Smutny bilans pandemii. Rekordowa roczna liczba zgonów w Polsce
2021-07-02 07:14:00(ost. akt: 2021-07-01 18:48:39)
Ubiegły rok przyniósł nam najwyższy od 70 lat współczynnik zgonów na 100 tys. mieszkańców. Głównym powodem była pandemia, która wpłynęła też na to, że dużo więcej osób umierało w domach, a nie jak wcześniej w szpitalach.
Statystycy nie mają dobrych wieści.
Jak podał GUS w ubiegłym roku w Polsce zmarło 477 tys. 335 osób. To więcej o prawie 68 tys. w porównaniu z 2019 r. Współczynnik zgonów na 100 tys. ludności przekroczył 1240 i tym samym osiągnął najwyższą wartość od 1951 roku. Duży wpływ na to miała oczywiście pandemia.
— Główną przyczyną wzrostu liczby zgonów w Polsce w 2020 r. była pandemia SARS-CoV-2, której szczyt zakażeń przypadł na ostatnie miesiące roku — podaje GUS.
Najwięcej osób umarło w IV kwartale 2020 r. Wtedy odnotowano wzrost o ponad 60 proc. więcej niż w tym samym okresie 2019 r. Szczególnie krytyczny okazał się 45. tydzień roku (przypadający na dni od 2 do 8 listopada), w którym odnotowano ponad 16 tys. zgonów. Średnia tygodniowa w 2020 r. wyniosła ponad 9 tys, podczas gdy w 2019 było to niecałe 8 tys. zgonów.
Warto też przyjrzeć się statystkom dotyczących wieku zmarłych
Otóż największy wzrost zgonów (prawie 20 proc.) dotyczył osób w grupie 70-84 lata.
Jednak obarczanie winą za wszystko Covid-19 byłoby zbyt wielkim uproszczeniem. W ubiegłym roku z powodu Covid-19 zmarło w Polsce prawie 41,5 tys. osób.
Jak poinformował GUS pandemia w większym stopniu dotknęła mężczyzn i mieszkańców miast. Według wstępnych danych współczynnik zgonów na 100 tys. ludności z powodu Covid-19 dla mężczyzn był o 41 wyższy niż dla kobiet, natomiast dla mieszkańców miast blisko o 19 wyższy niż dla mieszkańców wsi.
Jednak to nie pandemia była przyczyną największej liczby zgonów.
Tak jak w latach ubiegłych głównymi przyczynami zgonów były choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. To były przyczyny blisko 60 proc. wszystkich zgonów. A zgony z powodu koronawirusa stanowiły blisko 9 proc. wszystkich zgonów.
Jednak obarczanie winą za wszystko Covid-19 byłoby zbyt wielkim uproszczeniem. W ubiegłym roku z powodu Covid-19 zmarło w Polsce prawie 41,5 tys. osób.
Jak poinformował GUS pandemia w większym stopniu dotknęła mężczyzn i mieszkańców miast. Według wstępnych danych współczynnik zgonów na 100 tys. ludności z powodu Covid-19 dla mężczyzn był o 41 wyższy niż dla kobiet, natomiast dla mieszkańców miast blisko o 19 wyższy niż dla mieszkańców wsi.
Jednak to nie pandemia była przyczyną największej liczby zgonów.
Tak jak w latach ubiegłych głównymi przyczynami zgonów były choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. To były przyczyny blisko 60 proc. wszystkich zgonów. A zgony z powodu koronawirusa stanowiły blisko 9 proc. wszystkich zgonów.
Co mogło wpłynąć na tę nadmierną śmiertelność?
Tu analitycy wskazują dwie przyczyny. Po pierwsze: liczba zgonów z powodu koronawirusa może być niedoszacowana. Osoby, które zmarły, mogły mieć koronawirusa, ale nie został on wpisany do oficjalnych statystyk, bo nie testuje się osób zmarłych. Po drugie: są to zgony z powodu innych chorób spowodowanych ograniczonym dostępem do opieki zdrowotnej i wysokim obciążeniem systemu ochrony zdrowia. Pandemia sprawiła, że system skupił się na leczeniu jednej choroby, a ludzie, szczególnie starsi, z powodu koronawirusa często bali się iść do lekarza. Umierali w domu. I na to zwraca uwagę prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego w swoim najnowszym badaniu.
Przed pandemią ponad połowa Polaków umierała w szpitalach.
W 2019 roku zanotowano tam 50,8 proc. wszystkich zgonów w kraju, podczas gdy w domach - 35,3 proc. Tymczasem w ubiegłym roku w szpitalach zmarło 47,8 proc. osób, a w swoich domach już 39,3 proc. Tak było średnio w kraju. Natomiast na Warmii i Mazurach ten spadek był mniejszy, bo dwa lata temu w szpitalach było 49,8 proc. wszystkich zgonów stwierdzonych w regionie, a w ub. roku 48,5 proc. Dwa lata temu w domach zanotowano 35,1 proc. wszystkich zgonów, a rok temu już 37,9 proc.
Prof. Szukalski wskazuje też, że największy spadek, gdy chodzi o szpital jako miejsca zgonu nastąpił w przypadku osób w wieku 80 lat i więcej oraz bardziej kobiet niż mężczyzn.
Prof. Szukalski wskazuje też, że największy spadek, gdy chodzi o szpital jako miejsca zgonu nastąpił w przypadku osób w wieku 80 lat i więcej oraz bardziej kobiet niż mężczyzn.
Co oznacza ten trend?— To mogłoby sugerować, że kobiety bardziej obawiały się zakażenia Covid-19 i w większym stopniu zrezygnowały z kontaktu ze służba zdrowia i planowanych zabiegów — tłumaczy demograf. — A zmiany, które dało się zauważyć wskazują na zachodzące drugoplanowe — w porównaniu ze wzrostem liczby zgonów — konsekwencje Covid-19 w zakresie umieralności. Jednocześnie są kolejną wskazówką odnośnie występowania zjawiska modyfikacji zachowań zdrowotnych Polek i Polaków w czasie epidemii. Pośrednio informując i o niższej gotowości do kontaktu z instytucjonalni ochrony zdrowia w tym okresie, i o utrudnionym dostępie do nich w sytuacji wyłaniania się poważnych problemów zdrowotnych.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
turbo #3070057 2 lip 2021 10:51
Umieranie na inne choroby nikomu się nie opłaca, głównie medykom. Za covid jest kasa, za inne nie. Nie leczy się żadnych innych chorób a jeśli nawet to żeby dostać się do lekarza specjalisty graniczy z cudem.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz