Dramat polskich rolników. Maciej Siekiera rozdaje paprykę, zamiast ją sprzedawać
2025-10-04 13:15:57(ost. akt: 2025-10-04 13:25:41)
W sieci pojawiło się nagranie zrozpaczonego rolnika spod Sandomierza.
Maciej Siekiera z Gałkowic przekazał, że nie będzie zbierać papryki z pola, ponieważ jest to nieopłacalne.
— Kochani, zapraszam was na samodzielny zbiór papryki. Jest jeszcze, zostanie na polu jeszcze tydzień, gdyż nie będziemy jej zbierali. Koszty zbioru przerastają sprzedaż. Jeśli ktoś by miał ochotę zebrać to chętnie mu nawet pomogę. Nie chcę za to złotówki, bo serce mi się kraje, jak muszę to po prostu usunąć — powiedział.
Dodał, że warzywo jest zdrowe i hodowane w sposób ekologiczny.
— Wszystko jest zrobione pracą ręczną, bez pozostałości żadnych metali ciężkich, bez pozostałości żadnych pestycydów ani herbicydów. Sadziliśmy to na foliach, żeby nie trzeba było tego pryskać i jak najmniej chemii wprowadzać do upraw. Niestety cena na chwilę obecną jest dramatyczna. Nie ma w ogóle sprzedaży papryki. Zakłady nie chcą odbierać, nie chcą kupować tej papryki — kontynuował.
Ludzie zaczęli przyjeżdżać po paprykę
W rozmowie z portalem O2.pl rolnik powiedział, że paprykę ma na polu o powierzchni 4 ha. Dodał, że posiada także ziemniaki oraz cebulę. W przypadku tych warzyw sprawa również nie wygląda zbyt dobrze.
— Godziwą zapłatą za dzień pracy jest 300 złotych. To 8-9 godzin. By tyle zapłacić muszę sprzedać co najmniej 40 kilogramów papryki. Tymczasem przetwórnie coraz rzadziej chcą skupować. Ponadto produkcja papryki zaczyna się w marcu, a pieniądze za nią mogą pojawić się dopiero w grudniu — powiedział rolnik w rozmowie z o2.pl.
Siekiera przyznał, że odezwa w Internecie przyniosła pozytywny rezultat. Od rana do jego gospodarstwa zaczęli przyjeżdżać ludzie.
— Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Nie wstawiłem tego, by zarobić, ale aby papryka nie zepsuła się — przyznał w rozmowie z o2.pl.
Rolnik powiedział, że gospodarstwo znajduje się w jego rodzinie od pokoleń. Wcześniej należało do jego dziadka i ojca. W rozmowie z o2.pl wyznał jednak, że będzie musiał zamknąć działalność: „Opłacalność się skończyła. Nie będziemy prowadzić dalej gospodarstwa”.
Polacy ruszyli z nagłośnieniem sprawy
Podobna sytuacja miała miejsce z rolnikiem spod Wrocławia. Wtedy chodziło o 11 ton śliwek, które udało się uratować, dzięki wielkiej akcji, jaką Polacy przeprowadzili w Internecie. Podobne działania internauci zastosowali w przypadku Siekiery i jego papryki.
— Proszę Was o duży zasięg RT - Pan Marek, rolnik apeluje o pomoc. Walczy o swoje papryki, ale nie chce ich sprzedawać, chce je oddać za darmo — zaapelował Damian Żurawski na portalu X.
— Pomagamy naszemu rolnikowi! — napisał BREAKING NEWS PL.
— Były śliwki, były jabłka, teraz mamy papryki od rolnika, który łamiącym się głosem zaprasza do zbiorów za darmo, bo nie ma komu tego dobra sprzedać. Za to z powodzeniem giganci handlują paprykami z Hiszpanii i Holandii… — skomentował Ekonomat.
— Rolnik oddaje za darmo paprykę. Jak ktoś z okolic Sandomierza to może sobie przyjechać i zerwać. Nie chcę za to pieniędzy ale wiadomo co by wypadało zrobić — przekazał Codziennik z Mordoru.
W obliczu widma umowy z krajami Mercosu tego typu działania mogą się okazać kluczowe w kwestii ratowania polskiego rolnictwa. Polacy po raz kolejny pokazali, że solidarność to nie wyświechtany slogan, ale spoiwo, które silnie łączy społeczeństwo.
xyz/X/o2.pl/Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez