Biały Dom chce przetestować Putina
2025-07-15 21:45:18(ost. akt: 2025-07-15 21:47:25)
Biały Dom, ogłaszając w poniedziałek sprzedaż broni dla Ukrainy i potencjalne sankcje na Rosję, chce bezpośrednio przetestować Władimira Putina - powiedział we wtorek PAP dr Ian Lesser z German Marshall Fund.
Poniedziałkowa decyzja potwierdziła, że Trump staje się coraz bardziej sceptyczny wobec postawy Moskwy i czuje się zwodzony przez Putina - ocenił ekspert. - Częściowo reakcja Trumpa wynika z jego osobistego rozżalenia, częściowo z uznania realiów strategicznych i konieczności działań na rzecz Ukrainy - podkreślił Lesser.
Wciąż pozostaje jednak pytanie, w jaki dokładnie sposób będzie wdrażany ogłoszony przez Trumpa plan oraz jaka będzie jego skala - dodał.
Prezydent USA ogłosił w poniedziałek podczas spotkania w Białym Domu z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte, że Stany Zjednoczone będą sprzedawać sojusznikom z NATO uzbrojenie, które zostanie następnie wysłane na Ukrainę. Rutte poinformował, że wśród kupujących uzbrojenie znajdą się Niemcy, Finlandia, Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania, Dania oraz - spoza Europy - Kanada.
Jak podała stacja CNN, kraje sojusznicze mają przekazywać Ukrainie sprzęt już wcześniej zakupiony od USA i nabywać nową broń na jego miejsce. Mogą też kupować od USA nowe uzbrojenie, które ma trafić bezpośrednio na Ukrainę. Portal Axios przekazał, powołując się na źródło, że w ramach pierwszej transzy USA sprzedadzą uzbrojenie o wartości ok. 10 mld dolarów.
Według rozmówcy PAP decyzja Trumpa potwierdziła „fundamentalną zmianę podejścia Białego Domu” do wojny. - Biorąc pod uwagę zmiany na różnych odcinkach polityki Waszyngtonu w ostatnich miesiącach, trudno jest jednak orzec, że to jest dane na stałe - przyznał.
Zaznaczył, że cechą charakterystyczną polityki Trumpa na wielu frontach jest to, że zachowuje się w sposób transakcyjny i chce spieniężyć swoje decyzje polityczne. - Dzięki temu może wytłumaczyć swojej politycznej bazie, że jest to „dobry deal” dla Ameryki. Nie jestem w stanie ocenić, czy naprawdę mu na tym zależy, czy nie, ale w sensie politycznym jest to dla niego łatwiejsze, by mówić w ten sposób - podkreślił rozmówca PAP.
- To, że Trump zapewnia ludzi, że dotychczasowe - znaczące - koszty amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy się nie zwiększą, pokazuje, jak wrażliwa jest to kwestia - zauważył. Według niego w ocenie Białego Domu w amerykańskim społeczeństwie panuje przekonanie, że wsparcie dla Ukrainy jest konieczne dla ogólnego bezpieczeństwa i zakończenia wojny, lecz jednocześnie przyzwolenie na amerykańskie zaangażowanie i koszty jest ograniczone. - Wygląda na to, że takie właśnie jest podejście Białego Domu - dodał ekspert GMF.
PAP zapytała też eksperta o doniesienia dziennika „Financial Times”, który napisał we wtorek, że Trump zapytał w rozmowie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, czy byłby w stanie zaatakować Moskwę, gdyby Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie broń dalekiego zasięgu. Lesser zaznaczył, że nie jest w stanie ocenić wiarygodności tej publikacji. - Jednak wydaje mi się to dziwne, by prezydent łączył to w ten sposób, ponieważ większość broni, która zgodnie z zapowiedziami ma trafić na Ukrainę, to obrona przeciwrakietowa i powietrzna - dodał. Według niego zachęcanie przez USA Ukrainy do atakowania Moskwy stałoby w sprzeczności z amerykańskimi obawami przed eskalacją wojny.
Przyznał, że podawane przez media informacje na temat tego, że Ukraina otrzyma też broń ofensywną, zapewne odpowiadają rzeczywistości. - Jednak byłbym bardzo zaskoczony, gdyby w USA doszło do zmiany wizji dotyczącej unikania eskalacji wojny - dodał.
Jeśli informacje przedstawione przez „FT” są prawdziwe, odzwierciedla to też „stopień niezadowolenia - czy nawet złości - prezydenta Trumpa względem Władimira Putina” - podkreślił ekspert GMF.
Pytany o to, czy Putin zasiądzie teraz przy stole negocjacyjnym, ocenił, że „dotychczasowe doświadczenia pokazują, że nie”. Zaznaczył jednocześnie, że Biały Dom, ogłaszając decyzję w sprawie broni i potencjalnych sankcji, wykonał krok, by „bezpośrednio przetestować” Putina.
PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez