Hołownia bohaterem jednego sezonu?
2025-10-03 16:26:16(ost. akt: 2025-10-03 16:47:54)
Szymona Hołownię można porównać do „bohaterów jednego sezonu politycznego”: Janusza Palikota, Pawła Kukiza czy Ryszarda Petru – powiedział PAP politolog Olgierd Annusewicz. Z kolei zdaniem Antoniego Dudka Hołownia „nie wytrzymał w strefie zgniotu między PiS a PO”, bo nie zbudował silnej tożsamości swojej formacji.
Szymon Hołownia w listopadzie przestanie pełnić funkcję marszałka Sejmu. Zgodnie z umową koalicyjną jego miejsce zajmie lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Hołownia obejmie funkcję wicemarszałka.
W poniedziałek Hołownia poinformował, że złożył aplikację w publicznym naborze ogłoszonym przez sekretarza generalnego ONZ na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Jeśli jego nominacja zostanie zaakceptowana, pod koniec roku będzie musiał zrezygnować z mandatu poselskiego, by od nowego roku objąć funkcję w ONZ.
Z harmonogramu dnia sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa wynika, że spotka się on z Hołownią w piątek w Nowym Jorku o godz. 15.30 (21.30 czasu polskiego).
Niezależnie od wyniku tych starań Hołownia zapowiedział, że na początku przyszłego roku przestanie być przewodniczącym Polski 2050.
Zdaniem politologa dr. hab. Olgierda Annusewicza, Hołownię można porównać do innych „bohaterów jednego sezonu politycznego”, takich jak Janusz Palikot, Paweł Kukiz czy Ryszard Petru. - Tyle że oni przynajmniej „walczyli do końca” - powiedział Annusewicz i wyjaśnił, że „Palikot startował w kolejnych wyborach, aż przepadł, a Kukiz i Petru wciąż starają się utrzymać w polityce, choć już nie na czele swoich ruchów”.
- W żadnym z tych przypadków nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której po dwóch latach kończy się funkcja marszałka Sejmu, a lider polityczny mówi, że zabiera swoje zabawki i odchodzi – dodał politolog. - Nie wnikam w osobiste pobudki, ale na zewnątrz to wygląda słabo, bo mamy do czynienia z liderem, który porzuca swoje środowisko. Pamiętajmy że ta partia nazywa się Polska 2050 Szymona Hołowni i to na Hołownię ludzie głosowali, nawet jak oddawali fizycznie głos na kogoś innego - powiedział Annusewicz.
Poza polityką
Z tymi opiniami nie zgadzają się politycy Polski 2050. - Jest taka piosenka Perfectu, że „trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym”. Marszałek postanowił zejść w takim momencie. Niektórzy nie są w stanie zrozumieć, że ktoś może chcieć być poza polską polityką - powiedział PAP wiceminister cyfryzacji i poseł Polski 2050 Michał Gramatyka.
Dodał, że „jeżeli Hołownia zostanie Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców, to będzie jeden z największych sukcesów polskiej polityki zagranicznej”. - Nawet jeśli nie zostanie, to fakt, iż zamierza odejść z funkcji szefa partii nie oznacza, że zamierza całkowicie ją opuścić; jego postawa dowodzi, że nie jest przyspawany do tego lub innego stanowiska - zaznaczył Gramatyka.
Rola animatora
Posłanka Barbara Oliwiecka z kolei podkreśliła, że Hołownia jest konsekwentny, bo zawsze mówił, że „nie będzie wiecznym liderem partii, takim jak np. Jarosław Kaczyński”. - Widział się raczej w roli „animatora”. Zaś Polska 2050 od początku powstała jako ruch nie oparty na jednym liderze, ale mającym umożliwić pojawienie się innych liderów - powiedziała.
Posłanka Polski 2050 przyznała zarazem, że na ostatnie decyzje Hołowni wpływ miało na pewno to, że „marszałek miał ostatnio trudne momenty, dostał mocno w kość”. - To, co się działo w przestrzeni medialnej i hejt, który spadł na marszałka, mogło każdego zniechęcić do polityki - powiedziała.
W nieoficjalnych rozmowach politycy ugrupowania Hołowni przyznają, że atak, którego ofiarą padł marszałek, zwłaszcza po lipcowych nieformalnych spotkaniach z Jarosławem Kaczyńskim u Adama Bielana, mocno go dotknął. Przeżył też słaby wynik w wyborach prezydenckich. Przyznają, że to mogło mieć wpływ na jego decyzję, choć ważne jest również to, że otworzyła się możliwość ubiegania się o funkcję w ONZ, do której Hołownia naprawdę się nadaje, bo zna tematykę uchodźców.
- Myślę, że wielu z nas zupełnie inaczej wyobrażało sobie wejście w politykę. Wyobrażaliśmy sobie, że będziemy mieli większy wpływ i większą sprawczość. Nie do końca też zdawaliśmy sobie sprawę, jaki to jest brutalny świat, napakowany hejtem, ile jest nieprawdziwych informacji w przestrzeni publicznej. A marszałek był poddany największemu naciskowi - powiedziała PAP posłanka Polski 2050 Żaneta Cwalina. - Oceniam, że ma prawo czuć się tak jak się w tej chwili czuje, ma prawo do pewnego resetu, do przerwy na odbudowanie swojej pozycji. To jednak nie jest koniec ani jego, ani Polski 2050 - przekonuje.
Ukoronowaniem strategii marszałka i Polski 2050 była rezygnacja z wystawienia kandydata w wyborach prezydenta Warszawy przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. - To był początek końca Polski 2050 - powiedział politolog.
Ostatnie słowo?
Posłowie Polski 2050 przekonują jednak, że Hołownia nie powiedział ostatniego słowa w polskiej polityce. Niektórzy przywołują analogię z Donaldem Tuskiem, który w 2014 roku opuścił PO i rząd, by objąć stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, ale w 2021 r. powrócił do polskiej polityki i kierowania Platformą, by dwa lata później wrócić na stanowisko premiera. Szymonowi Hołowni, jak można usłyszeć, „reset” kariery w polskiej polityce także może pomóc w powrocie po latach. Tym bardziej, przekonują politycy Polski 2050, że będzie pamiętany jako rzecznik wartości, do których scena polityczna może prędzej czy później zatęsknić.
Możliwość realizacji tego scenariusza potwierdza posłanka Cwalina. - Jesteśmy w trudnej sytuacji, to prawda, ale kryzysy powodują, że się wzmacniamy, że zaczynamy inaczej patrzeć. Teraz poszukujemy lidera najbardziej odpowiedniego na czas kryzysu. Czas pokaże, że Polska 2050 będzie istniała na scenie publicznej, marszałek będzie przez jakiś czas funkcjonował na innym poziomie, co nie wyklucza, że kiedyś znów będzie liderem partii - powiedziała.
Bez paniki/h3]
Jak przekonuje gazeta.pl "w koalicji panuje przekonanie, że posłowie Polski 2050, niezależnie od tego, kto finalnie zostanie szefem tej formacji, w większości i tak będą wspierać rząd". - Ci ludzie chcą tej koalicji, zdecydowana większość z nich, gdyby miała do wyboru wspierać rząd albo przejść do opozycji, pozostałaby z nami - przewiduje polityk Lewicy cytowany przez portal. - Choć na zewnątrz rzeczywiście wygląda to średnio, kiedy jedno ze środowisk koalicyjnych jest rozchwiane wewnętrznie - przyznaje.
[h3]Walka o tekę wicepremiera
W poniedziałek podczas obrad klubu Polski 2050 i wtorkowych Rady Krajowej poświęconych wskazaniu kandydata Polski 2050 na wicepremiera także ujawniły się podziały. Rywalizację wygrała (choć z niewielką przewagą głosów) ostatecznie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, zwolenniczka twardej postawy wobec KO i premiera Donalda Tuska. "Jej konkurentka, Paulina Hennig-Kloska optowała za mniej konfrontacyjnym stylem funkcjonowania w koalicji. Spór o to, jak pozycjonować się wobec głównej partii koalicyjnej, wróci z pewnością w czasie kampanii wewnętrznej w Polsce 2050" - wskazuje gazeta.pl/
Zwolennikiem objęcia urzędu wicepremiera przez Katarzynę Pełczyńska-Nałęcz nie jest Donald Tusk - Umowa koalicyjna nie przewiduje stanowiska wicepremiera dla Polski 2050, trzeba by ją rozszerzyć. Nie założyłbym się o to, że tak się stanie - mówi polityk Lewicy cytowany przez portal gazeta.pl. Zaznacza jednocześnie, iż jego środowisko nie będzie blokować awansu szefowej MFiPR.
Pełczyńska-Nałęcz zapytana w czwartek w Radiu ZET o tę kwestię przypomniała, iż latem - i to bez konieczności renegocjacji umowy koalicyjnej - wicepremierem został szef MSZ Radosław Sikorski. - My w duchu takiej absolutnie koalicyjnej zgody i partnerstwa, z całkowitym zrozumieniem, odnieśliśmy się do nominowania wicepremiera Sikorskiego ze strony Koalicji Obywatelskiej. Więc teraz każda partia ma swojego wicepremiera i były ustalenia, że tak będzie - mówiła Pełczyńska-Nałęcz.
Obóz ugodowy
Wśród posłów Koalicji Obywatelskiej dominuje nadzieja, że brak nominacji na wicepremiera dla Pełczyńskiej-Nałecz osłabi jej pozycję w partii, torując tym samym drogę do zwycięstwa komuś ugodowo nastawionemu do współpracy z ich ugrupowaniem.
"Niektórzy mają wręcz nadzieję, że odejście Szymona Hołowni rozwiąże przynajmniej część dotychczasowych kłopotów w obozie władzy. - To Hołownia swoimi wypowiedziami i nieodpowiedzialnym zachowaniem stwarzał problemy. Jak odejdzie, to przynajmniej część tych problemów zniknie. Nie będzie Hołowni, będzie spokój - przekonuje polityk związany z PO" - czytamy na portalu.
Z Polski 2050 w ostatnich tygodniach odeszło już dwoje posłów (Tomasz Zimoch z klubu Polski 2050 oraz Izabela Bodnar - z klubu i z partii).
- Jak patrzę na historię takich ugrupowań jak Samoobrona, Ruch Palikota, Kukiz’15 czy Nowoczesna, to jest dla mnie jasne, że to samo czeka Polskę 2050. Projekt Hołowni się kończy, najdalej za pół roku jego posłowie zaczną sobie szukać alternatywy - uważa parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej. - Część z nich pewnie wyląduje w końcu w KO, część w PSL - dodaje z kolei polityk Lewicy.
Choć jeszcze latem Donald Tusk stanowczo wykluczał możliwość przyjmowania do KO polityków innych partii koalicyjnych, to - jak słyszymy - pod koniec kadencji okienko transferowe w partii może się jednak otworzyć. Możliwa jest także wspólna koalicyjna lista obejmująca posłów Polski 2050. - Finalnie i tak pewnie wszyscy wylądujemy na jednej liście - mówi posłanka Koalicji Obywatelskiej.
PAP/red/ gazeta.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez