WM.pl
1 czerwca 2025, Niedziela
imieniny: Gracji, Jakuba, Konrada
  • 21°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

Podróżnik z Judzik spaceruje uliczkami kolorowego Trinidadu

2021-01-12 09:03:10(ost. akt: 2021-01-12 09:13:29)

Autor zdjęcia: Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski ferie zimowe 2021 spędza na Kubie. To już 116 państwo, które zwiedza. Przesyła nam kolejną relację z wyprawy. Tym razem zwiedza miasto Trinidad.

Podróżnik Andrzej Malinowski na Kubie cz.6 Zobacz więcej zdjęć. Kliknij i otwórz galerię.


11.01.2021 r., Trinidad
Od dzisiaj Hawana zamknięta jest dla turystów. Dobrze, że nam się udało ją zobaczyć.

Dzień upalny, ale piękny, zwłaszcza że pośród tylu barw i kolorów, które oferuje Trinidad – prawdziwa perła na mapie Kuby, człowiek odczuwa nieskrywaną radość. Budynki poniszczone, ale jest bardzo czysto. Jeżeli ktoś znajdzie reklamówkę to ją umyje i wykorzysta powtórnie, tak samo jest i z butelkami plastikowymi. Zabudowa miasta zwarta i zwiedza się je na piechotę. Trinidad ma swój koloryt i swoje coś, co czyni to miasto naprawdę wyjątkowym. Przyjemnie spaceruje się brukowanymi uliczkami i zagląda do … mieszkań. Tak, to prawda, bo okna są otwarte, zdecydowana większość jest bez szyb, firanek i zasłon. W środku skromnie, nawet bardzo skromnie, biednie. Bardzo dużo okien i drzwi jest okratowanych. Ma to swoje wytłumaczenie w tym, że kiedyś zabezpieczano tak domy przed piratami. Zresztą po upływie kilkunastu lat od założenia miasta w 1514 r. osadę przeniesiono 14 km w głąb lądu, bo ataki piratów stały się wręcz regularne. Do 1550 r. większość Indian wyginęła z powodu chorób przywleczonych przez Europejczyków oraz wyczerpującej pracy na polach trzciny cukrowej.

Trinidad leży w środkowej Kubie w prowincji Sancti Spiritus, w pobliżu Morza Karaibskiego i liczy 73 tysiące mieszkańców. W XVIII w. był wiodącym ośrodkiem handlu cukrem w Nowym Świecie. Od 1988 r. jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Byłem w Muzeum Miejskim, założonym w starej rezydencji barona cukrowego Cantero. Muzeum ciekawe, przestronne z ekspozycjami związanymi z wyposażeniem wnętrz typowym dla hiszpańskiej architektury kolonialnej. W mieście jest też Muzeum Walki z Bandytami. Ładnie prezentuje się barokowa katedra oraz były klasztor świętego Franciszka.

Przez lata kubańska władza z Fidelem Castro na czele robiła wszystko, żeby zniwelować wpływ Kościoła, a wierzenia i rytuały puścić w niepamięć. I tak było przez długie lata. Od 1992 r. Kuba przestała być państwem ateistycznym. Dzisiaj najwięcej jest katolików, jednak sporo z nich jednocześnie praktykuje Santerię – religię przywiezioną na Kubę przez niewolników z Afryki. Miałem szczęście, bo udało mi się zobaczyć świątynię Yemalla, gdzie odprawia się obrządek Regla del Ocha. Santeria przywędrowała z niewolnikami z dzisiejszej Nigerii, z plemienia Yoruba i wymieszała się z chrześcijaństwem. Dzisiaj Kubańczycy utożsamiają bogów z Orishas z katolickimi świętymi. Santeria to religia, która nie ma kościołów i zakonów, ale ma za to szamanów, zwanych santeros lub babalavos. Wyznawcy noszą kolorowe koraliki na szyi i nadgarstkach, a ich kolory są przypisane do konkretnych opiekunów danego wyznawcy. Obydwie religie łączy kult Najświętszej Panienki Miłosierdzia z El Cobre, którą uznaje się za patronkę wyspy. Santeria nie jest jedyną „szamańską” religią. Część Kubańczyków wyznaje Palo Monte, które przybyło na Kubę z Kongo. Palo jest bardziej animistyczne.

Kuba nawiązała stosunki dyplomatyczne z Watykanem w 1935 r., ale kiedy władzę na Kubie przejął Fidel Castro nastąpił odwrót od kościoła katolickiego (Castro ukończył szkołę jezuicką). Kościołowi odbierano majątki, budynki, uniwersytety i szkoły. Po 1992 r. zezwolono na obchodzenie świąt i procesji, a 25 grudnia ustanowiono dniem wolnym od pracy. W 2015 r. papież Franciszek odwiedził Kubę. Castro podarował mu wtedy książkę „Fidel Castro i religia”. Przed Bożym Narodzeniem nie ma na Kubie szału zakupów, choinek czy prezentów. Jest za to prosiak z rożna i piwo.

Przeraża mnie kubańska reglamentacja żywności. Jeżeli widzi się przed sobą skupisko ludzi, to na 100 procent oznacza, że jest to kolejka do sklepu, w którym coś jest, „coś rzucili”. Klienci wpuszczani są do środka po 3-4 osoby. Po kilku godzinach znowu w sklepie pozostają puste półki. Widziałem sklep mięsny bez mięsa. Wiele osób podchodziło do mnie i pytało o mydło, szampon, długopis, cukierki. Jeden pan chciał nawet buty. W Trinidadzie brakuje bieżącej wody, dostarcza się ją mieszkańcom w beczkowozach.

Ciekawym lokalnym obyczajem jest zawieszanie klatek z ptakami przy wejściach do domów. Ma to zapewnić ich właścicielom szczęście i dostatek. Popularne jest też wyprowadzanie na spacer ptaków w klatce. Trinidad słynie również z koronkarstwa i oczywiście z chanchanchary (spróbowałem) – napoju z miodu, rumu i soku cytrynowego. Na rogach ulic stoją metalowe słupki, które kiedyś chroniły chodniki i budynki przed pojazdami konnymi.

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
Andrzej Malinowski podróżnik Kuba
Zbigniew Malinowski
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ
GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B