Ratuje życie. Zna go cały świat. Olsztyn dopiero poznaje [FILM]

— Moja koleżanka z wyspy Jersey, jak ją zapytałem o znak HELP ME, od razu powiedziała, że u nich każdy, nawet dziecko zna ten znak. Więc to kwestia edukacji i informacji — przekonuje Urszula Jędrychowska, wicedyrektorka Wydziału Polityki Społecznej Warmińsko Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie i inicjatorka akcji.

Urzędnicy wojewody Artura Chojeckiego zajmujący się na co dzień tematyką przeciwdziałania przemocy w rodzinie sprawdzili, czy umiemy rozpoznać wołanie o pomoc ofiar przemocy. Już w kwietniu przeprowadzili badanie znajomości międzynarodowego znaku HELP ME wśród mieszkańców Olsztyna.

"Gazeta Olsztyńska" dotarła do wyniku tych badań. I — niestety — nie wypadają one zbyt dobrze. Znak, który na całym świecie ratuje ofiary przemocy, znają nieliczni. I to mimo tego, że jest popularyzowany przez media, a Internet jest pełen promujących go filmów. Każdy z nich pokazuje sposób i sytuacje używania znaku HELP ME.

— Dużo większa jest znajomość tego znaku wśród użytkowników mediów społecznościowych. Z naszych badań wynika, że zna go 52 procent osób korzystających z social media. Wśród zapytanych o znak mieszkańców Olsztyna znało go tylko 24 procent — mówi Urszula Jędrychowska. — Bardzo się cieszę, że "Gazeta Olsztyńska" zainteresowała się naszą akcją. To duży wkład w popularyzację znaku ratującego życie — podkreśla.

Znaku należy używać w sytuacji zagrożenia, kiedy nie można wezwania o pomoc wyrazić słowami, np. ze względu na obecność osoby stosującej przemoc. Znak skutecznie komunikuje potrzebę pomocy. Jego odbiór i przekazanie informacji właściwym służbom w celu podjęcia działań jest normą na całym świecie.