Jak kibicować polskiej reprezentacji w środku nocy? Mam na to pomysł [FELIETON]
2021-07-24 11:30:52(ost. akt: 2022-02-23 10:26:38)
Pozazdrościłam dziadkowi kolegi, który przestawił się na czas japoński. Nocami ogląda igrzyska, a w ciągu dnia śpi. Ja też tak chcę. Może więc z okazji olimpiady wziąć urlop i kibicować? W końcu to trochę jak podróż w dalekie kraje…
Sport to zdrowie, mówią. Tylko jak kibicować, skoro rano trzeba wstać do pracy? Krótki sen, wcześniej czy później, da się we znaki. Zatem nawet jeśli sport to zdrowie, to kibicowanie już nie za bardzo. Bo kiedy w Olsztynie leci w samo południe hejnał z ratusza "O Warmio moja miła", w Tokio leci wieczorynka. Jest dziewiętnasta. Między Polską a Japonią jest więc 7 godzin różnicy. Gdy w Tokio jedzą śniadanie, ja szykuję się do obiadu. W sumie jest trochę jak w komedii Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” — śniadanie jadam na kolację, żeby rano wstać i od razu iść do pracy. Oczywiście żartuję, bo przed snem nie jadam… Tylko jakim snem, skoro w nocy zaczyna się sportowa rywalizacja?
Dziadek kolegi, pan Jan, jest kibicem z krwi i kości. Mieszka sam, nie ma obowiązków, więc w czasie olimpiady całe swoje życie wywraca do góry nogami. W nocy siedzi przed telewizorem, a w dzień, właśnie około czternastej, idzie spać. Żeby wieczorem, gdy wstanie, być jak nowo narodzony. Wtedy przecież sportowcy znowu stają na starcie. Musi mieć więc świeży umysł, żeby nie pomylić polskich zawodników na przykład z tymi z Monako. Tym, którzy nie kojarzą, tłumaczę, że Monako ma flagę czerwono-białą, a Polacy biało-czerwoną. Także skoro dziadek kolegi wywraca swój świat do góry nogami, musi też oglądać olimpijczyków nie wywracając kota ogonem.PRZECZYTAJ KONIECZNIE:Burze dają harcerzom w kość [FELIETON]
Pan Jan jest emerytem, więc może kłaść się spać, o której mu się podoba. A co mają zrobić ci, którzy pracują od ósmej? Na przykład pierwsze mecze tenisistów Igi Świątek czy Huberta Hurkacza zostały wyznaczone na czwartą rano polskiego czasu. Podobnie pojadą kolarze. Niby można położyć się normalnie i nastawić sobie budzik, a później pobiec do pracy. Niby można tak przez jeden dzień, może dwa… Ale żeby aż do 8 sierpnia? Po kilku dniach w pracy szef na bank zauważy spadek formy. I zwróci uwagę, że jestem zmęczona, że brakuje mi energii i motywacji do działania. Że jestem rozdrażniona i niewydajna. I zmartwiona, czy dam radę obejrzeć kolejne relacje sportowe. Bo wtedy, kiedy adrenalina podskoczy, znowu poczuję się silna jak byk — niczym po energetyku albo dobrej kawie. Tylko że doping w świecie sportu jest niewskazany… Dlatego, jak wielu Kowalskich, mogę po prostu wziąć urlop na czas igrzysk. I to na całe dwa tygodnie! Serio, zdarzają się tacy, którzy biorą wolne na olimpiadę. Żeby w nocy kibicować, a w dzień regenerować. Nawet prezydent Andrzej Duda wyjechał do Juraty na "ładowanie baterii". A tak naprawdę wsiadł do samolotu i wyleciał do Tokio. Jego urlop — choć mówią, że prezydent nigdy go nie bierze, a jedynie odpoczywa — zbiegł się właśnie z początkiem igrzysk. Nasza głowa państwa nabierze więc sił podczas ceremonii otwarcia i wróci do Juraty. Zatem prezydent będzie mógł oglądać „naszych” w nocy, a w dzień będzie odsypiał. Wdychając jod. Bo kto mu zabroni?
Mnie na wyjazd do Japonii niestety nie stać. Ale gdy będę wpatrywała się w telewizor, gdy przejdę na czas japoński, poczuję się prawie jakbym tam była. Pech tylko, że wszystkie restauracje serwujące dania na telefon, w nocy są zamknięte. Skąd więc wezmę ramen, sushi, zupę miso i słodycze z matchą? Jak już urlopować po japońsku, to przecież pełną gębą. Żebym mogła wrócić do pracy i pochwalić się, że było warto spędzić wolny czas w Tokio. I że próbowałam regionalnych potraw, a nie żyłam tylko na zupkach chińskich. Jak to Polak na wyjeździe potrafi…
Trochę zazdroszczę przy tej okazji Niemcom, którzy wymyślili aplikację do kibicowania na odległość. Gdyby tylko Japończycy poszli w ich ślady, poczułabym się jak na prawdziwym stadionie, a nie tylko na kanapie. Pan Jan, dziadek kolegi, być może też. Kiedy pandemia w Niemczech sięgała zenitu, monachijski start-up wpadł na pomysł, jak mecze rozgrywane przy pustych trybunach wypełnić dźwiękiem okrzyków, gwizdów czy braw. Dzięki aplikacji kibice mogli uczestniczyć w meczach na żywo wysyłając ze swojego telefonu na stadion określone stadionowe odgłosy. Ja też tak chcę! Reakcje kibiców dzięki aplikacji są emitowane na żywo z boiskowych głośników i słyszane zarówno przez sportowców jak i osoby oglądające transmisję. Usłyszałby mnie na przykład pan Jan… A gdybym on miał taką aplikację, bylibyśmy wtedy na jednym stadionie, choć każdy na swojej kanapie. Bylibyśmy w Tokio…
Ale — jak mówi japońskie przysłowie — "nawet ruchliwe krewetki nigdy nie opuszczają swej rzeki". Dlatego będzie trzeba, jeśli siły pozwolą, kibicować przed telewizorem. A najpewniej... na poduszce, pod kołdrą. Z porannym wertowaniem serwisów. Niemniej — trzymam kciuki za naszych. Być może wyśnię im medale?
ありがとうございました — DZIĘKUJĘ
ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
JaZa #3071540 25 lip 2021 07:25
"Gdy w Tokio jedzą śniadanie, ja szykuję się do obiadu"... w nocy pani je obiady? :)
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
dis #3071518 24 lip 2021 15:06
Jak kibicować w nocy? Polecam cicho.
odpowiedz na ten komentarz
Ja. #3071513 24 lip 2021 13:15
Medale? Może jakieś będą ale nieliczne - wszak nasz Jonasz był na otwarciu olimpiady... Kibicować i tak będę, może i nockę jakąś zarwę
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz