FBI pod ostrzałem – katolicy uznani za „zagrożenie” bez dowodów

Agenci stawiali katolikom zarzuty o działalność antypaństwową. Za dowód miały służyć m.in. sprzeciw wobec aborcji czy ideologii gender. Oskarżano ich także o rasizm – choć FBI nie dysponowało żadnymi wiarygodnymi dowodami. W ramach operacji próbowano nawet wprowadzić do środowiska tradycjonalistów tajnego współpracownika. Podobne działania prowadzono również poza Richmond, ale właśnie ta sprawa stała się symbolem całego procederu po wycieku dokumentów w 2023 roku.

Podczas przesłuchania w komisji senackiej senator Josh Hawley zapytał Patela o konsekwencje tej operacji. Szef FBI odpowiedział, że funkcjonariusze odpowiedzialni za inwigilację tradycyjnych katolików zostali zwolnieni, a część z nich sama odeszła ze służby.

Senator Hawley podkreślił, że działania FBI naruszały pierwszą poprawkę do Konstytucji USA, gwarantującą wolność religijną. Problemem – jak wskazał – było to, że Biuro nie miało żadnych dowodów na faktyczne zagrożenie ze strony konkretnych osób, a jedynie uznało całe środowisko tradycjonalistyczne za niebezpieczne. Dotyczyło to zarówno Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, jak i wiernych uczestniczących w Mszach sprawowanych za zgodą biskupów diecezjalnych.

Hawley zwrócił też uwagę na narastającą falę przemocy antychrześcijańskiej. Jak wskazał, w 2024 roku doszło do 400 incydentów wymierzonych w kościoły, a od 2020 roku – aż 500 ataków na katolickie parafie. Patel przyznał, że FBI prowadzi obecnie 60 spraw dotyczących przestępstw z nienawiści wobec katolików. Wymienił miasta takie jak Kansas City, Louisville, Houston, Nashville i Richmond.

Źródło: Life Site News, PaCH, PCH24