Warto zobaczyć w czwartek: Svatý Vojtěch
2021-08-26 13:46:46(ost. akt: 2021-08-27 14:17:06)
Może państwo o tym wiecie, może nie wiecie, ale patronem Polski jest...Czech. Na dodatek zginął niedaleko Pasłęka. A jego relikwie są przechowywane także w naszym Świętym Gaju.
“W końcu, gdy już wszyscy spali, stanęli nad nimi rozwścieczeni poganie, rzucili się na nich z wściekłością i skrępowali ich . Z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sikko i z całych sił, wywijając ogromnym oszczepem, przebił na wskroś jego serce. Będąc bowiem kapłanem bożków i wodzem sprzysiężonego oddziału, z obowiązku niejako pierwszą zadał ranę. Potem zbiegli się wszyscy i wielokrotnie raniąc, nasycili swój gniew Tryska obficie purpurowy strumień, a po wyjęciu włóczni rozwiera się siedem ogromnych ran Zbiegli się zewsząd z bronią barbarzyńcy, z nienasyconą jeszcze wściekłością oderwali od ciała szlachetną głowę i odcięli bezkrwiste członki. Ciało pozostawili na miejscu, głowę wbili na pal i wychwalając swoją zbrodnię, wrócili wszyscy z wesołą wrzawą do swoich siedzib.”
Tak śmierć św. Wojciecha opisano w “Żywocie pierwszy św. Wojciecha, biskupa praskiego i męczennika”, który powstał nie później niż 5 lat po jego śmierci w 997 roku.
Svatý Vojtěch czyli Vojtěch Slavníkovec był biskupem Pragi. Nie planował raczej nawracania pogańskich Prusów. Popadł jednak w konflikt z księciem czeskim Bolesławem II Pobożnym w efekcie czego 16 kwietnia 997 roku przybił z kilkoma towarzyszami do brzegu ziemi zamieszkałej przez pogańskich Prusów. Stało się to najpewniej gdzieś nad Zalewem Wiślanym. Jego próba nawrócenia ich trwała ledwie tydzień.
Już pierwsze spotkanie nie wróżyło misji nic dobrego. Prusowie obili misjonarzy. Jeden z nich, kiedy święty śpiewał psalmy, uderzył go wiosłem powalając go na ziemię. Misjonarze po kilku dniach dotarli do pruskiego grodu Cholinun.
To w jego okolicach św. Wojciecha spotkała okrutna śmierć. Z reguły uważa się, że była to kara za to, że złamał nakaz zaniechania misji i opuszczenia Pogezanii. Niewykluczone jednak, że przyczyna była zupełnie inna i wiązała się z nieświadomym złamaniem przez przyszłego świętego jednego z nakazów pruskiej religii.
Otóż wędrując do Cholinun misjonarze odpoczywali na łące. Byli głodni. Święty poszedł poszukać czegoś w pobliskim lesie. Nie był to jednak zwykły las, ale Święty Las, miejsce sakralne dla Prusów. W świętych pruskich lasach czy gajach nie wolno było ścinać drzew, polować czy kosić trawy. Używając współczesnego języka można powiedzieć, że były to takie sakralne parki narodowe. Ludzie nie mogli nawet odwiedzać tych miejsc bez składania bogom ofiar.
I to za naruszenie jego granic, zebranie grzybów i roślin miał zapłacić głową św. Wojciech. (Prusowie wierzyli, że ich światem włada bóg Deywis przy pomocy trzech synów Patrimpsosa, Perkuna i Patollisa. Pierwszy był bogiem młodości i płodności i powodzenia, drugi zjawisk naturalnych i sprawiedliwości. Ostatni był bogiem śmierci).
Wielu historyków uważa, że Cholinun leżało w okolicy dzisiejszej wsi Kwietniewo k. Pasłęka. A Święty Las gdzieś w okolicach położonej kilka kilometrów dalej wsi Święty Gaj. Są jednak i tacy, którzy lokują miejsce śmierci świętego w innych miejscach, także w Obwodzie Kaliningradzkim.
W położonym nad rosyjska częścią Zalewu Wiślanego Primorsku w 1996 roku postawiono10 metrowy krzyż w miejscu domniemanej śmierci św. Wojciecha. Primorsk leży 200 kilometrów na północ od Świętego Gaju. Skądinąd na swój sposób ten krzyż właściwie powrócił na swoje miejsce, bo w tym miejscu stał XIX wieczny krzyż, który Rosjanie zniszczyli w 1945 roku.
Ciało św. Wojciecha wykupił od Prusów król Bolesław Chrobry. Pochowano go w Gnieźnie. W 1038 w czasie najazdu jego rodaków na Wielkopolskę Czesi zabrali część relikwii do siebie. Dlatego głowę świętego można do dzisiaj oglądać w katedrze w Pradze. Czesi pojawili się na tym terytorium jeszcze raz. W 1255 roku król czeski Ottokar II ze swoją armią dotarł do Sambii. Tam zbudował fortecę, która później nazwana została Königsberg czyli dzisiejszy Kaliningrad.
W Świętym Gaju (nazwa wsi nie nawiązuje do pruskich wierzeń, ale do miejsca śmierci Wojciecha. Tuż po II wojnie nazywano ja przez krótki czas Świętolas) stoi kościół z 1865 roku zbudowany na fundamentach gotyckiej świątyni z 1399 roku. W 1989 roku w ołtarzu głównym kościoła umieszczono relikwie św. Wojciecha, a świątynia została uznana za Sanktuarium. Powstał też dom pielgrzyma z 20 miejscami noclegowymi.
Z nieudaną próbą nawracania Prusów związany jest jeszcze jeden święty, którego do porzucenia życia świeckiego nakłoniła męczeńska śmierć św. Wojciecha. To św. Brunon z Kwerfurtu, którego Prusowie ścięli w 1009 roku.
Miejsce jego śmierci nie jest znane. Może zginął na terytorium dzisiejszej suwalszczyzny może Podlasia. My jednak warmińsko-mazurskim uznajemy, że stało się to w okolicach dzisiejszego Giżycka. Zaświadcza o tym krzyż z 1910 roku stojący nad brzegiem Niegocina.
Igor Hrywna
Przy pisaniu tekstu wykorzystałem między innymi:
Grzegorz Białuński, O świętym Wojciechu raz jeszcze, Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2/ 2002
Agris Dzenis, Prusowie: utraceni kuzyni Łotyszów i Litwinów, Przegląd Bałtycki
Grzegorz Białuński, O świętym Wojciechu raz jeszcze, Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2/ 2002
Agris Dzenis, Prusowie: utraceni kuzyni Łotyszów i Litwinów, Przegląd Bałtycki
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
mazur kurpiowski #3073939 | 89.229.*.* 29 sie 2021 18:22
jak by się Prusom w życie nie wpie****li to by spokojnie sobie ,w swoim kraju żyli...
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
jacek #3073720 | 83.20.*.* 26 sie 2021 20:19
Fajny artykuł Dziękuję :)
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz