Szef MON w Sejmie: w nocy z wtorku na środę zadziałały procedury, a NATO zdało egzamin
2025-09-11 16:15:02(ost. akt: 2025-09-11 16:16:13)
W nocy z wtorku na środę zadziałały procedury wojska i państwa, a NATO zdało egzamin; sojusznicy zadeklarowali też wsparcie naszej obrony powietrznej - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w Sejmie. Wskazał, że wykryto, skąd wystrzelone zostały drony, które wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną.
Szef MON przedstawił w czwartek w Sejmie informację nt. wydarzeń z nocy z wtorku na środę, gdy w polską przestrzeń wleciało kilkanaście dronów używanych przez Rosję do atakowania Ukrainy, a do strącenia części z nich zostało wykorzystane polskie i sojusznicze lotnictwo wojskowe. Była to pierwsza od czasów II wojny światowej sytuacja, gdy polskie lotnictwo użyło uzbrojenia podczas operacji w polskiej przestrzeni powietrznej.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń miało charakter intencjonalny. Jak mówił, drony wleciały od granicy z Ukrainą, a także z Białorusią. Wicepremier zwrócił uwagę, że udało się ustalić, skąd wystrzelone zostały drony-intruzi. Wymienił położone w południowo-zachodniej Rosji Briańsk, Kursk i Orzeł, region Kraju Krasnodarskiego nad Morzem Czarnym oraz okupowany ukraiński Krym.
Szef MON zaznaczył, że obecne ataki powietrzne Rosji na Ukrainę przybierają coraz większe rozmiary. - W nocy z 9 na 10 września Rosja wykorzystała do ataku 450 środków napadu powietrznego, w tym 415 dornów. Tylko w pierwszych 10 dniach września Rosja użyła 2600 bezzałogowców - podkreślił. Jak wskazał, w nocy z wtorku na środę odnotowano 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej. Do tej pory znaleziono szczątki 16 dronów - dodał.
Według wicepremiera do ich poszukiwania i zabezpieczania skierowane zostały naziemne zespoły poszukiwawczo – ratownicze oraz patrole saperskie. - W sumie skierowano ponad 300 żołnierzy z jednostek podległych Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych (czyli większości wojsk operacyjnych - PAP) oraz Wojsk Obrony Terytorialnej – mówił. Jak zauważył, do działań zaangażowano także również żołnierze Żandarmerii Wojskowej, a wszystko odbywało się w koordynacji z polską policją, strażą pożarną, czy jednostkami administracji państwowej.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że rozkazy dla polskich lotników wydawał w nocy osobiście Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz - dowódca odpowiedzialny za obronę powietrzną kraju. Podkreślił, że - inaczej niż w wielu momentach naszej historii - „tej nocy nie byliśmy sami”. Wskazał, że informacjami o ataku dronów Wojsko Polskie na bieżąco wymieniało się z siłami ukraińskimi.
- Byliśmy z naszymi sojusznikami z NATO, z naszymi przyjaciółmi z Ukrainy, z innych państw, takich jak Australia. Operowały w przestrzeni powietrznej Królewskie Siły Powietrzne Królestwa Niderlandów, operowali razem z nami Włosi, wspierały nas wojska niemieckie swoimi bateriami Patriot, rozmieszczonymi wokół lotniska Jasionka - wymieniał wicepremier.
Jak wskazał, cały proces odbywał się w konsultacjach z Sojuszniczym Dowództwem Sił Połączonych NATO w Brunssum. - Wspólne decyzje, wspólne działania, koordynacja. NATO zgadało egzamin, NATO nie uległo rosyjskiej presji - podkreślił minister.
Nawiązał też do reakcji sojuszników po całym zdarzeniu. Jak mówił, zarówno prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, jak i on sam cały czas są w kontakcie z liderami państw sojuszniczych.
- To nie jest standardowe, że jest zgoda tak szybka wszystkich sojuszników, wszystkich państw, które przecież czasem mają inne spojrzenie na trwający w Ukrainie konflikt. Ale w tej sprawie wszyscy sojusznicy natychmiast nas poparli. O godzinie dziesiątej, 10 września została już uruchomiona procedura art. 4 na spotkaniu ambasadorów państw NATO w Brukseli – przypomniał wicepremier.
Jak podkreślił, wiele państw sojuszniczych zadeklarowało rozmieszczenie w Polsce swoich żołnierzy i sprzętu. M.in. Holendrzy, których myśliwce F-35 brały udział w nocnej akcji, zadeklarowali rozmieszczenie w Polsce dwóch baterii Patriot, systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu NASAMS, a także systemów antydronowych i ok. 300 żołnierzy. Czesi wyślą do wsparcia Polski swoje śmigłowce Mi-17, a Francuzi, Brytyjczycy i Szwedzi są gotowi do rozmieszczenia w Polsce swoich myśliwców, odpowiednio typu Rafale, Eurofighter i Gripen.
Szef MON zapowiedział też dalsze rozmowy z sojusznikami - wieczorem w czwartek mają to być rozmowy z Amerykanami i Kanadyjczykami, a jeszcze tego samego dnia zaplanowana jest rozmowa Kosiniaka-Kamysza z szefem duńskiego MON.
Minister obrony podkreślił także jedność, jaką wykazali się polscy politycy i najważniejsze instytucje państwowe. Jak mówił, prezydent, premier, MON oraz Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na bieżąco wymieniały się i konsultowały ze sobą informację.
- Chciałbym bardzo podziękować panu prezydentowi (...) za współpracę z rządem, za jedność. Bo to był test, który przeprowadza Federacja Rosyjska, test naszej narodowej jedności, ale też politycznej odpowiedzialności. Ten egzamin został zdany - powiedział wicepremier.
- Wszystkie informacje pomiędzy nami i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego były przekazywane, konsultowane, ale też daliśmy szansę na podejmowanie decyzji wojskowym. Jest odpowiedzialność polityczna - są działania militarne, nie zastępują siebie, muszą się uzupełniać i nawzajem wspierać - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Według niego, wyzwaniem pozostaje jednak walka z szerzącą się - zwłaszcza w sieci - rosyjską dezinformacją. - Moskwa wie, że osłabienie relacji polsko-ukraińskich (...) leży w jej interesie. (...) Sytuacja, w której więcej osób będzie przeciwko wsparciu dla Ukrainy niż za, jest w interesie Rosji - zauważył. Jak oświadczył, wsparcie Ukrainy przez Polskę leży w polskim strategicznym interesie, a „granica polskiego bezpieczeństwa leży obecnie na froncie rosyjsko-ukraińskim”.
Szef MON zaznaczył też, że wtargniecie rosyjskich dronów w polską przestrzeń pokazuje, jak ważne są trwające procesy budowy polskiego systemu wielowarstwowej obrony powietrznej. Jak mówił, do tej pory podpisano kontrakty w tym obszarze na ok 165 mld. zł, a na całość systemu przewidziano ok. 230 mld zł.
Poza systemami średniego zasięgu Wisła (bateriach Patriot), krótkiego Narew i bardzo krótkiego Pilica i Pilica+ szef MON położył nacisk na kwestię pozyskania systemów antydronowych, które - przypomniał - są jedną z kluczowych inwestycji w ramach projektu Tarczy Wschód, zabezpieczającej polską granicę od wschodu.
Niemniej, jak podkreślił, Rosja nie atakuje tylko dronami, ale dysponuje także m.in. rakietami balistycznymi i manewrującymi oraz klasycznym lotnictwem, przed którymi też konieczna jest obrona.
Szef MON zwrócił uwagę, że przy ataku dronami duże znaczenie mają też kwestie ekonomiczne - jak mówił, wystrzelenie drona może być np. 10 razy tańsze niż jego strącenie kosztowną rakietą. Dlatego do zadań wojska należy też ocena, które z dronów, które naruszyły polską przestrzeń, stanowiły faktyczne zagrożenie, a które z nich były tzw. wabikami, których zadaniem jest jedynie przeciążanie obrony przeciwlotniczej - mówił Kosiniak-Kamysz.
PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez