Ekspert: polskie radary nie widzą dronów
2025-09-09 08:22:03(ost. akt: 2025-09-09 08:25:42)
W ostatnich tygodniach na wschodzie Polski doszło do serii incydentów z udziałem dronów. Część z nich eksplodowała lub rozbiła się w pobliżu zabudowań. Jak to możliwe, że polskie systemy obrony powietrznej nie są w stanie skutecznie ich wykrywać?
– Nasza obrona powietrzna zaczyna działać na wysokości około 200–250 metrów. Tymczasem większość dronów, zwłaszcza przemytniczych, porusza się poniżej 120 metrów. To sprawia, że przestrzeń poniżej tego pułapu jest po prostu dziurawa – tłumaczy w rozmowie z „Faktem” Sławomir Kosieliński, prezes Instytutu Mikromakro i wykładowca Collegium Civitas.
Polska od lat inwestuje w radary i systemy obrony przeciwlotniczej. Jednak urządzenia projektowane do śledzenia samolotów i rakiet nie radzą sobie z małymi, nisko lecącymi obiektami.
Niepokój opinii publicznej wzbudziły wydarzenia z Lubelszczyzny:
— 20 sierpnia 2025 r. w Osinach dron eksplodował w polu kukurydzy, uszkadzając pobliskie domy. Prokuratura potwierdziła, że był to rosyjski dron wojskowy.
— 6 września w Majdanie-Sielcu znaleziono szczątki drona prawdopodobnie wykorzystywanego do przemytu.
— 7 września w Polatyczach koło Terespola odkryto rozbity dron z napisami w cyrylicy.
— 20 sierpnia 2025 r. w Osinach dron eksplodował w polu kukurydzy, uszkadzając pobliskie domy. Prokuratura potwierdziła, że był to rosyjski dron wojskowy.
— 6 września w Majdanie-Sielcu znaleziono szczątki drona prawdopodobnie wykorzystywanego do przemytu.
— 7 września w Polatyczach koło Terespola odkryto rozbity dron z napisami w cyrylicy.
Każdy z tych przypadków podsyca pytania o skuteczność polskiej obrony powietrznej.
Resort obrony podkreśla, że przedostanie się pojedynczych dronów nie oznacza nieskuteczności systemu. Jak wyjaśnia dowódca operacyjny RSZ gen. broni Maciej Klisz, priorytetem nie jest automatyczne strącanie każdego obiektu, ale bezpieczeństwo obywateli. Jeśli dron zmierza w kierunku opuszczenia polskiej przestrzeni, wojsko każdorazowo analizuje, czy jego neutralizacja jest konieczna.
Ekspert zaznacza, że mimo problemów Polska wciąż jest w dużo lepszej sytuacji niż Ukraina, gdzie drony spadają niemal co tydzień. Jego zdaniem jednak konieczne jest uzupełnienie radarów o dodatkowe technologie.
— Drony to latające roboty, które wymykają się tradycyjnej klasyfikacji. Już dziś można by rozstawić wzdłuż granicy czujniki akustyczne. Profil dźwiękowy drona jest inny niż samolotu i pozwala szybciej go wykryć — wskazuje Kosieliński.
Problem nie dotyczy wyłącznie Polski – żaden kraj NATO nie posiada jeszcze w pełni skutecznego systemu obrony przed dronami.
– To wyzwanie globalne. Polska jednak nie może pozostawać bierna. Każdy incydent powinien kończyć się reakcją dyplomatyczną, aby sojusznicy mieli świadomość, że przestrzeń NATO nie jest w pełni bezpieczna – podsumowuje ekspert.
źrodło: FAKT
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez