Samochodzik i rysa na szkle
2025-10-01 14:06:23(ost. akt: 2025-10-07 09:43:25)
Dobrze. Może i on nie był człowiekiem krystalicznie czystym: pytanie kto z nas jest… Dobrze, może i on czerpał garściami i z życia, i z systemu, w jakim przyszło mu przeżyć większość ze swoich 65 lat. Ale nawet gdy pamięta się o wszystkich jego niechlubnych kartach — i tak nie można Zbigniewowi Nienackiemu odmówić dwóch cech: umiejętności bardzo ładnego pisania i fenomenu popularności, który przeżył autora już ponad 30 lat.
Naprawdę nazywał się Zbigniew Tomasz Nowicki. Urodził się 1 stycznia 1929 r. w Łodzi — idę o duży zakład, że tak naprawdę przyszedł na świat w owej Łodzi w ostatnich dniach roku 1928. Przede wszystkim był dziennikarzem — pamiętam, jak zazdrościłam mu tego fachu i książkę pt. „Pozwolenie na przywóz lwa”, zmienionym następnie na „Pierwsza przygoda Pana Samochodzika” — bez żalu, kompleksów i pretensji do losy przeczytałam dopiero wtedy, gdy sama zaczęłam uprawiać ten piękny zawód.
Oczywiście, jak już padło to powyżej — największą sławę przyniosła mu seria powieści dla młodzieży o przygodach Pana Samochodzika, muzealnika, ż żyłką detektywistyczną. Ojciec był archiwistą, a matka — nauczycielką. W 1940 roku Niemcy przesiedlili całą rodzinę Nowickich do Słupi Skierniewickiej, gdzie pracował fizycznie. Po wojnie, w styczniu 1945 r. powrócił z rodziną do ich przedwojennego mieszkania w Łodzi i niebawem rozpoczął naukę w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 tamże.
Wcześnie zadebiutował. Już w roku 1946, mając 17 lat, napisał pierwszą powieść dla młodzieży pt. „Związek poszukiwaczy skarbów”, która była drukowana w odcinkach w tygodniku „Przyjaciel”. Drukował też wiersze w „Kuźnicy” i w „Szpilkach”.
Studia rozpoczął w roku 1948 — w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi, rok później otrzymał stypendium i zaczął studiować scenopisarstwo w Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii w Moskwie. Ale już w 1950 roku usunięto go z tych studiów karnie i odesłano do Polski. Podobno za czyn opisany jako „postawa antystalinowska”. Wtedy też w „Czytelniku” wstrzymano druk jego pierwszej książki „Chłopcy”, pisarza usunięto ze studiów, a ojca wyrzucono z pracy.
Do szkoły filmowej już go nie przyjęto — otrzymał etat redaktora w „Głosie Robotniczym”, gdzie pracował do 1958 roku. To wtedy ukuł swój pseudonim — Zbigniew Nienacki. I poszło!
W 1957 r. wydał powieść „Uroczysko”, którą do końca uważał za swój właściwy debiut. W 1960 był „Skarb Atanaryka”, a rok później wspomniane „Pozwolenie na przywóz lwa”, „Worek Judaszów” oraz „Laseczka i tajemnica”. W 1964 pierwszy raz światło dzienne ujrzała „Wyspa Złoczyńców” — oficjalny początek serii książek o Panu Samochodziku, ale i moja pierwsza z jakże wielu przygód z Panem Samochodzikiem i nie tylko…!
W tym samym roku za „Podniesienie” (1963) i „Worek Judaszów” otrzymał nagrodę miasta Łodzi. Kolejny Samochodzikowy tom „Pan Samochodzik i templariusze” ukazał się w roku 1966, a w 1967 ukazała się „Księga strachów”.
Mało kto wie, ale Zbigniew Nienacki pisał też sztuki teatralne. W 1961 napisał „Termitierę”, w 1963 powstały „Golem”, „Myszy króla Popiela” i „Styks”, w 1966 „Opowieść o Bielinku”, w 1967 „Miejsce dla żywych” (nigdy jej nie wystawiono), w 1968 „Nekropolis”. Przygotowywał też widowiska telewizyjne: „Krwawa ręka” (1967) i „Dziewięć złotych naczyń” (1968). Malował i rzeźbił.
Mało kto wie, ale Zbigniew Nienacki pisał też sztuki teatralne. W 1961 napisał „Termitierę”, w 1963 powstały „Golem”, „Myszy króla Popiela” i „Styks”, w 1966 „Opowieść o Bielinku”, w 1967 „Miejsce dla żywych” (nigdy jej nie wystawiono), w 1968 „Nekropolis”. Przygotowywał też widowiska telewizyjne: „Krwawa ręka” (1967) i „Dziewięć złotych naczyń” (1968). Malował i rzeźbił.
Był laureatem wielu nagród, a wiele z jego książek doczekało się adaptacji filmowej. Bezsprzecznie najlepszy jest pięcioodcinkowy serial „Samochodzik i templariusze”, ale „Wyspa Złoczyńców” jest niewiele gorsza. Jego książki przełożono na wiele języków: niemiecki, rosyjski, ukraiński, czeski, słowacki, bułgarski, węgierski, gruziński, ormiański, baszkirski i kirgiski. W 2024 roku powieści z Panem Samochodzikiem zaczęły ukazywać się również w języku angielskim
Zbigniew Nienacki nasz, swój
To, że Zbigniew Nienacki Mazury ukochał — wiedzą wszyscy wielbiciele jego twórczości, do których i ja się zaliczam. W 1967 roku pisarz przeprowadził się do Jerzwałdu — wsi położonej nad jeziorem Płaskim, będącym częścią Jezioraka, w powiecie iławskim, w gminie Zalewo. To ponoć Jerzwałd i jego mieszkańcy są pierwowzorem wsi Skiroławki, opisanej w skandalizującej powieści Nienackiego pt. „Raz w roku w Skiroławkach”. Do dziś właśnie w Jerzwałdzie, na miejscowym cmentarzu znajduje się grób Zbigniewa Nienackiego, a na domu, w którym mieszkał, widnieje okolicznościowa tablica.Ale nie tylko Jerzwałd sławi nasze swojskie Mazury w literaturze Nienackiego. Oczywiście — największą sławę przyniosła mu seria powieści detektywistyczno-kryminalnym z Panem Samochodzikiem w tytule i w roli głównej — dla którego pierwowzorem i swoistym alter ego był sam autor. No i jest jedna powieść w tej serii, która nieco odbiega od wcześniej przyjętego schematu. To mianowicie „Pan Samochodzik i Winnetou”. Akcja powieści toczy się w lipcu 1973 roku na Mazurach i nie jest intrygą detektywistyczną — nikt nie szuka skarbów, nie ma nocnych pościgów i konkurencji, z którą dla ratowania dóbr kultury trzeba się ścigać i potykać. Zresztą — sam autor uprzedza już w przedmowie, że celem tej akurat powieści jest ukazanie piękna mazurskiej przyrody i uświadomienie wszystkim konieczności jej ochrony.
I oni to wiedzieli już na początku lat 70. XX wieku…!
No nic. W każdym razie „Pan Samochodzik i Winnetou” próbuje też przenosić na ówczesne polskie realia archetypów stworzonych przez autorów powieści o Dzikim Zachodzie, przede wszystkim Karola Maya. Główni bohaterowie są miłośnikami kultury Indian Ameryki Północnej i noszą imiona stylizowane na indiańskie: Winnetou, Szara Sowa, Milczący Wilk, Sosnowa Igiełka, a także zachowują się i mówią, jak bohaterowie powieści Maya.
Choć — jak to u Nienackiego — autor we wstępie do powieści podkreślił, że miejsce akcji powieści jest fikcyjne, to podobnie, jak w kilku innych powieściach cyklu — Nienacki stworzył je przez połączenie cech kilku faktycznie istniejących miejsc. Pierwowzorem ruin zamku nad jeziorem są więc ruiny zamku w Szymbarku — też swojskiego, bo położonego nad Jeziorem Szymbarskim na Pojezierzu Iławskim. Sam autor pisze o nim: "Zamek (...) zbudowany został w 1386 roku przez prepozyta katedry pomezańskiej, Henryka ze Skolina". I warto zauważyć, że zamek znajduje się ok. 20 km od Jerzwałdu…
Także miejscowość Złoty Róg jest fikcyjna — ale już samą nazwą zdaje się nawiązywać do Żabiego Rogu, który wcześniej nazywał się — a jakże! — Złoty Róg, po niemiecku Güldenhorn, leży koło Morąga, również na Pojezierzu Iławskim, 50 km od Jerzwałdu. Natomiast opis jeziora Zmierzchun, nad którym znajdują się powieściowe ruiny, złożone — kto pamięta — z trzech części połączonych przesmykami, połączone kanałem ze Śniardwami — odpowiada dokładnie topografii jeziora Roś na Pojezierzu Mazurskim. Choć w rzeczywistości zamek i jezioro Roś dzieli w prostej linii ponad 150 km.
Kolejna „nasza” powieść Zbigniewa Nienackiego to „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka” — chyba przez tę swojskość jedna z moich najulubieńszych tego autora. Jej akcja toczy się nieco wcześniej niż „Winnetou” — bo w sierpniu 1971 r., w tytułowym Fromborku. Pan Samochodzik wrócił właśnie z Francji — tylko po to, by jego zwierzchnik, dyrektor Marczak przekazał mu wiadomość krew w żyłach mrożącą! Otóż trzem muzeom gdzieś w Polsce zaproponowano zakup starych i bardzo rzadkich monet. Dyrektor Marczak twierdzi, że monety pochodzą z jednego z trzech schowków pułkownika Koeniga, których właśnie ze zmiennym szczęściem poszukuje magister Pietruszka. By rozwiązać zagadkę z monetami Pan Samochodzik udaje się do Fromborka i — no cóż — łatwo nie jest. Nie dość, że magister Pietruszka odbiera wizytę Pana Samochodzika, wtedy znanego, a nawet sławnego już w swoim Departamencie Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Sztuki detektywa-amatora — jako zwyczajny afront, to jeszcze w tle pojawia się sam Waldemar Batura — od czasów „Niesamowitego dworu” główny schwarzcharakter powieści o Panu Samochodziku. W rzeczonym Fromborku oczywiście Pan Samochodzik szybko odkrywa, że do schowków wcześniej dotarł Batura, zamienił niektóre cenne rzeczy na historyczne, lecz znacząco mniej wartościowe, a potem naprowadził na ich trop magistra Pietruszkę. Ech, piękne czasy. I trzeba mnie było widzieć, kiedy jednego lata co drugi bez mała weekend gnałam rodzinę do Fromborka, by chodzić lub jeździć po miejscach wymienionych w powieści…! Nie ja jedna zresztą — do dziś można we Fromborku zapoznać się z tablicą, na której widnieje mapa z miejscami opisanymi w książce.

Fot. Wikipedia
Krzyż templariuszy na murze zamku w Radzyniu Chełmińskim, wykonany na potrzeby serialu "Samochodzik i templariusze"
Krzyż templariuszy na murze zamku w Radzyniu Chełmińskim, wykonany na potrzeby serialu "Samochodzik i templariusze"
Ale też w „Panu Samochodziku i templariuszach” do miejsc akcji mamy z Warmii i Mazur bardzo blisko. Już na samym początku wszyscy, choć nie każdy legalną metodą, próbują się dostać do nauczyciela w Miłkokuku — fikcyjnej miejscowości na Pojezierzu Suwalskim, w rzeczywistości zainspirowanej miejscem o jakże podobnej nazwie Wiłkokuk. Jest to osada leśna w województwie podlaskim, w powiecie sejneńskim, w gminie Giby, położona nad jeziorem o tej samej nazwie. No, a potem jest jakże bliski Malbork oraz sławne Kortumowo. Lokalizacji tego ostatniego do dziś nie ustalili nawet najwytrwalsi tropiciele Samochodzikowych miejsc: z tekstu powieści nie wynika jednoznacznie, gdzie Kortumowo może mieścić się. Tyle wiadomo, że gdzieś na Powiślu, na pewno na terenie dawnego państwa krzyżackiego…
Kontrowersje
Układały się dwutorowo i dotyczyły zarówno komunizmu, jak i życia prywatnego Nienackiego. Wątek jego zaangażowania politycznego nawet dziś, 31 lat po jego śmierci jest często interpretowany jako lojalność wobec komunistycznych władz i aktywna działalność na ich rzecz. Ani Nienacki, ani Pan Samochodzik nie kryją aktywnej i ochoczej wręcz współpracy z systemem.Pan Samochodzik jako pracownik Departamentu Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Sztuki — jest nie tylko z PRL-owskim systemem pogodzony, ale i aktywnie się w nim realizuje. Ma dobre relacje z Milicją Obywatelską, a do tego w takiej „Księdze strachów” wręczy ujawnia się jako aktywny członek ORMO — dla niewtajemniczonych: ORMO to była Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, paramilitarna organizacja społeczna w PRL, powołana w 1946 roku. Zadaniem ormowców było wspierać Milicję Obywatelską, ale w praktyce pełniła rolę aparatu represji, tłumiąc protesty i demonstracje, a także donosząc na obywateli. W czasach swojej świetności organizacja liczyła nawet 400 tysięcy członków, głównie z PZPR. Upadła wraz z komunizmem: została rozwiązana ustawą Sejmu w 1989 roku.
I tak Pan Samochodzik we wspomnianej „Księdze strachów” dokonuje obywatelsko-ormowskiego zatrzymania, w dodatku Klausa, Niemca, który później okaże się (nomen omen) Schwarzcharakterem całej powieści, a który to fakt, bez względu na wątek ORMO — i dziś u niektórych mógłby wzbudzić szczery aplauz i poparcie.
Niemal w każdej części swoich przygód Pan Samochodzik stoi też na straży obowiązków obywatelskich — a już zwłaszcza, gdy chodzi o niszczenie zabytków i ochronę przyrody. Co niestety, nie przeszkadza mu być nałogowym palaczem tytoniu — te strony omijam skrzętnie wzrokiem, bo mnie mdli, jak tylko sobie wyobrażam…! Owszem, unika alkoholu — za wyjątkiem dwóch incydentów z winem porzeczkowym w „Uroczysku”. Chętnie natomiast pije mocną herbatę i kawę. A poza tym PRL jest dla nich obu — Nienackiego i Samochodzika wielce fajowski, żyje się błogo, beztrosko, latem spędza czas w pięknych okolicznościach przyrody, przeżywając przy tym cudne przygody. W dodatku jest bezpiecznie, bo namiot można rozbić gdzie bądź, a jeśli nawet trafia się jakiś złoczyńca, to dzielny Pan Samochodzik z pomocą trzech nastolatków, z czego jeden posiada kuszę — wyłapują takiego i oddają w ręce milicji. I znów jest bezpiecznie i fajowsko.
Gorzej, że Zbigniew Nienacki, z pewnością bardziej niż Pan Samochodzik, ma dość lekceważący stosunek do kobiet. Sam fakt, że porzucił rodzinę, by zamieszkać z nieletnią wówczas kobietą, której potem nie zostało po nim nawet złamane pióro — mnie jako kobietę bardzo odstręcza. Jeśli do tego dodać jawną rozwiązłość, a może nawet drapieżczość seksualną ze Skiroławek, dzięki którym zyskał miano „naczelnego pornografa partii” — oj, nie był to starszy nobliwy pan…!
Co nie zmienia faktu, że bez „Wyspy Złoczyńców” nie ma dla mnie początku wakacji, bez „Templariuszy” — zwolnienia lekarskiego związanego z przykuciem do łóżka, a bez „Niesamowitego dworu” — początku jesieni.
Co i Państwo w zaistniałej sytuacji kalendarzowej polecam!
Magdalena Maria Bukowiecka
Gorzej, że Zbigniew Nienacki, z pewnością bardziej niż Pan Samochodzik, ma dość lekceważący stosunek do kobiet. Sam fakt, że porzucił rodzinę, by zamieszkać z nieletnią wówczas kobietą, której potem nie zostało po nim nawet złamane pióro — mnie jako kobietę bardzo odstręcza. Jeśli do tego dodać jawną rozwiązłość, a może nawet drapieżczość seksualną ze Skiroławek, dzięki którym zyskał miano „naczelnego pornografa partii” — oj, nie był to starszy nobliwy pan…!
Co nie zmienia faktu, że bez „Wyspy Złoczyńców” nie ma dla mnie początku wakacji, bez „Templariuszy” — zwolnienia lekarskiego związanego z przykuciem do łóżka, a bez „Niesamowitego dworu” — początku jesieni.
Co i Państwo w zaistniałej sytuacji kalendarzowej polecam!
Magdalena Maria Bukowiecka
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez