Polityka w sądach. Zabił żonę i córki, proces ruszy od początku
                2025-10-30 21:41:44(ost. akt: 2025-10-30 21:45:13)
                                                                                
            
        
                    Serhii T. w 2023 roku brutalnie zamordował żonę i dwie córki w Puszczykowie. W marcu został skazany na dożywocie, ale proces ruszy od początku. W czwartek sąd apelacyjny uchylił ten wyrok ze względu na obecność tzw. neosędziego w składzie orzekającym.                
            Decyzja sądu wzbudziła kontrowersje, do których w czwartek wieczorem na platformie X odniósł się minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek. „Sprawca pozostaje w areszcie. Decyzja sądu nie oznacza, że wychodzi na wolność” - napisał szef resortu.
„Ale zobaczcie - tak właśnie wygląda wymiar sprawiedliwości z udziałem neo-sędziów. Apeluję - nie wychodźcie na salę rozpraw” - dodał.
Do zbrodni, której dotyczy wyrok sądu apelacyjnego, doszło w listopadzie 2023 r. W jednym z domów w podpoznańskim Puszczykowie śledczy odnaleźli ciała kobiety i jej dwóch córek. Wszystkie zostały uduszone. Najpierw zamordowana została matka, a potem dzieci - dziewczynki w wieku 4,5 lat i 1,5 roku.
W momencie zbrodni w domu był jeszcze nastoletni syn kobiety z poprzedniego związku. Spał w swoim pokoju, na parterze. Oskarżony Serhii T. miał mu powiedzieć, że jego matka i siostry są w szpitalu. Po kilku dniach mężczyzna zadecydował, że odda się w ręce policji. Serhii T. zgłosił się wówczas do pracownika ochrony centrum handlowego w Poznaniu i oświadczył, że zabił swoją żonę i dwie córki. Zatrzymała go policja.
Proces mężczyzny ruszył przed poznańskim sądem okręgowym w maju 2024 r. Oskarżony początkowo przyznał się w sądzie do zabójstwa, ale na ostatniej rozprawie przedstawił zupełnie inną wersję zdarzeń i zaprzeczył, że to on był sprawcą. W ostatnim słowie wniósł o uniewinnienie.
W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał mężczyznę na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Apelacje od tego wyroku do sądu apelacyjnego skierowała prokuratura, a także obrońca, który wskazał m.in. na udział w składzie sądu I instancji tzw. neosędziego. Wyrok wydał sędzia Daniel Jurkiewicz, były prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.
W czwartek sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu i ograniczył rozpoznanie wyłącznie do tzw. bezwzględnej przesłanki odwoławczej, czyli udziału w składzie sądu „neosędziego”. Po naradzie sąd uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Uzasadniając wyrok, sędzia Henryk Komisarski podkreślił, że zarzut dotyczący nieodpowiedniej obsady sądu „jest w pełni trafny”. Zaznaczył jednak, że sąd „z wielkim ubolewaniem i żalem to stwierdza, że w tak poważnej sprawie, gdzie doszło do zabójstwa trzech osób, sąd apelacyjny jest zmuszony uchylić zaskarżony wyrok, czego nie chciałby absolutnie czynić”.
- Mamy jednak do czynienia z bezwzględną przyczyną odwoławczą, nienależytym składem sądu i sąd apelacyjny nie miał wyboru, musiał taką decyzję podjąć, niestety. Rzecz w tym, że sędzia Daniel Jurkiewicz uzyskał nominację do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu na wniosek KRS, która w przekonaniu sądu apelacyjnego ukształtowana jest, w części tzw. sędziowskiej, niezgodnie z Konstytucją – podkreślił sędzia.
Dodał, że oczywiście „nie każdy sędzia powołany przez prezydenta RP do pełnienia urzędu sędziowskiego w różnych sądach na wniosek KRS ukształtowanej w taki sposób od 8 grudnia 2017 roku jest sędzią, którego udział w danym składzie skutkuje uznaniem nienależnej obsady i bezwzględnej przyczyny odwoławczej - tak nie jest”.
Sędzia przypomniał, że w świetle utrwalonego już orzecznictwa, m.in. SN, w każdej sprawie należy przeprowadzić test tzw. niezależności i bezstronności sędziego. - Ten test dla sędziego Daniela Jurkiewicza wypada negatywnie – zaznaczył sędzia.
Wskazał jednocześnie, że „wielu sędziów powołanych do pełnienia urzędu (…), co do których wnioski o powołanie złożyła obecnie ukształtowana KRS, ten test zdają pozytywnie. I są sędziami, którzy w pełni zasłużyli na ten awans. Ale, niestety, w przypadku niektórych sędziów ten test wypada negatywnie, ponieważ okazuje się, że ich awans w hierarchii sądowej czy sądowo-administracyjnej nie znajdował merytorycznego uzasadnienia”.
Sędzia przypomniał w tym miejscu przebieg kariery sędziego Jurkiewicza, wskazując m.in., że do początku 2018 roku „niczym szczególnym się nie wyróżniał, nie osiągał wyróżniających wyników w swojej pracy, a wręcz przeciwnie”.
- Te wyniki plasowały się nawet poniżej średniej, jeżeli chodzi o stabilność, nie o sprawność, ale o stabilność orzecznictwa, która z punktu widzenia awansów jest tak naprawdę najważniejsza, bo świadczy o wiedzy sędziego i umiejętności stosowania przepisów prawa. Niemniej od początku 2018 roku kariera pana sędziego w hierarchii sądowej i sądowo-administracyjnej znacząco przyspieszyła. Został on powołany do dopełnienia funkcji prezesa Sądu Rejonowego w Wągrowcu, następnie do pełnienia funkcji komisarza wyborczego. I, co istotne, w tym samym czasie udzielił on poparcia kandydującym do ukształtowanej niezgodnie z Konstytucją KRS trzem kandydatom – zaznaczył sędzia i wskazał, że wśród popieranych osób był m.in. sędzia Łukasz Piebiak.
Sędzia podkreślił, że poza zewnętrzną niezależnością sędziego, czyli od innych organów władzy, w tym ustawodawczej i wykonawczej, sędzia powinien posiadać także niezależność w ujęciu wewnętrznym.
- Sędzia powinien sam czuć swoją niezależność od innych władz. A te, jak wspomniałem, wszystkie awanse bez merytorycznego poparcia, obejmowanie w krótkim czasie stosunkowo różnych funkcji świadczy o tym, że pan sędzia (Jurkiewicz) wewnętrznie również był związany z przedstawicielami władzy wykonawczej i być może czynił to z głębokim przekonaniem – zaznaczył sędzia Komisarski.
PAP/red.
 
                    
 
                    
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez