"Chiny dały się nabrać"
2025-10-02 18:09:25(ost. akt: 2025-10-02 18:09:36)
Rosja dostarcza Chinom sprzęt i szkoli ich wojska powietrznodesantowe, które mogą być użyte do zajęcia Tajwanu – podał londyński think tank Royal United Services Institute (RUSI). Gen. Roman Polko powiedział PAP, że Pekin uwierzył w mit „drugiej armii świata”, a rosyjscy spadochroniarze nie są elitą.
Z wykradzionych przez hakerów dokumentów, do których dotarł brytyjski Królewski Zjednoczony Instytut Służb Obronnych i Bezpieczeństwa (RUSI), wynika, że Rosja dostarcza Chinom sprzęt i szkoli wojska powietrznodesantowe, przygotowując je do ewentualnej operacji zajęcia Tajwanu. Prezydent Xi Jinping wyznaczył Armii Ludowo-Wyzwoleńczej cel osiągnięcia gotowości do takich działań do 2027 r.
Rosja zobowiązała się do przeprowadzenia indywidualnych kursów w rosyjskich bazach oraz zbiorowych szkoleń desantowych na poligonach w Chinach. Mają obejmować m.in. procedury lądowania, kierowania ogniem oraz dowodzenia i kontroli sił powietrznodesantowych.
Były dowódca GROM, gen. Roman Polko, podkreślił, że rosyjscy spadochroniarze nie są symbolem świetnego wyszkolenia, wyposażenia ani skuteczności. – Chiny wpadły w tę pułapkę wiary w drugą armię świata. Kupowały rosyjskie systemy uzbrojenia, przyjmowały rosyjski model szkolenia, taktykę prowadzenia operacji jako te, na których warto się wzorować – wyjaśnił gen. Polko i dodał, że obecnie Chińczycy korzystają z doświadczeń rosyjskiej armii, bo ta, prowadząc działania bojowe na Ukrainie, ma doświadczenie z pola walki. – Tak samo my uczymy się od Ukraińców – dodał.
Jeszcze w 2023 r. Rosja zgodziła się dostarczyć Chinom kompletny zestaw uzbrojenia i sprzętu dla batalionu powietrznodesantowego, a także inny sprzęt specjalistyczny niezbędny do infiltracji przez siły specjalne, wraz z pełnym cyklem szkoleń operatorów i personelu technicznego. Chiny otrzymały też dostęp do technologii, dzięki którym same będą zdolne do produkcji takiego sprzętu.
Oprócz tego Rosja sprzedała Chinom: 37 lekkich pojazdów desantowych BDM-4M, 11 samobieżnych dział przeciwpancernych Sprut-SDM1, 11 transporterów opancerzonych desantu lotniczego BTR-MDM „Rakuszka”, a także kilka wozów obserwacyjno-dowódczych „Rubin” i wozów dowodzenia KSHM-E. Przy czym sprzęt ten, jak wynika z umów, ma zostać wyposażony w chińskie systemy łączności i dowodzenia.
„Chociaż obszary, w których Rosja przewyższa Chiny pod względem potencjału militarnego, maleją, Rosja posiada praktyczne doświadczenie i zdolności w zakresie manewrów powietrznych, których brakuje Chinom” – napisał brytyjski think tank.
Jak w rozmowie z PAP przypomniał Grzegorz Kuczyński, dziennikarz specjalizujący się w tematyce rosyjskich służb, autor książek „Jak zabijają Rosjanie” i „Wagnerowcy. Psy wojny Putina”, wojska powietrznodesantowe od dawna uchodzą za elitę rosyjskich sił zbrojnych. Wystarczy wspomnieć 76 Dywizję Szturmowo-Desantową Gwardii, czyli tzw. pskowską dywizję spadochronową, lub 98 Gwardyjską Dywizję Powietrznodesantową z główną bazą w Iwanowie.
– Ta formacja góruje nad innymi stopniem wyszkolenia. Zresztą to nie jest przypadek, że w czasie wojny z Ukrainą tam, gdzie Rosjanie mieli jakieś problemy lub chcieli zwiększyć nacisk na stronę ukraińską, rzucano do walki jednostki powietrznodesantowe – zaznaczył Kuczyński i dodał, że tak było np. w czasie wypierania Ukraińców z obwodu kurskiego, a wcześniej, w lecie 2023 r., w czasie ofensywy w obwodzie zaporoskim.
W ocenie eksperta obecnie jednostki te są elementem dziedzictwa sowieckiego. W czasach Związku Radzieckiego była to bardzo rozbudowana formacja, która brała udział również w otwartych konfliktach zbrojnych, jak choćby w Afganistanie. Sowieccy przywódcy przykładali bardzo dużą wagę i dbali o ten rodzaj sił lądowych.
– W siłach zbrojnych każdego państwa są jednostki, które hołubi się bardziej niż inne i więcej w nie inwestuje, a także staranniej dobiera kadry. W przypadku Rosji to właśnie spadochroniarze – wskazał Kuczyński i dodał, że od czasów Afganistanu żołnierze w koszulkach w błękitno-białe poprzeczne paski są symbolem. W pewnym sensie można mówić o kulcie tego rodzaju wojsk w Rosji.
Jednak zdaniem gen. Polki działania bojowe na Ukrainie pokazały, że nawet rosyjskie jednostki spadochronowe stosują taktykę „na wyginięcie”. – To prowadzenie rozpoznania bojem niewielkimi grupami po to, żeby za pomocą dronów, artylerii uderzać w demaskujących się żołnierzy strony przeciwnej – uściślił Roman Polko.
Związek Sowiecki, a potem Rosja, wykorzystywały swoje jednostki powietrznodesantowe – określane jako WDW (wozduszno-desantnyje wojska) – m.in. w czasie interwencji w Afganistanie w latach 1979-1989 oraz obu wojen czeczeńskich w latach 1994-2009. W 2008 r., w czasie wojny z Gruzją, użyto pskowskiej dywizji spadochronowej do zajęcia newralgicznych obiektów w Osetii Południowej. Rosyjskie siły powietrznodesantowe zostały też zaangażowane do działań w czasie interwencji w Syrii w latach 2015-2020, gdzie walczyły m.in. w rejonie miast Idlib oraz Hama.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez