Warto zobaczyć we wtorek: drewniana wieś
2021-08-24 07:47:43(ost. akt: 2021-08-26 13:56:33)
Ukta sprawiła na mnie dziwne wrażenie. Bo ma w sobie coś z małego miasteczka i coś z XIX wiecznej drewnianej wsi. Obok siebie stoją tam kamienice i drewniane domy. A na dodatek we wsi czuć powiew ze wschodu.
Wieś leży w Puszczy Piskiej nad rzeką Krutynią niedaleko Rucianego Nidy. Dzisiaj żyje z turystyki. Jej początki związane są jednak z... przemysłem. W połowie XVIII wieku niejaki Grzegorzewski założył tam bowiem hutę szkła. W puszczy Jańśborskiej w położonym na południe od Pisza Wądołku w latach 1805-1880 działał z kolei największa w Prusach Wschodnich huta żelaza. Rudy darniowej dostarczano tam między innymi z okolic Ukty).
Huta szkła w Ukcie miała o wiele krótszy żywot, bo przetrwała do lat 60tych XVIII wieku. Powodem był brak...odpowiedniego do produkcji drewna. Po jej upadku mieszkańcy utrzymywali się z wyrębu lasów. W tamtym czasie wokół Ukty rozciągał się las czyli Puszcza Jańśborska zwana dzisiaj Piską. Zmieniło się to za sprawą...Rosjan.
W czerwcu 1830 roku z suwalszczyzny nad jezioro Bełdany przybył Onufry Smirnow. I razem z innymi przybyszami założył osadę Onufryjewo. Za nimi przybyli następni. I założyli kilka następnych wsi, głównie na południe od Ukty. Tak powstały między innymi Wojnowo, Gałkowo i Kadzidłowo. Ludzie o których mowa to byli staroobrzędowcy (starowiercy). Zamieszkali też w Ukcie, ale było ich tam niewielu. Najprawdopodobniej to oni nadali wsi nowa nazwę, bo przed ich przybyciem nazywano ją Szklarnia. Ich osadnictwo w Ukcie trwało w latach 1832-1842.
Kim zatem byli? Staroobrzędowcy to prawosławni Rosjanie, którzy nie przyjęli reformy cerkwi prawosławnej przeprowadzonej w XVIII wieku. Prześladowani w Rosji schronili się na suwalszczyźnie, na terytorium Królestwa Polskiego. Tam też popadli w kłopoty, bo religia zakazywała im służby wojskowej. W 1825 r. starowiercom pozwolono osiedlać się w Prusach. Co ciekawe z miejscowymi Mazurami dogadywali się po polsku, bo nauczyli się go w czasie pobytu na suwalszczyźnie. Kolejne pokolenia, zachowując wiarę, ulegały już germanizacji.
W 1945 roku podzielili los Mazurów. W 1945 żołnierze radzieccy zabili wielu staroobrzędowców. Byli dla nich podejrzani, bo mówili po rosyjsku. Część wczesnym latem 1945 roku razem z Niemcami i Mazurami wywieziono na Syberię. Ci, którzy zostali padali ofiarą sąsiadów zza byłej granicy.
– Bandy – głównie kurpiowskie – grabiły wszystko, nie tylko sprzęty domowe czy meble, ale rozbierały też całe zagrody. Opuszczone wioski mazurskie były traktowane jak skład materiałów budowlanych. Pozyskany materiał wykorzystano do budowy nowych domów lub ich remontów. Wiele budynków podpalano dla odwrócenia uwagi i zatarcia śladów przestępstwa – pisał Krzysztof Worobiec, w tekście “Zagubione wioski Puszczy Piskiej” ( Borussia, 46/2009). Ci, którzy zostali z czasem w większości też wyjechali. Obchody 200 lecia tego osadnictwa ( o ile takie się odbędą) będzie celebrować kilkunastu może pozostałych na Mazurach starowierców.
Co zostało nam po staroobrzędowcach? Można powiedzieć, że tradycyjnie najwięcej cmentarzy czy ich resztek. W sumie 9. W Wojnowie jest też cerkiew i muzeum w byłym klasztorze. Dodajmy jeszcze, że część staroobrzędowców z czasem wróciła do korzeni i dzisiaj w Wojnowie jest także cerkiew prawosławna.
Większość mieszkańców Ukty stanowili Mazurzy, którzy uważali się za Niemców. We wsi mieszkały też co najmniej dwie rodziny żydowskie. W Yad Vashem zachował się zapis losów Johanny Joseph i jej dzieci, która wyszła za mąż w latach 80tych XIX wieku za Davida Schlochauera, właściciela domu towarowego w Ukcie ( zmarł przed zdobyciem władzy w Niemczech przez nazistów)..
Ich pierwszy syn zginął w 1917 walcząc za kaisera. Dwie córki zginęły w niemieckich obozach koncentracyjnych. Rosa, Gustaw i Frieda wyjechali w latach 30tych do Palestyny. Lena przeżyła wojnę w Berlinie, gdzie ukrywała ją niemiecka rodzina. Johanna zmarła w październiku 1943 roku w niemieckim obozie w Terezinie
Ukty zaczęła się rozwijać, kiedy w 1898 roku dotarła do niej kolej (linia Ządźbork-Rudczany czyli Mrągowo-Ruciane Nida, zwinęli ją i wywieźli do siebie czerwoni Rosjanie w 1945 roku).
Dzisiaj do Ukty można dostać się autem, rowerem lub kajakiem. Można wystartować w podmrągowskich Zyndakach. Wtedy do przepłynięcia Krutynią jest 86 kilometrów. Na to trzeba jednak paru dni. Większość wybiera krótszy szlak z Krutyni. To około 15 kilometrów, które przepływa się w kilka godzin.
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez