Ten szpital to nasz drugi dom, do którego się tęskni

2021-02-08 20:51:39(ost. akt: 2021-02-09 13:46:11)
Danuta Liśkiewicz i Agnieszka Łagodzińska z pacjentem Budzika

Danuta Liśkiewicz i Agnieszka Łagodzińska z pacjentem Budzika

Autor zdjęcia: Magdalena Maria Bukowiecka

Nic tak nie cieszy dziennikarza, jak choćby jeden dowód na to, że jego/jej artykuł do kogoś trafił. Ktoś się pochylił i przeczytał. A jeśli jeszcze w ślad za lekturą poszły jakieś przemyślenia lub inne czyny — wtedy już w ogóle jest pełnia szczęścia!
Jeśli natomiast dzieje się tak, że dzwoni telefon, a w słuchawce mówi mi ktoś: — Pani ostatnio pisała o historii szpitala garnizonowego w Olsztynie? No, właśnie. Przeczytałam i chcę powiedzieć, że ja też pamiętam garnizon! — to wstrząsa mną dreszcz szczęścia i zaręczam: nie da się go opisać!

Nieczęste to sytuacje, ale dla takich chwil człowiek żyje. Bez oglądania się na cokolwiek jak na skrzydłach popędziłam zatem do kochanego garnizonu, na oddział neurologii, a konkretnie do pani Teresy, pracownika sekcji higieny.

Pod nadzorem siostry Hesi


— Ja tu zaczęłam swoją pracę jakoś w 1982 roku, krótko po narodzinach córki — wspomina pani Teresa. — Wcześniej pracowałam w domu małego dziecka, ale koleżanka, która tu pracowała i którą przenosili na oddział laryngologii, zaproponowała mi, żebym się zgłosiła. I tak zaczęłam pracę na oddziale intensywnej opieki medycznej, w budynku, gdzie dziś mieści się Budzik. Były trzy sale, na dwóch salach leżało po trzech pacjentów, a trzecia była izolatka. Ostatecznie na tym OIOM-ie spędziłam 30 lat!

— Jak tu przyszłam, to w miejscu dzisiejszego Collegium Anatomicum była kuchnia ...

Zostało jeszcze 95% treści artykułu.