Pierwsza prezes SN dostała wezwanie od sędziego Juszczyszyna

O piśmie olsztyńskiej ikony sprzeciwu wobec zmian w systemie sądowniczym informowaliśmy we wtorek. Pismo zostało wysłane w środę. Sędzia Juszczyszyn domaga się w nim realizacji decyzji, którą wydał olsztyński sąd okręgowy, a w tle jest groźba grzywny, jeśli Małgorzata Manowska nie zrealizuje żądań olsztyńskiego sędziego.

A sędzia, zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Olsztynie, chce zawieszenia uchwały Izby Dyscyplinarnej SN, która blisko 480 dni temu zakazała mu orzekania i ograniczyła pensję o 40 procent. I nie tylko to, bo zgodnie z treścią decyzji olsztyńskiego sądu okręgowego, SN ma zamieścić w internecie, pod wpisem o decyzji o zawieszeniu sędziego Juszczyszyna, informacje o jej zawieszeniu. I to określoną przez sąd wielkością czcionki.

Jednak nie to zirytowało I Prezes SN. Pełnomocnik sędziego Juszczyszyna w piśmie do niej napisał, że uważa ją za "neo-sedzię". Na tym jednak nie koniec "uprzejmości" zawartych w wezwaniu dostarczonym do Warszawy.

— W "szaleństwie" depczącym praworządność w Polsce od 2015 r. staje Pani przed obowiązkiem zastosowania się do postanowienia SO w Olsztynie, z czego rozliczy Panią historia, czyli prawo, które czasami drzemie, ale nigdy nie umiera" — można m.in. przeczytać w piśmie pełnomocnika sędziego Juszczyszyna.

Jak zredagowała I Prezes SN? Jest bezlitosna dla sędziego, który straszył już grzywnami ministra sprawiedliwości, szefową kancelarii sejmu, swojego przełożonego w Sądzie Rejonowym w Olsztynie, a teraz ją.

— Pierwsza Prezes na ogół nie przejmuję się (...) ludźmi wyrażającymi opinie pod wpływem głębokiej nienawiści, współczując im z tego powodu — komentuje rzecznik SN.