WM.pl
12 września 2025, Piątek
imieniny: Amadeusza, Gwidy, Sylwiny
  • 21°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

Trwają manewry Zapad-2025. Rosja ma trzy cele

2025-09-12 17:29:33(ost. akt: 2025-09-12 17:30:45)

Autor zdjęcia: PAP/EPA/VYACHESLAV PROKOFYEV / SPUTNIK / KREMLIN POOL

Ekspert ds. Białorusi Krzysztof Fedorowicz uważa, że rozpoczęte w piątek manewry Zapad-2025 mają odwrócić uwagę Zachodu od innych działań, stworzyć wrażenie, że wojna w Ukrainie angażuje tylko część rosyjskich środków, a być może umożliwić przećwiczenie obsługi i ochrony instalacji takich jak Oriesznik.

Warto przeczytać

  • Jak dorosną przechodzą na wegetarianizm
  • 29-latek nie uczy się na błędach. Policjant z Olsztynka...
  • 148. rocznica objawień w Gietrzwałdzie. Zmiany w ruchu...
Moskwa podaje, że w manewrach Zapad-2025 uczestniczy 13 tys. żołnierzy. Zachodnie źródła wywiadowcze szacują, że będzie ich więcej – około 40 tys. Liczba podawana przez Rosję wynika z faktu, że jest to górna granica, przy której nie jest wymagana obecność obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jednak środki bojowe zaangażowane w kolejne manewry Zapad są znacznie większe. Na przykład jesienią 2021 r. mogło w nich uczestniczyć nawet 200 tys. żołnierzy, z których część została następnie wykorzystana do agresji na Ukrainę w lutym 2022 r.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w czwartek, że „manewry nie są skierowane przeciwko jakiemukolwiek państwu”, oraz że „mają odbywać się na poligonach oddalonych od granic krajów NATO, aby nie powodować wzrostu napięcia w relacjach z Polską i krajami bałtyckimi”.

Zdaniem dr hab. Krzysztofa Fedorowicza, analityka ds. Białorusi w Instytucie Europy Środkowej, zmniejszenie zakresu manewrów i częściowe odsunięcie ich od granicy z Polską to tylko pozornie „gest dobrej woli”.

Jak zwrócił uwagę rozmówca PAP, podobna deklaracja padła na początku sierpnia z ust białoruskiego ministra obrony Wiktara Chrenina, który ogłosił, że „zapadła decyzja o obniżeniu parametrów ćwiczeń”.

Ekspert dodał, że wypowiedź Chrenina można tłumaczyć dążeniem do uniknięcia prowokacji, gotowością do dialogu oraz chęcią zmniejszenia napięcia. Jednak prowokacje i tak będą miały miejsce.

W ocenie Fedorowicza, poważne ograniczenie wymiaru propagandowego manewrów tuż pod nosem NATO paradoksalnie samo w sobie jest działaniem propagandowym. „Chodzi właśnie o to, żeby Zachód nie wiedział, o co chodzi, i analizował, skąd ten gest dobrej woli” – tłumaczył.

Ekspert podkreślił, że zawsze istnieje drugie dno, a w tym przypadku decyzja może mieć kilka możliwych wytłumaczeń.

Jego zdaniem pierwszym z nich, a zarazem najbardziej prawdopodobnym, jest próba zatajenia, że Rosji brakuje żołnierzy, którzy mogliby uczestniczyć w dużych manewrach na Białorusi, ponieważ ci, którzy są, walczą na Ukrainie.

- Zapowiadano, że weźmie w nich udział 100 tys. żołnierzy. Teraz mowa o kilkunastu tysiącach, w dodatku nie tylko rosyjskich, lecz także białoruskich oraz z innych państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – wyjaśnił Fedorowicz i dodał, że nie tylko chodzi o ludzi, ponieważ białoruskie magazyny wojskowe też zostały solidnie wydrenowane ze sprzętu, który trafił do Ukrainy.

W ocenie Fedorowicza drugim powodem może być chęć przygotowania Białorusi jako ewentualnego miejsca przyszłych rozmów dotyczących zakończenia czy uregulowania w jakiejś formie konfliktu w Ukrainie. – To nieczęsto pojawia się w mediach, ale strona rosyjska parokrotnie podnosiła kwestię, że Białoruś mogłaby być takim miejscem „dobrych usług” – zauważył Fedorowicz i przypomniał, że to państwo było „trzecią stroną” w formatach Mińsk 1 i Mińsk 2 w czasach, w których stwarzało jeszcze pozory wielowektorowości w polityce zagranicznej.

Trzecie z możliwych wytłumaczeń zmiany lokalizacji manewrów to - jak wskazał Fedorowicz - obawa przed niechcianymi incydentami. Ekspert zwrócił uwagę, że Białoruś ma dwa duże poligony – jeden pod Brześciem, około 2 km od granicy z Polską, a drugi nieopodal Grodna, który praktycznie przylega do granicy z Litwą. To stwarza duże ryzyko przypadkowych naruszeń przestrzeni powietrznej. – Dwa kilometry to tyle, ile może przelecieć kula wystrzelona z karabinu, nie wspominając o innych rodzajach pocisków – dodał rozmówca PAP.

Trzecim wytłumaczeniem wskazanym przez eksperta jest obawa, że w bezpośredniej bliskości granic Polski i Litwy istnieje o wiele większa szansa na inwigilację manewrów różnymi metodami radioelektronicznymi przez NATO.

Analityk wskazał również na fakt, że od pewnego czasu na Białorusi jest rozmieszczona broń atomowa, właśnie w głębi kraju. - Może chodzić o zorganizowanie ćwiczeń polegających ochronie tych instalacji atomowych – wyjaśnił Fedorowicz i dodał, że z jakiegoś powodu ostatnio intensywnie rozbudowuje się infrastruktura w Osipowiczach.

Jak wykazało śledztwo Radia Swaboda, czyli białoruskiego oddziału Radia Wolna Europa, przeprowadzone m.in. w oparciu o materiały amerykańskiej firmy Planet Labs, zajmującej się satelitarnym obrazowaniem Ziemi, od początku agresji na Ukrainę w Osipowiczach w obwodzie mohylewskim bardzo intensywnie rozbudowywany jest kompleks wojskowy – m.in. koszary, magazyny i hangary. Zdaniem ekspertów, z którymi konsultowali się dziennikarze śledczy Radia Swaboda, może to być infrastruktura związana z systemami Iskander-M (pociskami balistycznymi krótkiego zasięgu zdolnymi do przenoszenia głowic jądrowych). Od listopada 2024 r. zarówno Łukaszenka, jak i Putin wspominają tez o możliwości rozmieszczenia na Białorusi systemu Oriesznik.

Rozmówca PAP zaznaczył, że Moskwa nie może pozwolić sobie na nieprzeprowadzenie tych manewrów, a ich stosunkowo skromna skala wcale nie znaczy, że nie osiągnie swoich celów.

Zapad-2025, jak wskazał ekspert, są tym, czym powinny być ćwiczenia – mają pozwolić Rosji i Białorusi utrzymać wartość bojową wojsk. – Żołnierz, który nie jest „pod karabinem”, siedzi w koszarach, kopie kamienie i pije piwo. Natomiast manewry to już nie zabawa w planowanie na papierze, lecz realni żołnierze w realnym terenie” – wyjaśnił.

Zdaniem Krzysztofa Fedorowicza konsekwencje tych ćwiczeń wcale nie muszą objawić się natychmiast. - Mamy w Europie taki sposób myślenia, że jak są ćwiczenia, no to zaraz po nich coś się stanie. Tymczasem ich efekt może być widoczny na przykład wiosną przyszłego roku, na przykład w formie kolejnej ofensywy w Ukrainie. Tak, jak to się odbyło w przypadku sprowadzenia sił na Zapad-2021, które to siły zostały już na Białorusi, żeby wziąć udział w inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. – przypomniał ekspert.

Jego zdaniem chodzi również o utrzymanie napięcia w białoruskim społeczeństwie. Jak wyjaśnił, od kilku miesięcy w kraju tym panuje psychoza. Łukaszenka mówi, że co prawda sami nikogo nie napadną, ale szykują się do wojny. Przeciętny człowiek żyje w przeświadczeniu, że lada chwila Białoruś zostanie zaatakowana.

W ocenie eksperta tegoroczne manewry Zapad mogą też posłużyć za narzędzie nacisku, żeby spróbować wymóc na Polsce i Litwie ułatwienia w tranzycie pomiędzy obwodem królewieckim a Rosją kontynentalną. Obecnie jest on możliwy tylko dla nielicznych obywateli posiadających paszport biometryczny. Reszcie pozostaje lecący naokoło, przez Sankt Petersburg, samolot. To wielka niedogodność dla mieszkańców i hamulec gospodarczy obwodu. Dla Rosji to de facto arsenał rakiet i broni jądrowej, od pewnego czasu powstaje tam, w lesie koło Czerniachowska, olbrzymi kompleks anten i radarów umożliwiających prowadzenie nasłuchu nawet pomiędzy kontynentami.

– Może do tego posłużyć na przykład prowokacja polegająca na tym, że np. 20 żołnierzy przejdzie Przesmykiem Suwalskim, a Kreml puści w świat przekaz, że wszystkie te zabezpieczenia, zaminowanie i monitoring tego skrawka ziemi są niewiele warte – wyjaśnił.

Jak podkreślił Krzysztof Fedorowicz, Zapad-2025 mają przede wszystkim służyć odwróceniu uwagi od czegoś innego. Stanowić zasłonę dymną dla innych działań Kremla.

– Nie zapominajmy, że Rosja ma bardzo długą granicę z Finlandią. Jakaś udana akcja dywersyjna przeprowadzona w Finlandii czy Szwecji i nagłośniona w przestrzeni medialnej pozwoliłoby Rosji pokazać, że wejście tych państw do NATO nic im nie dało – wskazał ekspert.

Krzysztof Fedorowicz uważa, że manewry mogą posłużyć za próbę odwrócenia uwagi od wyborów parlamentarnych w Mołdawii, które mają się odbyć 28 września, a zatem niedługo po ćwiczeniach. – Tam sytuacja jest na ostrzu noża. Nie chcę być złym prorokiem, ale prorosyjskie siły mogą je wygrać. Mam wrażenie, że zostało to pomyślane tak, żeby świat patrzył na Białoruś, żeby w Mołdawii siły mające ingerować w proces wyborczy, mogły spokojnie wykonać swoją robotę – przestrzegł ekspert.

Ćwiczenia Zapad są organizowane od lat 70. XX wieku i uczestniczyły w nich państwa Układu Warszawskiego. Po rozpadzie ZSRR, w obecnej formule zorganizowano je po raz pierwszy w 1999 r. Od tamtej pory odbywają się co 4 lata. Tegoroczne ćwiczenia mają zostać przeprowadzone na terytorium Białorusi i Rosji oraz na morzach: Bałtyckim i Barentsa.

PAP/red.

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
ZAPAD-2025 Rosja Białoruś manewry
red.
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B