-07-15 15:00:00(ost. akt: 2025-07-15 15:26:25)

Autor zdjęcia: Maria Lebiedź

Warto przeczytać

  • Firmy walczą o budowę ul. Nowobałtyckiej. Oferty z zagranicy
  • Żuławy i Powiśle pod wodnym nadzorem. Test gotowości przeciwpowodziowej
  • Pościg za volkswagenem. Kierowca porzucił auto i rzucił...
Wystawa otwarta w sercu Gdańska, pod szacownym dachem Ratusza Głównego Miasta, nie powinna się była wydarzyć. Nie w Polsce. Nie w Gdańsku. Nie w 2025 roku. Nie z tytułem ekspozycji: „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”. Ten tytuł jest nie tylko niezręczny. On jest upokarzający, zatrważający i hańbiący pamięć tysięcy ofiar niemieckiej okupacji, rodzin, które noszą w sobie ból nieprzepracowanych strat i dla całego narodu, który raz po raz musi przypominać światu, kto był katem, a kto ofiarą.

Fot. Maria Lebiedź

Zacznijmy od początku: mieszkańcy Pomorza, zwłaszcza Kaszubi, byli ofiarami niemieckiej polityki eksterminacyjnej od pierwszych dni wojny. Niemcy postrzegali ich jako element „podejrzany rasowo”, „pół-Polaków”, których albo należało zniemczyć, albo usunąć. W ramach akcji „Intelligenzaktion” rozstrzeliwano nauczycieli, księży, leśników, lokalnych działaczy. Gdzie? W Piaśnicy - w lesie zaledwie 10 kilometrów od Wejherowa, gdzie od jesieni 1939 roku do wiosny 1940 roku Niemcy zamordowali co najmniej 12 tysięcy osób. Wśród nich były kobiety, dzieci, pacjenci szpitali psychiatrycznych, całe rodziny. Zastrzeleni, zakopani w dołach, zapomniani przez świat.

To nie byli jacyś „inni”, to byli nasi. Nasi nauczyciele, nasi sąsiedzi, nasze babcie i pradziadkowie. Tymczasem teraz, w tym samym regionie, w tym samym mieście, które jeszcze nosi ślady wojennych ran, szefostwo Muzeum Gdańskiego, pozwala sobie na wystawę, której narracja zrównuje oprawców i ofiary. Która ukazuje młodych mężczyzn w mundurach Wehrmachtu jako „naszych chłopców”, rzekomo tragicznych bohaterów losu, a nie, choćby i przymusowych, żołnierzy armii zbrodniczego reżimu.

Fot. Maria Lebiedź

Nie, nie ma tu miejsca na niuanse. Bo ta wystawa nie mówi językiem subtelnej refleksji historycznej. Mówi językiem rozmycia. Estetyzacji. Zawieszenia odpowiedzialności. Tak to odbieram, ale przecież nie tylko ja. Zdjęcia „uśmiechniętych chłopców” w mundurach nie są opowieścią o tragedii. Są próbą uczynienia z niemieckiego munduru nośnika sentymentu. A to nie jest tylko błąd. To jest bluźnierstwo wobec pamięci o Piaśnicy.

Gdzie są zdjęcia ofiar? Gdzie są doły śmierci, gdzie krzyże na leśnych mogiłach, gdzie wspomnienia matek, które nie zdążyły się pożegnać z synami wywleczonymi z domów? Czy ta wystawa mówi choć słowem o tym, że żołnierze Wehrmachtu, także ci wcieleni z Pomorza, brali udział w tłumieniu powstań, egzekucjach, deportacjach, spaleniu wsi? Czy pokazuje, że wielu z tych „chłopców” wróciło po wojnie i milczało lub wyparło to, w czym uczestniczyli, tak jak w rodzinie Melcerów, z którymi spotkałam się w ostatnich dniach? Czy zestawia ich los z losem tych, którzy zginęli od ich kul? Akurat jestem w tych miejscach i słyszę od nich o tragicznych losach ich przodków. Są wstrząsające. Tak, to byli "nasi chłopcy", ale na przymus wcieleni w szeregi znienawidzonej armii cierpieli aż do śmierci, jeśli udało się im przeżyć.

Fot. Maria Lebiedź

Nie!

Muzeum Gdańska, instytucja publiczna, finansowana z pieniędzy podatników postanowiło opowiedzieć historię o „naszych chłopcach” bez pokazania „naszych grobów”. Bez opowiedzenia o Piaśnicy, Stutthofie, Szpęgawsku, Fordonie, Barbace. O tych wszystkich miejscach, gdzie ci chłopcy, choćby nie ze zbrodniczej woli, stali po złej stronie karabinu.

I dlatego protest, który odbył się 15 lipca, a w którym wzięłyśmy udział z córką Marią, nie był tylko wydarzeniem politycznym. To była próba ocalenia moralnego sensu naszej pamięci. Próba postawienia tamy tej dziwnej, rewizjonistycznej narracji, która coraz śmielej wkracza do polskiej przestrzeni publicznej. Bo dziś opowiada się z sentymentem o „chłopcach w mundurach”, a jutro zapomni się, że ktoś z nich strzelał do Polaków.

Fot. Maria Lebiedź

Trzeba to powiedzieć jasno: wystawa „Nasi chłopcy” nie tylko nie powinna mieć miejsca. Ona powinna zostać natychmiast zamknięta! A jeśli nie zostanie, to jej kuratorzy powinni przynajmniej zdobyć się na refleksję: czy można mówić „nasi chłopcy” w mieście, którego historia zaczęła się od śmierci polskich obrońców Westerplatte, i którego lasy wciąż skrywają niezidentyfikowane groby polskich nauczycieli?

Tego nie przykryje żadna muzealna estetyka. Żadna wystawa nie jest niewinna, jeśli zdradza prawdę. A w Gdańsku - w mieście wolności, ale też cierpienia, nie wolno nam pozwalać na zdradę pamięci. Bo bez niej nie zostanie nic. Ani z „naszych chłopców”. Ani z naszej godności.
Dobrze więc stało się, że natychmiast gdańscy radni PiS i Fundacja „Łączy Nas Polska”, której założycielką jest właśnie radna Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza, Natalia Nitek-Płażyńska oraz poseł Kacper Plażyński, zareagowali na tę pseudowystawę, organizując protest, który zgromadził setki polskich patriotów, którzy również nie zgadzają się na okłamywanie historii.

Fot. Maria Lebiedź


Zdzisława Kobylińska

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
Gdańsk Ratusz Główny Nasi Chłopy
red.
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B