Imponujący jubileusz AZS Olsztyn
2015-11-16 13:02:30(ost. akt: 2015-11-16 11:04:16)
AZS Olszyn, najbardziej utytułowany klub Warmii i Mazur, ma już 65 lat. — Olsztyn oraz AZS to są dla mnie niezwykłe miejsca, wręcz magiczne — mówi Mirosław Rybaczewski, były olsztyński siatkarz i mistrz olimpijski z Montrealu.
Jesienią 1950 roku rozpoczęła w Olsztynie działalność Wyższa Szkoła Rolnicza, a wraz z nią uczelniany klub sportowy. Jego założycielami byli Adam Szostakiewicz i Leopold Szczerbicki. Kim byli ojcowie-założyciele olsztyńskiego AZS? Adam Szostakiewicz, urodzony 8 grudnia 1905 r. w Żmigrodzie Nowym koło Jasła, to ówczesny dziekan wydziału zootechnicznego.
Był absolwentem (1929) Uniwersytetu Jagiellońskiego, więżniem obozu koncentracyjnego, a w latach 1952-54 prorektorem i rektorem WSR. Natomiast Leopold Szczerbicki (ur. 4 lipca 1914 r. w Oszmlanie na Białorusi, zm. 27 czerwca 2005 r. w Olsztynie) był pierwszym kierownikiem Studium Wychowania Fizycznego WSR. Przed laty uprawiał lekkoatletykę w AZS Wilno: w 1935 r. w halowych mistrzostwach Polski zdobył złoty medal w skoku w dal i srebrny w biegu na 50 m. Jako żołnierz był uczestnikiem kampanii wrześniowej. Po demobilizacji znalazł się na Węgrzech. Do kraju powrócił w 1945 r. i trafił do Olsztyna. Był współzałożycielem m.in. Międzyszkolnego Klubu Sportowego Lechia oraz Warmińsko-Mazurskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Początki tej wielce zasłużonej dla polskiego sportu organizacji sportowej nie były łatwe. Olsztyńska uczelnia nie posiadała wtedy prawie żadnych obiektów sportowych. Mimo to niektóre sekcje (lekka atletyka, siatkówka, koszykówka, piłka ręczna, narciarstwo klasyczne) rozpoczęły swoją działalność.
Zaledwie dziesięć lat po powstaniu olsztyńskiego AZS, przejechał z Poznania na studia Andrzej Grygołowicz, który tuż po rozpoczęciu nauki na wydziale mleczarskim podjął siatkarskie treningi. Przy siatkówce pozostał zresztą do dzisiaj, bo obecnie jest trenerem drugoligowego zespołu AZS. Przez wiele lat prowadził pierwszą drużynę tego klubu, z którą zdobył 13 (!) medali mistrzostw Polski oraz trzykrotnie Puchar Polski. — Jestem w klubie już 55 lat — mówi pan Andrzej. — Przeszedłem w nim wszystkie szczeble tzw. siatkarskiej kariery. Ale to nie były moje początki z siatkówką, bowiem od 1957 r. grałem w poznańskim AZS. Tak więc mój kontakt z akademicką siatkówką liczy już prawie 60 lat — dodaje człowiek-ikona olsztyńskiego AZS.
Wprawdzie klub kortowski najbardziej znany jest z dokonań swoich siatkarzy, ale stoi nie tylko siatką... Działało w nim w tym czasie ponad 30 sekcji sportowych. Obecnie jest 21 sekcji, 8 wyczynowych i 13 studenckich. Wyczynowe to oprócz siatkówki: badminton, futbol amerykański, jeździectwo, lekka atletyka, pływanie, taekwondo i żeglarstwo; a studenckie — aerobik, brydż, judo, karate, koszykówka, piłka nożna, piłka ręczna, szachy, sporty siłowe, tenis, tenis stołowy, turystyka rowerowa i unihokej.
W ciągu 65 lat zawodniczki i zawodnicy AZS Olsztyn reprezentowali Polskę na dziewięciu igrzyskach olimpijskich, 19 uniwersjadach, 14 mistrzostwach świata i Europy.
W ciągu 65 lat zawodniczki i zawodnicy AZS Olsztyn reprezentowali Polskę na dziewięciu igrzyskach olimpijskich, 19 uniwersjadach, 14 mistrzostwach świata i Europy.
W igrzyskach olimpijskich w Meksyku (1968) brali udział: żeglarz Wiesław Bracław, w Monachium (1972) siatkarz Stanisław Iwaniak, gimnastyczka Danuta Prusinowska i żeglarz Błażej Wyszkowski; w Montrealu (1976): siatkarze (złoci medaliści) Mirosław Rybaczewski i Zbigniew Lubiejewski; w Moskwie (1980) siatkarz Włodzimierz Nalazek, w Atlancie (1996) siatkarz Mariusz Szyszko, w Sydney (2000) żeglarka Monika Bronicka, w Atenach (2004): siatkarze Michał Bąkiewicz i Paweł Zagumny; w Pekinie (2008): lekkoatleta Kacper Kozłowski, siatkarz Marcin Możdżonek i żeglarze Patryk Piasecki oraz Rafał Szukiel; w Londynie (2012): pływaczka Aleksandra Putra i ponownie Kacper Kozłowski.
W sporcie studenckim słuchacze olsztyńskiej uczelni należeli do najlepszych w kraju. — W rywalizacji z innymi wyższymi szkołami w latach ubiegłych zajmowaliśmy 10 razy pierwsze i siedem razy drugie miejsce w klasyfikacji akademii rolniczych — informuje kierownik klubu Marek Roguski. — Obecnie plasujemy się zwykle w pierwszej dwudziestce wszystkich uczelni i w czołowej piątce uniwersytetów. Nasz klub od lat w ogólnopolskiej rywalizacji sportu dzieci i młodzieży zajmuje w regionie pierwsze miejsce, plasując się w kraju często w pierwszej dziesiątce. Z tego tytułu otrzymaliśmy z ministerstwa sportu kilka razy nagrodę finansową na zakup sprzętu dla dzieci — dodaje Roguski.
W sobotę odbyła się w Kortowie uroczystość z okazji 65-lecia sekcji siatkówki. Rozpoczął ją "Regionalny Test Wiedzy o Siatkówce", a zakończył rozegrany w Uranii mecz PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn — AZS Politechnika Warszawska (3:2 dla olsztynian). Konkretnie były nawet dwa testy: w pierwszym (dla kibiców) wygrał Maciej Pichłacz z Olsztyna, natomiast test VIP-owski zakończył się sukcesem Andrzeja Krzemińskiego z... Rypina. — W latach 1995-2000 studiowałem w Olsztynie i oczywiście chodziłem na mecze siatkarzy. W tamtych czasach byłem więc z siatkówką na bieżąco, a teraz wystarczyło tylko trochę odświeżyć swoją wiedzę — skromnie przyznaje pan Andrzej, który jest nie tylko świetnym kibicem, ale jako wiceprezes firmy Damix jest też jednym ze sponsorów olsztyńskiego klubu.
Dużym zainteresowaniem cieszyła się też, eksponowana w uniwersyteckiej bibliotece, wystawa pod tytułem: "65 lat sportu akademickiego". Jednym ze zwiedzających był Eugeniusz Skierski: — Dlaczego tu jestem? Bo bardzo interesuje mnie ta tematyka. Mam 70 lat, a od ponad 40 mieszkam w Kortowie na Heweliusza. Jestem więc uczuciowo związany z uczelnią i jej klubem. Często chodzę na mecze AZS. Kiedyś sam czynnie uprawiałem kilka sportów m.in. siatkę i piłkę ręczną. Teraz pozostał mi już tylko ping-pong — stwierdza pan Eugeniusz.
Podczas weekendu najważniejsza była jednak siatkówka. Nie mogło oczywiście zabraknąć gwiazd sprzed lat. Jednym z gości był mieszkający na stałe we Francji Mirosław Rybaczewski, legenda olsztyńskiej siatkówki, mistrz świata z 1974 roku oraz złoty medalista olimpijski z 1976 r. Popularny "Ryba" w AZS występował w latach 1972-1982, kiedy to osiem razy stawał na podium mistrzostw Polski. Dziś taka wierność barwom klubowym to rzadkość.
— Właśnie dzięki temu, że tak długo graliśmy tym samym składem, mieliśmy tak dobre wyniki. Zmienianie co roku po ośmiu-dziewięciu zawodników do niczego dobrego nie doprowadzi, nawet jeśli sprowadzimy wspaniałe nazwiska, bo najważniejsze jest zgranie. Można pozwolić sobie ewentualnie na kosmetykę kadrową, jak robią teraz w Rzeszowie czy Bełchatowie. Podczas gry w Olsztynie miałem propozycje z innych klubów, ale siatkarze byli kiedyś bardziej związani ze swoimi klubowymi — opowiada "Gazecie Olsztyńskiej" najlepszych siatkarz w historii AZS.
Sobota była też okazją do pozaboiskowych wspomnień. — Dziś zespoły grają w dużych halach z liczną publicznością. W tamtych czasach sale były może małe, ale też były zapchane. Sam pamiętam, jak w tej przy ul. Głowackiego zasiadało po 400-500 osób, a kolejne kilkaset było za salą, bo tak ciężko było się dostać. Miałem nawet ciekawy przypadek, kiedy przy okazji meczu przyjechał do mnie mój tata z Warszawy. Chcę go wprowadzać do sali, ale słyszę, że "już dwóch twoich ojców dziś weszło" (śmiech). Ludzie po prostu podawali się za mojego tatę, żeby tylko wejść na mecz — wspomina 63-latek.
— Od tamtych czasów minęło wiele lat, a w Olsztynie wciąż o mnie pamiętają, z czego bardzo się cieszę. Olsztyn oraz AZS to dla mnie miejsca niezwykłe, wręcz magiczne. Tu zacząłem i skończyłem studia, tu osiągnąłem największe sportowe sukcesy, tu poznałem swoją małżonkę, z którą jestem już ponad 40 lat, tu urodziła się nam nasza druga córka. Mimo że moim miejscem urodzenia jest Warszawa, a od lat mieszkam we Francji, to jakbym miał kiedykolwiek wrócić do kraju, to tylko do Olsztyna — zwierza się Mirosław Rybaczewski.
Lata świetności olsztyńskie siatkówki wspominał też Zbigniew Lubiejewski, również mistrz olimpijski z Montrealu oraz wielokrotny medalista mistrzostw Polski w barwach Olsztyna. — Kiedyś przede wszystkim nie było takich pieniędzy jak dziś. Pamiętam, że za mistrzostwo olimpijskie dostaliśmy po 6 tysięcy dolarów. Do tego po 180 tys. zł — za co można było wtedy kupić dużego fiata — oraz po talonie na samochód. A za mistrzostwo Polski dostaliśmy może dwie średnie pensje krajowe. Nieco łatwiej można było potem dostać lodówkę, segment do domu. Banalne rzeczy. Dzisiejsi dwudziestokilkulatkowie pewnie będą się z tego śmiać, ale to prawda — uśmiecha się Lubiejewski.
— Były to jednak fajne czasy, ludzie garnęli się do gry, ale chcieli też skończyć studia. Sam z wykształcenia jestem inżynierem rolnikiem. Chociaż niektórzy koledzy studiowali bardzo długo, bo chyba lubili egzaminy, to mi udało się skończyć studia w cztery lata. Byłem sumienny, chociaż zdarzyło się mieć poprawkę z fizjologii — dodaje.
Lech Janka, Rafał Bieńkowski
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
errata #1859459 | 164.126.*.* 17 lis 2015 12:23
Rok 1968 olimpiada w Meksyku,w reprezentacji siatkarzy olsztyniak Stanisław Zduńczyk.Autor tekstu nie ma wiedzy o historii wielkiego AZS-u.!!!!!!!!!!!!!!!!!.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
do ..... #1859276 | 88.156.*.* 17 lis 2015 08:31
Ten w środku (Górecki) alej się promuje, nie wiem tylko po co - wybory przecież przegrał :(
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
OMG #1858886 | 31.61.*.* 16 lis 2015 17:06
Imponujące zdjęcie ;) czy panowie po obu stronach ex-senatora to kryminaliści? Oczy mają zasłonięte heheheheheeh
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
kibic #1858838 | 178.43.*.* 16 lis 2015 16:03
A Stanisław Zdunczyk to nie był w Meksyku na olimpiadzie ? Panowie redaktorzy testu nie zdaliście.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)