Megafony bronią w walce z pandemią
2021-04-09 07:11:00(ost. akt: 2021-04-09 07:55:56)
W Olsztynie dwa razy dziennie można usłyszeć komunikaty o przestrzeganiu obostrzeń. Za sprawą megafonów, które znajdują się w całym mieście. Są usytuowane również na blokach. Mieszkańcy mają ich dość.
Żyjemy z pandemią już ponad rok. Wielu z nas nie chce już o niej słyszeć. I tak jak nie trzeba słuchać najnowszych raportów na temat koronawirusa, bo można na przykład wyłączyć telewizor, tak niektóre informacje… same wpadają do ucha.
— Mieszkam na osiedlu Zacisze. Na moim bloku jest zainstalowany megafon, który ostrzega przed niebezpieczeństwem. Codziennie zmuszeni jesteśmy wysłuchiwać komunikatów o pandemii i konieczności zasłaniania ust — zauważa pani Dorota z Olsztyna. — Myślę, że żyjąc przez rok w sytuacji pandemii, niepewności, lęku o zdrowie, życie swoje i bliskich, nikt z nas nie zapomniał o skutkach pandemii. W domach staramy się jednak zapomnieć o tym. Chcemy żyć w spokoju, odpocząć od pandemicznej rzeczywistości i w rodzinnej atmosferze wychowywać dzieci. Czy naprawdę te komunikaty muszą nam kilka razy dziennie zaburzać codzienność, potęgując lęki i niepokoje?
Pani Dorota podkreśla, że za każdym razem, gdy przez megafon nadawany jest komunikat, dzieci są przerażone.
— Wpływ na psychikę dzieci jest ogromny. Byłam świadkiem jak maluchy, który były na spacerze z rodzicami, zatykały uszy, płakały i krzyczały. Moje dziecko w domu też wpada w niepokój, gdy to słyszy. Tym bardziej że komunikaty ryczące na cały regulator zakłócają nawet zdalne lekcje — dodaje pani Dorota. — Zastanówmy się, jakie jest psychologiczne oddziaływanie takich komunikatów na mieszkańców Olsztyna, a na dzieci zwłaszcza. Można poczuć się jak za okupacji — szaro, smutno, wszyscy w maseczkach i jeszcze te megafony przypominające o zagrożeniu. Według mnie to nie służy niczemu, a na pewno nie zwiększa bezpieczeństwa.
— Ja z kolei mieszkam na Zatorzu i mam już dość tych komunikatów. Są tak nieprzyjemne, że aż staję na baczność — przyznaje pan Mirosław. — Rozumiem, że mamy pandemię, ale czuję się, jakbym wrócił do czasów stanu wojennego. Jeszcze chwila, a na ulicach pojawią się wojska, a może nawet i czołgi. Tylko dlatego, żebyśmy nosili maseczki i trzymali dystans. Czy naprawdę trzeba męczyć ludzi takimi komunikatami?
System ostrzegania i alarmowania mieszkańców o zagrożeniach istnieje w Olsztynie od dawna. Jednak w 2018 przeszedł modernizację. Dzięki niej, poza sygnałami dźwiękowymi, mogą pojawiać się też komunikaty głosowe. Pandemia dała możliwość na wykorzystanie tej możliwości.
— Mieszkańcy regionu w wielu przypadkach nie stosują się do obostrzeń, więc trzeba im o nich przypominać. W Olsztynie są 52 takie „syreny”. Znajdują się na różnych obiektach i w różnych częściach miasta. Pojawiły się na wypadek wojny, alarmu przeciwlotniczego czy właśnie pandemii — tłumaczy Mieczysław Wójcik, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego olsztyńskiego ratusza. — Teraz jesteśmy na wojnie z koronawirusem, sytuacja jest poważna, ludzie umierają, więc musimy wspólnie dbać o bezpieczeństwo. Komunikaty mają o tym przypominać. A megafon jest jednym z kanałów komunikacji. Jeśli ktoś nie korzysta z internetu i nie ma dostępu do mediów, jak na przykład osoby starsze, przynajmniej będzie wiedział, jak się zachowywać.
I dodaje: — Komunikaty pojawiały się też na początku pandemii. Wtedy były emitowane co kilka godzin, więc było ich kilka w ciągu dnia. Były słyszalne nawet rano. W tej chwili można je usłyszeć tylko dwa razy — o godz. 10 i 17. To są dosłownie dwa zdania, więc taki komunikat trwa zaledwie chwilę. Rozumiem, że dla osób, które mieszkają bardzo blisko megafonów, może być to uciążliwe. Ale trzeba wziąć pod uwagę bezpieczeństwo i dobro wspólne. Jeśli sytuacja się unormuje, to je oczywiście wyłączymy. Dziś taka informacja jest niezbędna.
ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
stara baba #3064203 10 kwi 2021 08:48
Panie Wójcik, niech pan przeniesie jeden z tych głośników na swój dom i nie wciska kitu o bezpieczeństwie. Każdy,nawet, najgłupszy człowiek widzi, jak jesteśmy manipulowani,niby w trosce o ludzi. Zapomniał pan, jak rok temu,bodajże minister Szumowski powiedział,że maseczki nic nie dają. Dodam,że wręcz przeciwnie,stosowane cały czas i wszędzie robią wielką szkodę dla organizmu.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
zasx #3064136 9 kwi 2021 09:27
"Teraz jesteśmy na wojnie z koronawirusem, sytuacja jest poważna, ludzie umierają" - panie szanowny, bez przesady, jakiej wojnie? Pan nie chcesz prawdziwej wojny. I po co siać zamęt i panikę? Ludzie zawsze umierali, umierają i będą umierać. Ta "straszna pandemia" zaraziła 2% populacji światowej w ciągu roku! To tyle co nic! 2% z tych 2% zmarło, tj. mniej niż pół promila populacji. To jest "poważna sytuacja"? To jest błąd statystyczny, a ludzie dają się straszyć. Grypa jest równie poważna, a nikt z jej powodu kraju nie zamykał jak w 2017 r. zachorowania były na poziomie ponad 360 tys. tygodniowo. Nawet sanepid wtedy uspokajał, że to wcale nie jest epidemia i nie ma powodu do paniki.
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz
dis #3064135 9 kwi 2021 09:08
No i co z tego, że żyjemy w pandemii od roku, skoro nadal są dzbany, które nie zakrywają swoich pysków w sklepach. A ziemniaczkom w domu nic się nie stanie jak usłysza komunikat. Kiedyś strzelali do ludzi na ulicach, ganiało nas ZOMO. Jakoś nikt z tych ludzi nie ma traumy z dzieciństwa. Przestańcie chować bombelki w ochronnych bańkach - nie uchronicie ich od rzeczywistości.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz
Ja. #3064132 9 kwi 2021 08:11
Za komuny też były takie głośniki, nazywano je "kołchoźniki" . Ktoś zapomniał że czasy się zmieniły....
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
krzroy #3064125 9 kwi 2021 07:39
Pan dyrektor Wójcik wie lepiej niż 150 000 olsztyniaków co jest im niezbędne do życia. Może przełożony pana dyrektora Wójcika powinien mu coś wytłumaczyć?
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz